Prokuratura zbada sprawę narady w Pałacu Prezydenckim, wątek afery LFO
Tarnobrzeska prokuratura okręgowa prowadząca śledztwo dotyczące nieukończonej budowy Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu (Podkarpackie) podejmie na nowo, umorzony wcześniej wątek dotyczący narady w Pałacu Prezydenckim. Podczas spotkania miało dojść do nacisków ze strony osób z otoczenia byłego prezydenta, aby ministerstwo zdrowia przejęło finansowanie budowy Laboratorium i aby ukryć aferę z LFO. Prokuratura zbada również dotację LFO dla agencji reklamowej powiązanej z fundacją Jolanty Kwaśniewskiej.
18.05.2006 | aktual.: 18.05.2006 16:05
O naciskach ze strony bliskich współpracownikach prezydenta miał mówić Mariusz Łapiński, były minister zdrowia w rządzie Leszka Millera, podczas przesłuchania w grudniu 2004 r. w tarnobrzeskiej prokuraturze.
Rzecznik prokuratury Edward Podsiadły powiedział, że według relacji Łapińskiego w spotkaniu wziął udział szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Marek Ungier, szef kancelarii premiera Millera Marek Wagner, szef UOP Zbigniew Siemiątkowski oraz Włodzimierz W. współzałożyciel LFO. Na spotkanie miał także "wpaść na chwilę" sam prezydent Kwaśniewski.
Polecenie podjęcia na nowo umorzonego wątku tarnobrzeska prokuratura otrzymała od Prokuratury Krajowej.
Podsiadły dodał, że prokuratura zajmie się także nowym wątkiem w sprawie - wypożyczeniem samochodu Markowi Siwcowi przez podejrzanego w sprawie LFO Włodzimierza W. Wątek ten wyszedł na jaw przy okazji śledztwa dotyczącego kradzieży tego auta.
Sprawą kradzieży auta, którym jeździł Siwiec zajmowała się warszawska prokuratura. Wówczas okazało się, że właścicielem tego samochodu jest W. Warszawska prokuratura połączyła tę osobę z prowadzonym przez nas śledztwem w sprawie LFO i tak trafiło to do nas - powiedział Podsiadły.
Ponadto prokuratura pogłębi śledztwo w sprawie dotacji spółki LFO w wysokości 70 tys. zł dla jednej z agencji reklamowych, powiązanej organizacyjnie z fundacją Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier". Zajmie się przede wszystkim rodzajem powiązań agencji z fundacją.
Prokurator dodał, że w związku z tym Marek Siwiec ponownie zostanie przesłuchany jako świadek (zeznawał on już w marcu ub. roku). Nie można także wykluczyć wezwania do prokuratury na przesłuchanie m.in. byłej pary prezydenckiej Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich oraz ponownie Mariusza Łapińskiego.
W sprawie dotyczącej nieukończonej budowy Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu głównym podejrzanym jest Zygmunt N., przebywający obecnie w Wielkiej Brytanii. Prokuratura chce postawić mu zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia osiem milionów dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach.
Jednak N. nie stawiał się na wezwania prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie o badaniach. W styczniu ub. roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał - na wniosek prokuratury - europejski nakaz aresztowania Zygmunta N. Brytyjski sąd już kilkakrotnie zbierał się w tej sprawie, jednak dotychczas nie zapadła decyzja o wydaniu stronie polskiej podejrzanego.
Podejrzanym w sprawie LFO jest także Włodzimierz W. Jemu postawiono zarzut pomocy w przywłaszczeniu mienia spółki LFO głównemu podejrzanemu w tej aferze Zygmuntowi N., na łączną kwotę blisko osiem mln zł. Jest on także podejrzany, jako jeden z udziałowców spółki, o fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu spółki i zgromadzenia wspólników oraz o uszczuplenie kwot na zaspokojenie wierzycieli spółki, czyli banków, przez przeniesienie udziałów spółki na innych, zagranicznych udziałowców.
W sprawie LFO oskarżonym jest Wiesław Kaczmarek - tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju ub. roku o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.
Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. na budowę fabryki ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60% udzielał zaś ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Bank wezwał rząd do zapłaty 14,3 mln dolarów.