Prokuratura o właścicielach Solvere: złamali ustawę antykorupcyjną, ale to "nie było zamierzone"
W maju ubiegłego roku warszawska prokuratura okręgowa odmówiła wszczęcia dochodzenia ws. podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych przez dyrektorów w KPRM, jednocześnie właścicieli spółki Solvere. Teraz okazuje się, że w uzasadnieniu do tej decyzji przyznała jednak, że złamali ustawę antykorupcyjną.
21.03.2019 10:36
O spółce Solvere i jej właścicielach Piotrze Matczuku i Annie Plakwicz zrobiło się głośno w jesienią 2017 roku, za sprawą publikacji "Gazety Wyborczej". Okazało się że Matczuk i Plakwicz, pełniąc jednocześnie funkcję dyrektorów w KPRM założyli spółkę, która miała zajmować się m.in. PR. Zrobili to, mimo iż ustawa antykorupcyjna zabrania państwowym urzędnikom posiadania powyżej 10 proc. udziału w spółkach prawa handlowego.
Złamali ustawę, ale kary nie poniosą
Wkrótce okazało się, że spółka ta dostała zlecenie od Polskiej Fundacji Narodowej na prowadzenie głośnej kampanii billboardowej "Sprawiedliwe Sądy". Wybuchła afera. Sprawą zajęło się CBA i warszawska prokuratura okręgowa z doniesienia posłów PO i Nowoczesnej.
CBA stwierdziło, że urzędnicy złamali ustawę antykorupcyjną, ale nie poniosą prawnych konsekwencji. Dlaczego? Bo ustawa przewiduje karę zwolenienia urzędnika z pracy. A Matczuk i Plakwicz zwolnili się jednak z pracy sami - po zarejestrowaniu spółki Solvere przez sąd.
Analiza CBA w tej sprawie trafiła jednak do warszawskiej prokuratury okręgowej, która zajmowała się oświadczeniami majątkowymi Matczuka i Plakwicz. Przypomnijmy, że zgodnie z ustaleniami mediów złożyli oni dwukrotnie oświadczenia majątkowe w KPRM w 2017 roku. Pierwsze - w maju 2017 roku, drugie gdy żegnali się z pracą w KPRM. W tym pierwszym, złożonym 22 maja, a więc kilka dni po rejestracji spółki, w ogóle nie wspomnieli o posiadanych w niej udziałach. W drugim oświadczeniu Plakwicz przyznała, że ma powyżej 10 proc. udziałów w spółce, Matczuk natomiast napisał, że ma mniej niż 10 proc. (tymczasem był właścicielem połowy firmy).
Prokuratura odmawia śledztwa: "oświadczenia, w sensie subiektywnym, odpowiadały prawdzie"
Prokuratura w maju 2018 roku odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Stwierdziła, że Matczuk i Plakwicz nie zataili informacji o spółce Solvere w swoich oświadczeniach majątkowych. To, że nie wpisali w pierwszym oświadczeniu faktu posiadania w niej udziałów, wynikało z tego, że nie wiedzieli jeszcze o tym, że sąd ich firmę zarejestrował.
"Zgromadzony materiał dowodowy prowadzi do wniosku, że złożone przez wyżej wymienionych oświadczenia, w sensie subiektywnym, odpowiadały prawdzie" - cytowała wówczas ustalenia śledczych "Rzeczpospolita".
Do pełnego uzasadnienia prokuratury dotarł po wielu miesiącach onet.pl. Okazuje się, że prokurator Paweł Szpringer, zastępca Prokuratora Okręgowego w warszawie, który podpisał się pod tym dokumentem uznał jednak, że właściciele Solvere złamali prawo.
Prokuratura: złamali prawo, ale to "nie było zamierzone"
„Anna Plakwicz w okresie od dnia 16 maja 2017 roku do dnia 31 sierpnia 2017 roku oraz Piotr Matczuk w okresie od dnia 16 maja 2017 roku do dnia 30 czerwca 2017 roku, a więc jeszcze będąc zatrudnionymi w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, posiadali po 60 udziałów w Solvere Sp. z o. o., co stanowiło powyżej 10 proc. wszystkich udziałów i tym samym naruszyli art 4 pkt 5 ustawy antykorupcyjnej” - czytamy w cytowanym przez onet.pl uzasadnieniu.
"Ponadto wyżej wymienieni we wskazanych okresach pozostawali w zarządzie Solvere Sp. z o.o., czym naruszyli art 4 pkt. 1 ustawy antykorupcyjnej” - przyznał również prokurator (wspomniany przepis stanowi, że urzędnicy nie mogą być członkami zarządów, rad nadzorczych lub komisji rewizyjnych spółek - przyp. red).
Prokurator, jak CBA uznał jednak, że skoro Anna Plakwicz i Piotr Matczuk zwolnili sie z pracy, to "nie ma prawnej możliwości zastosowania wobec nich sankcji”.
Co ciekawe, parę akapitów dalej prokurator dowodzi, że działanie duetu Plakwicz-Matczuk polegające na podaniu nieprawdziwych informacji w oświadczeniach majątkowych „nie było zamierzone” i „według wszelkiego prawdopodobieństwa” wynikało z niewiedzy o zarejestrowaniu spółki przez sąd.
Źródło: onet.pl, rp.pl