Prokuratura ws. śmierci bliźniąt z Włocławka: spróbujemy odzyskać zapisy z aparatury do USG
- Kluczowe dla śledztwa jest ustalenie, co było powodem ustania krążenia u nienarodzonych bliźniąt we włocławskim szpitalu - powiedział prokurator Jan Stawicki, szef Prokuratury Okręgowej we Włocławku. Prokurator dodał, że z aparatów USG wymontowano nośniki pamięci, na których zapisana jest historia badań z ostatnich miesięcy i przekazano je do oceny biegłych. Stawicki nie wykluczył, że biegłym uda się odzyskać zapis z aparatury, jeśli wcześniej został z niej wykasowany.
28.01.2014 | aktual.: 28.01.2014 14:35
Jak przypomniał Stawicki, ze wstępnych ustaleń sekcji zwłok dzieci wynika, że przyczyną śmierci była niewydolność oddechowo-krążeniowa. - Wiemy, że ustało krążenie, ale nie wiemy co było tego powodem - zaznaczył Stawicki na konferencji prasowej.
Dodał, że pierwszym, kluczowym ustaleniem, na które czeka, jest ustalenie powodu śmierci bliźniaków. - Czekamy również na opinię biegłych - podkreślił.
Śmierć bliźniąt nastąpiła w nocy z 16 na 17 stycznia, na oddziale Szpitala Specjalistycznego im. ks. Jerzego Popiełuszki we Włocławku. Doszło do tego kilkanaście godzin przed planowanym porodem, który miał się odbyć poprzez cesarskie cięcie. Ojciec dzieci obwinia personel placówki o zaniedbania, które miały doprowadzić do śmierci dzieci.
Jak poinformował Stawicki, prokuratura przesłuchała już ojca dzieci, który w śledztwie ma status pokrzywdzonego. Ponadto - jak poinformował Stawicki - prokuratura zbada m.in. kwestię organizacji pracy na oddziale, gdzie zmarły dzieci.
W mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że według personelu szpitala pełniący dyżur w dniu śmierci bliźniąt ordynator oddziału spóźnił się dwie godziny do pracy, gdyż dłużej niż zwykle miał przyjmować pacjentów w swojej prywatnej klinice. Śledczy sprawdzą także, czy lekarz mógł podczas dyżuru opuścić szpital i pojechać na kilka godzin do domu.
- Dołożymy w tej sprawie największej staranności i z całą pewnością sprawa zostanie dokładnie wyjaśniona. Prokuratorzy gwarantują jak najbardziej fachowe i sprawne przeprowadzenie tego postępowania - mówił Stawicki.
Prokuratura przesłuchała już pierwsze osoby, m.in. ojca bliźniąt, który ma w tej sprawie status pokrzywdzonego, a także personel szpitala. W dalszej kolejności przesłuchani zostaną lekarze, gdyż w ich przypadku sąd musi najpierw uchylić tajemnicę lekarską.
Skasowane zapisy badań USG
Śledczy zabezpieczyli także aparaty USG z oddziału położniczo-ginekologicznego włocławskiego szpitala. Stawicki zaznaczył, że uczyniono to dopiero po kilku dniach od śmierci dzieci, gdyż dopiero wówczas prokuratura uzyskała sygnał, że istnieje możliwość, że mogły zostać zakłócone zapisy na urządzeniach USG, którymi zostały przeprowadzone badania bliźniąt.
- Urządzenia zostały zabezpieczone w taki sposób, aby nie spowodować zakłócenia w pracy szpitala i nie narazić pacjentów (...) dane zabezpieczono w sposób, który gwarantuje nam przeprowadzenie pełnych badań, czy nastąpiła ingerencja w te nośniki - dodał prokurator.
Korzystając ze wsparcia serwisu firmowego, z aparatów USG wymontowano jedynie nośniki pamięci, na których zapisana jest historia badań z ostatnich miesięcy i przekazano je do oceny biegłych. - Z praktyki śledczej wynika, że biegłym udaje się odzyskać skasowane dane - dodał Stawicki.
Według ustaleń kontrolerów Narodowego Funduszu Zdrowia, którzy wykryli braki w zapisach aparatów USG, w jednym przypadku wykasowano zapis obejmujący trzy dni, a w drugim aparacie zapis z 20 godzin. Jeśli biegli potwierdzą fakt skasowania zapisów, prokuratura będzie starała się ustalić także, kto tego dokonał.
- Jednym z wątków śledztwa będzie wyjaśnienie, kto, kiedy i dlaczego to zrobił i oczywiście ocena tego pod kątem karno-prawnym, gdyż byłoby to zacieranie śladów. Z informacji jakie mam wynika, że na wyniki tych badań nie będziemy oczekiwali szczególnie długo - zaznaczył Stawicki.
Na pytanie o to, jakie są dalsze plany prokuratury, Stawicki odpowiedział, że nie może informować o działaniach prokuratury, bo zaplanowane czynności mogą nie przynieść zamierzonego rezultatu. - Pewne działania mogłyby zostać zakłócone, ponieważ świadkowie mogliby uzyskać wiedzę, której nie powinni uzyskać od osób trzecich - dodał prokurator.
Stawicki poprosił opinię publiczną o cierpliwość. - To jest początkowa faza śledztwa. Nie ma opcji, by przeprowadzić śledztwo w parę dni - powiedział Stawicki. - Śledztwo zostało powierzone pani prokurator, która zajmowała się podobnymi sprawami - dodał prokurator.
Przesłuchiwane są wszystkie osoby, które mogą mieć ważną wiedzę w sprawie. - Wnikliwie zapoznajemy się z informacjami, które do nas docierają - powiedział prokurator Jan Stawicki.