Prokuratura wyjaśnia okoliczności wypadku na lotnisku w Pyrzowicach
Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach
wyjaśnia okoliczności niedzielnego incydentu na lotnisku w
Pyrzowicach k. Katowic. Lecący zbyt nisko hiszpański samolot
zniszczył światła naprowadzania na pas startowy. Jeszcze w
poniedziałek przesłuchana będzie hiszpańska załoga maszyny.
29.10.2007 | aktual.: 29.10.2007 11:17
Wszczęliśmy postępowanie w kierunku art. 174 kodeksu karnego, służące wyjaśnieniu, czy doszło do sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym - powiedziała szefowa tarnogórskiej prokuratury, Jolanta Mandzij.
Za takie przestępstwo może grozić nawet osiem lat więzienia, a w przypadku działania nieumyślnego - do trzech lat. Prokurator zastrzegła, że postępowanie prowadzone jest w sprawie, a pytanie o możliwość postawienia komukolwiek zarzutów jest przedwczesne.
Do wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę. Hiszpański samolot z powracającymi z Bejrutu polskimi żołnierzami na pokładzie, podchodząc do lądowania, zniszczył kilkadziesiąt świateł naprowadzających maszyny na pas startowy na odcinku prawie 900 m. Nikomu nic się nie stało, ale samolot jest bardzo poważnie uszkodzony.
Prokurator poinformowała, że krótko po incydencie trzem członkom 11-osobowej załogi: pilotom i mechanikowi pobrano krew, aby przeprowadzić badania na zawartość alkoholu. Zlecono tzw. badania retrospektywne, które mają dać odpowiedź na pytanie, czy w czasie poprzedzającym wypadek piloci mogli spożywać alkohol. Wyniku badania na pewno nie będzie w poniedziałek; zajmie to prawdopodobnie 2-3 dni.
Załoga samolotu ma być przesłuchana w poniedziałek, z udziałem tłumacza. Przesłuchani zostaną także świadkowie - obsługa lotniska, kontrolerzy lotów itp. Już wcześniej prokurator i policjanci dokonali oględzin pasa startowego i samolotu. Prokuratura czeka też na wycenę strat, zarówno ze strony portu lotniczego, jak i hiszpańskiego przewoźnika. Przedstawiciele lotniska mówią wstępnie o kilkunastu tysiącach dolarów, straty przewoźnika - linii Air Europa - mogą być wielokrotnie większe.
Jak powiedział rzecznik lotniska, Cezary Orzech, incydent nie wpłynął na pracę portu. Już w niedzielę po południu udało się przywrócić pierwszą kategorię naprowadzania samolotów na pas startowy, uruchamiając światła ścieżki podejścia w uproszczonej formie. Piloci nie powinni mieć kłopotów z lądowaniem nawet przy gorszej pogodzie. Pełne odtworzenie systemu zajmie maksymalnie trzy tygodnie.
Uszkodzony boeing 737-800 należy do hiszpańskich linii lotniczych Air Europa. Wynajęła go Organizacja Narodów Zjednoczonych do transportu żołnierzy wracających z misji pokojowej w Libanie. Na pokładzie było 114 polskich żołnierzy i 11 członków załogi. Podchodząc do lądowania maszyna zeszła zbyt nisko, kadłubem, silnikami i skrzydłami ścinając wysokie na kilka metrów lampy na odcinku ok. 900 m. Mimo to samolot bezpiecznie wylądował, a pilot nie zgłosił kontrolerom żadnych kłopotów.
Okoliczności i przyczyny incydentu niezależnie od prokuratury wyjaśnia komisja ds. badania wypadków lotniczych.