PolskaProkuratura bada sprawę śmierci 5-latki w szpitalu

Prokuratura bada sprawę śmierci 5‑latki w szpitalu

Bielska prokuratura rejonowa sprawdza,
czy szpital pediatryczny w Bielsku-Białej zapewnił wystarczającą
opiekę ciężko chorej 5-letniej dziewczynce, która zmarła w
placówce w ubiegłym tygodniu.

22.02.2017 09:09

O podjęciu kroków przez prokuraturę w sprawie śmierci 5-latki, poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej, Sławomir Świderek.

Dziecko trafiło do szpitala w piątek w stanie ciężkim. Z informacji wicedyrektora szpitala Krzysztofa Merty wynika, że dziewczynka była głęboko upośledzona. Cierpiała na dziecięce porażenie mózgowe, napady drgawek i obrzęk mózgu. Nie widziała, ani nie słyszała. W ciągu kilku godzin jej stan się pogorszył. Około godziny 22 w piątek lekarze rozpoczęli reanimację. Trwała około 30 minut. Gdy akcja nie przynosiła rezultatu, lekarze wezwali pogotowie. Anestezjolog ratował dziecko jeszcze ponad 20 minut; bez efektu.

Lekarze w anonimowych wypowiedziach dla mediów sugerowali, że gdyby w placówce funkcjonował OIOM szanse na uratowanie dziecka byłyby większe. Krzysztof Merta stanowczo temu zaprzeczył. Dziecka nie dało się uratować. Stan upośledzenia był zbyt głęboki. Można powiedzieć, że dziewczynka znajdowała się w stanie ciężkim już w momencie urodzenia. Do działań lekarzy zastrzeżeń nie mieli rodzice dziecka, którzy dziękowali za tak długą reanimację - powiedział.

W szpitalu z końcem września ze względu na brak lekarzy zawieszona została działalność oddziału intensywnej opieki medycznej.

Bielski szpital pediatryczny od dłuższego czasu boryka się z brakiem lekarzy. Kłopoty są z anestezjologami, pediatrami, laryngologami, chirurgami i neurologami. Prokurator Świderek powiedział, że w ubiegłym tygodniu wpłynęło zawiadomienie o tych problemach.

Doniesienie wpłynęło po wydarzeniu, które miało miejsce parę dni temu. Do szpitala pediatrycznego został przyjęty trzyletni chłopiec z niewydolnością oddechową. Zabrakło anestezjologa, który był w tym przypadku potrzebny. Maluch był w ciężkim stanie. Transport do Katowic był wykluczony. Chłopczyk trafił na OIOM dla dorosłych w bielskim szpitalu wojewódzkim.

Wicewojewoda śląski Artur Warzocha zapowiedział, że szpital skontrolują jego służby oraz wojewódzki konsultant do spraw anestezjologii.

Źródło artykułu:PAP
szpitalśmierćdziecko
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)