Prokuratura odmówiła śledztwa ws. "córki leśniczego". Niestandardowy obieg dokumentacji
Na jednym z ubiegłorocznych posiedzeń rządu minister środowiska Jan Szyszko wręczył ministrowi spraw wewnętrznych Mariuszowi Błaszczakowi kopertę mówiąc: "To taka córka leśniczego. Prosiła mnie, żebym to panu przekazał". Nagrała to telewizyjna kamera. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, nie podała jednak uzasadnienia. Poznaliśmy je dopiero teraz.
Decyzja prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa w tej sprawie (doniesienie przeciwko ówczesnemu ministrowi środowiska złożyli posłowie PO) zapadła w lipcu ubiegłego roku. Prokuratorzy uznali, że wręczenie przez ministra środowiska Jana Szyszkę tajemniczej koperty szefowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi nie nosi znamion jakiegokolwiek przestępstwa. Treść uzasadnienia odmowy śledztwa poznaliśmy jednak dopiero teraz. Dotarł do niej portal onet.pl.
"W opisanym przez zawiadamiających zdarzeniu, trudno dopatrywać się znamion powoływania się względem kogokolwiek na wpływy, podjęcia pośrednictwa w załatwieniu sprawy jak również przyjęcia korzyści majątkowej/osobistej lub jej obietnicy" - napisał w uzasadnieniu odmowy wszczęcia śledztwa szef Prokuratury Okręgowej w Warszawie Paweł Blachowski.
Prokurator tłumaczy, że "załatwienie sprawy oznacza osiągnięcie przez sprawcę pożądanego przez osobę trzecią stanu rzeczy, który mają ułatwić albo wręcz umożliwić posiadane przez sprawcę wpływy". Jednak, jak dowodzi "ze strony Ministra Środowiska nie wystąpiło, żadne oczekiwanie co do pożądanych następstw jakie mają nastąpić po przeczytaniu zawartości wręczonej koperty".
Zdaniem prokuratora przekazanie korespondencji przez ministra środowiska można uznać za obieg dokumentów. "Co prawda, sposób jej przekazania odbiega od standardowego obiegu dokumentacji, to jednakże nie wypełnia znamion czynu zabronionego. Wszelkie przypuszczenia co do zawartości koperty i łączenie jej przekazania przez Jana Szyszkę z popełnieniem przestępstwa uznać należy za pozbawione racjonalnych podstaw i nieuprawnione" - cytuje fragment uzsadnienia prokuratora onet.pl.
Podległa ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze prokuratura uznała, że skoro nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa, to nie ma też potrzeby przesłuchania podejrzanych ministrów. Organowi ścigania wystarczyły tłumaczenia członków rządu w tej sprawie. Przypomnijmy, że Mariusz Błaszczak nakazał Janowi Szyszce wysłanie pisma drogą urzędową. Dodał później, że kopertę zwrócił ministrowi środowiska, a korespondencji nie przeczytał. Jego resort nie podał ostatecznie do opinii publicznej, czego dotyczyło.
Z kolei Jan Szyszko zapytany o to, co znajdowało się w środku koperty puścił wodze fantazji. Kiedy opozycja i opinia publiczna zarzucały mu arogancką próbę załatwienia pracy w instytucjach podległych Mariuszowi Błaszczakowi, minister środowiska stwierdził, że córka leśniczego to "Inka", legendarna sanitariuszka AK, aresztowana, a później zabita przez komunistów. Dodał, że historia z kopertą jest dla niego powodem do dumy.
Zobacz także: "To jest taka córka leśniczego" Zapytaliśmy szefa MSWiA o tajemnicza kopertę
13 czerwca minister Jan Szyszko przed posiedzeniem rządu podszedł do Mariusza Błaszczaka i wręczył mu kopertę mówiąc: "To jest córka leśniczego. Prosiła, żebym to panu dał. Niech pan to przeczyta". Operator kamery nagrał tę niezręczną sytuację. Minister spraw wewnętrznych wykazał się refleksem i poczuciem humoru. Gdy Szyszko chciał mu wręczyć kopertę, mówiąc: "to jest córka leśniczego", Błaszczak odwrócił się do kamery i pomachał. - A to jest kamera Polsatu - zażartował.
Obecność kamery nie zrobiła wrażenia na Szyszce, który już nie raz chciał udzielać instrukcji dziennikarzom. "Uwielbiamy" - mruknął z przekąsem Szyszko, mając na myśli Polsat i bez skrępowania kontynuował swój temat. - Ona mnie prosiła, żebym to panu przekazał. Także, tutaj, tego... niech pan to przeczyta - powiedział.