Prokuratura postawiła zarzuty posłance od Kornela Morawieckiego
Jak ustaliła Wirtualna Polska, prokuratura postawiła zarzut przekroczenia uprawnień służbowych posłance Małgorzacie Zwiercan, najbliższej współpracowniczce Kornela Morawieckiego, należącej do koła Wolni i Solidarni. Posłanka nie przyznała się do zarzutu i odmówiła składania wyjaśnień. Grozi jej do 3 lat więzienia.
- 12 grudnia 2018 r. prokurator przedstawił Małgorzacie Z. zarzut przekroczenia uprawnień służbowych poprzez skorzystanie z karty do głosowania innego posła i oddanie za niego głosu wstrzymującego się. Małgorzata Z. nie przyznała się do zarzucanego jej czynu i skorzystała z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. Postępowanie jest w toku, znajduje się na końcowym etapie – informuje WP Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie.
Nie wiedziała, że zrobiła źle
Chodzi o głośną sprawę z kwietnia 2016 roku. Małgorzata Zwiercan (zgodziła się na podawanie pełnego imienia i nazwiska), wówczas posłanka klubu Kukiz’15, w głosowaniu nad wyborem sędziego Trybunału Konstytucyjnego oddała głos za swojego klubowego kolegę - Kornela Morawieckiego. Po głosowaniu przyznała że "popełniła błąd", ale "nie wiedziała, że to jest niezgodne z prawem”. Z kolei Morawiecki mówił, że "nie żałuje głosowania". - Pani poseł się pomyliła, w tym sensie że zrobiła to co ja bym chciał, ja bym tak głosował. Ja wyszedłem i ona odruchowo może zagłosowała, tak ja chciałem - powiedział.
Posłanka niedługo później została wyrzucona z klubu Kukiz’15. Z kolei Kornel Morawiecki sam zrezygnował z członkostwa. W sprawie wszczęto śledztwo.
We wrześniu 2017 r. warszawska Prokuratura Okręgowa skierowała do marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłanki. Po tym, jak wniosek wpłynął na Wiejską, sprawa utknęła w martwym punkcie, a śledztwo zostało zawieszone. Powód? Sejmowa komisja regulaminowa i spraw poselskich odwlekała posiedzenie, na którym miała zająć się wnioskiem. Nie bez przyczyny. W komisji przewagę mieli posłowie PiS (jest ich 10 w 18-osobowym składzie). A jak wiadomo Zwiercan oraz pozostali członkowie koła poselskiego Wolni i Solidarni głosują podobnie jak PiS.
Zobacz także: Opozycja drwi z Morawieckiego po konwencji PiS. Minister jego rządu zdecydowanie odpowiada
Wydawało się, że sprawa przyspieszy w kwietniu 2018 roku. Wtedy to, posłanka zapowiedziała że sama zrzeknie się immunitetu. Jednak mijały kolejne miesiące i nadal nic się nie działo. Dopiero jesienią ubiegłego roku, komisja pozytywnie zaopiniowała wniosek posłanki, w którym zrzekła się immunitetu.
Ostre słowa posła Rzepeckiego
W prokuraturze nie przyznała się jednak do zarzutów. Jednym z tych, którzy pilnowali dokończenia sprawy posłanki w sejmowej komisji był poseł Łukasz Rzepecki. Polityk w 2017 roku odszedł z PiS i przeszedł do ruchu Kukiz’15. Jego zdaniem, śledztwo już dawno powinno być zakończone.
- Cała Polska widziała jak Zwiercan głosuje za swojego partyjnego kolegę, tylko nie widziała tego pani poseł. To skandaliczna sytuacja. Czyżby nagły zanik pamięci? A może gra obliczona na jak najdłuższy proces? Tak, żeby wyrok nie zapadł jeszcze przed wyborami parlamentarnymi do Sejmu, które są jesienią tego roku – mówi nam poseł Łukasz Rzepecki.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- W tej sprawie bulwersujące jest również to, że prokuratura nie skierowała jeszcze aktu oskarżenia do sądu. Śledztwo, w tak wydawałoby się prostej sprawie, wszczęto w połowie 2016 roku i prowadzone jest już blisko trzeci rok. Możemy się zastanawiać: dlaczego posłanka jest traktowana w nadzwyczajny sposób, a zwykły obywatel miałby już dawno proces sądowy. Wygląda na to, że jest to nagroda za to, że głosuje tak jak PiS – ocenia poseł Rzepecki.
Kiedy akt oskarżenia? Nie wiadomo...
A co na to posłanka Zwiercan? - Nie będę na ten temat rozmawiać – powiedziała przez telefon i odłożyła słuchawkę. Później przysłała do redakcji sms-a. - Nigdy nie wstydziłam się swojego imienia i nazwiska. Nie zrobiłam nic co mogłoby rzucać na mnie cień nieuczciwości - napisała Małgorzata Zwiercan.
Zapytaliśmy prokuraturę, dlaczego – mimo postawienia zarzutów w grudniu 2018 roku – do sądu nie trafił jeszcze akt oskarżenia.
- Prowadzone są jeszcze czynności w sprawie, prokurator realizuje – z jego punktu widzenia – ważną czynność dowodową. Ze względu na to, iż postępowanie było przez dług czas zawieszone, niezbędne jest wykonanie wszystkich czynności. Termin zakończenia sprawy nie jest jeszcze wyznaczony – informuje prokurator Łukasz Łapczyński.
Kornel Morawiecki nie odbierał od nas telefonu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl