Protest kobiet. Kompromis aborcyjny. Co o nim mówił Lech Kaczyński i Mateusz Morawiecki?
W czwartek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z konstytucją. Wniosek o rozstrzygnięcie w tej sprawie złożyli posłowie PiS. Jednak nie wszyscy politycy tego ugrupowania są zwolennikami naruszenia zawartego 27 lat temu kompromisu aborcyjnego.
25.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:19
Uchwalona w styczniu 1993 roku ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, dopuszczająca możliwość przerywania ciąży w trzech przypadkach, była wynikiem zawartego kompromisu między ugrupowaniami prawicowymi i lewicą. Na przestrzeni lat wielokrotnie podejmowane były próby jej liberalizacji bądź zaostrzania tych przepisów.
W 2006 roku grupa posłów PiS, LPR, Samoobrony i PSL, złożyła projekt nowelizacji art. 38 Konstytucji dodającej do zdania "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia” wyrazów "od momentu poczęcia”. Projekt ten wywołał szeroką dyskusję, w której udział wzięli ówczesny prezydent, tragicznie zmarły Lech Kaczyński i jego małżonka.
Lech Kaczyński o kompromisie aborcyjnym: nie wolno go naruszać
- Wysoko sobie cenię koalicję, która jest w stanie zmieniać Polskę, natomiast jeżeli chodzi o sprawy związane z aborcją, to uważam, że osiągnięty 15 czy 14 lat temu kompromis jest kompromisem, którego nie wolno naruszać. Powtarzam - nie wolno naruszać - stwierdził w marcu 2007 roku Lech Kaczyński.
W kwietniu 2007 roku posłowie odrzucili projekt zmiany konstytucji.
Temat przepisów dotyczących aborcji wrócił po raz kolejny podczas rządów PiS. 5 lipca 2016 obywatelski komitet "Stop Aborcji" złożył w Sejmie pół miliona podpisów poparcia dla projektu ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne. Projekt przewidywał m.in. karę pozbawienia wolności za bezprawne dokonanie aborcji zarówno dla lekarza dokonującego aborcji, jak i matki. W kontrze do tego w sierpniu 2016 roku komitet "Ratujmy Kobiety" złożył 215 tys. podpisów pod projektem ustawy zakładającej nieograniczoną możliwość przeprowadzenia aborcji do końca 12. tygodnia ciąży.
Sejmowa większość zdecydowała, by skierować do dalszych prac projekt "Stop aborcji". Odrzucili natomiast projekt liberalizujący przepisy dotyczące aborcji.
- Jestem przeciwko liberalizacji prawa aborcyjnego. Jestem za tym, żeby projekty obywatelskie trafiały do dyskusji, żeby projekty obywatelskie były debatowane w Sejmie (...) Czyli powinniśmy się spierać na argumenty, powinniśmy rozmawiać i debatować w Sejmie, natomiast nie mieszać do polityki właśnie spraw, które dla obywateli są niezwykle istotne i wykorzystywać ich politycznie - stwierdziła wówczas na konferencji prasowej ówczesna premier Beata Szydło.
Mateusz Morawiecki o kompromisie aborcyjnym: jestem za jego utrzymaniem
Obecny na konferencji Mateusz Morawiecki, pełniący wówczas funkcję wicepremiera oraz szefa resortu finansów i rozwoju, także zabrał głos w tej sprawie. - Jestem za utrzymaniem obecnego kompromisu aborcyjnego - stwierdził zdecydowanie.
We wrześniu 2019 roku Morawiecki, już jako premier, udzielił wywiadu "Gościowi Niedzielnemu". W rozmowie z tygodnikiem stwierdził, że choć przepisy aborcyjne, nazywane kompromisem, nikogo nie satysfakcjonują, to jak dotąd nie udało się wypracować lepszego porozumienia.
Wszelkie próby zaś wprowadzenia zmian w obowiązujących przepisach zamiast "przybliżać nas do celu, jakim jest pełna ochrona życia, polaryzują Polaków" - przyznał szef rządu.
- Wiemy na przykładzie Hiszpanii i Irlandii, co się stało, kiedy lewicy udało się rozhuśtać nastroje społeczne wokół tego tematu. Nie chodzi zatem tylko o to, byśmy przeforsowali rozwiązania prawne, ale byśmy podjęli próbę odmienienia sumień tych ludzi, którzy w kwestii życia nie podzielają naszych wartości - powiedział premier.
Jarosław Kaczyński o kompromisie aborcyjnym: popełniono pewien błąd
Innego zdania na temat kompromisu aborcyjnego i przepisów dotyczących dopuszczalności przerywania ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię. Oczywiście mowa tylko o tych przypadkach trudnych ciąż, gdy nie ma zagrożenia życia i zdrowia matki - zapowiedział w wywiadzie dla PAP w 2016 roku Kaczyński.
Dopytywany przez PAP nie wykluczył nowelizacji obecnego prawa aborcyjnego, jeśli chodzi o ciężkie wady płodu. - Nie wykluczam, chociaż powtarzam, że to musi być odpowiednio przygotowane. Ale oczywiście wykluczam przyjęcie takich rozwiązań, jakie były w ustawie Ordo Iuris - mówię w swoim imieniu - bo one są sprzeczne z moim sumieniem - powiedział.
- Nigdy nie ukrywałem, że uważam, że w tym, co się określa jako kompromis aborcyjny, popełniono pewien błąd, mianowicie kwestia eugeniczna została niewłaściwie ukształtowana i to trzeba naprawić - stwierdził w czerwcu 2020 roku na Zjeździe Klubów "Gazety Polskiej" prezes Prawa i Sprawiedliwości. - Ale powtarzam, to jest mój osobisty pogląd - zastrzegł.
Zaznaczając, że to tylko jego nadzieja Kaczyński oświadczył, iż ciągle liczy, że sprawę może "jakoś rozwiąże" Trybunał Konstytucyjny. Zapowiedział, że wówczas zagłosuje "za tego rodzaju rozwiązaniami".
- Natomiast jak będą głosowały moje koleżanki, moi koledzy - tego po prostu nie wiem. To jest sprawa sumienia, to jest sprawa, której nie można rozstrzygać w ramach dyscypliny partyjnej - podkreślił.