Prof. Paweł Śpiewak dla WP: Polacy będą przedstawiani wyłącznie jako naród niewinny i cierpiący
- Dr Jarosław Szarek dużo mówił o stosunkach ze społecznością żydowską i zapewniał, że docenia ich wagę dla polskiej historiografii. Zajmuję się tą problematyką, ale nie mam mocnego poczucia, że prezes Szarek udźwignie złożoność tego tematu. Mimo że mówi o tym jako o trudnej części naszej historii, jednocześnie - można odnieść wrażenie - próbuje w istocie ową historię wygładzić - mówi Wirtualnej Polsce prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.
WP: Jacek Gądek: - Dr Jarosław Szarek został wybrany przez Sejm na nowego prezesa IPN. Coś naprawdę ważnego się stało?
Prof. Paweł Śpiewak: - Bardzo. I to z każdego punktu widzenia.
WP: Dlaczego?
Zaniepokoiły mnie wypowiedzi dr. Jarosława Szarka, które słyszałem na posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
WP: Na relacje polsko-żydowskie dr Szarek jako prezes IPN będzie rzutował?
Dr Szarek dużo mówił o stosunkach ze społecznością żydowską i zapewniał, że docenia ich wagę dla polskiej historiografii. Zajmuję się tą problematyką, ale nie mam mocnego poczucia, że prezes Szarek udźwignie złożoność tego tematu. Mimo że mówi o tym jako o trudnej części naszej historii, jednocześnie - można odnieść wrażenie - próbuje w istocie ową historię wygładzić.
WP: Jak?
Choćby poprzez mówienie nieprawdy o zbrodni w Jedwabnem. IPN wydał dwa tomy dokumentów, w których otwarcie mówi się o zbrodni dokonanej przez mieszkańców miasteczek Podlasia na żydowskich sąsiadach, a teraz nowy prezes Instytutu kwestionuje dorobek własnej instytucji.
Równie niepokojące są stwierdzenia Szarka, że polskie państwo podziemne konsekwentnie likwidowało szmalcowników i szantażystów. To częściowa prawda. Można szacować, że kilka procent (5-7 proc.) Polaków brało aktywny udział w przemocy wobec Żydów - od zabijania po wyciąganie od nich pieniędzy. Większość z nich nigdy nie została ukarana. Niedobrą rolę odgrywała w wielu miasteczkach granatowa policja. Nazywajmy więc rzeczy po imieniu. Dr Szarek prezentował niezwykle wąski obraz stosunków polsko-żydowskich.
Podobnie jest z ratowaniem Żydów przez Polaków. Na ścianie pomnika poświęconego rodzinie Ulmów jest tablica z nazwiskami Polaków, którzy zginęli z niemieckich rąk, bo ratowali Żydów. Tych nazwisk jest ok. 100 - to nie jest dużo, nawet jeśli przyjmiemy, że jest to jakiś procent rzeczywistej ich liczby. Wiemy, że prawo niemieckie przewidywało karanie śmiercią za ukrywanie Żydów, ale egzekwowanie tego prawa było już bardziej złożone - nie można mówić o masowych represjach wobec Polaków za ratowanie Żydów, ani też o masowej pomocy Polaków niesionej Żydom w czasie wojny.
WP: - Dr Jarosław Szarek daje rękojmię podniesienia prestiżu IPN - zapewniał prof. Jan Draus, szef Kolegium IPN. Pan mu nie dowierza?
Mam do takich stwierdzeń prof. Drausa stosunek ostrożny. Postawa Szarka jest wyraźnie apologetyczna wobec Polski i Polaków, co zrozumiałe, tyle że nie jest oparta o solidną wiedzę i znajomość historii polsko-żydowskiej.
WP: Czego pan się spodziewa po IPN z nowym prezesem na czele?
Dr Szarek prezentuje jednostronną, ideologiczną wersję przeszłości Polski.
Wielkim sukcesem historiografii ostatnich 25 lat jest pokazywanie historii w jej złożoności. Szarek tę złożoność zastępuje historią ideologiczną - to niepokojące. Jeżeli IPN będzie podporządkowany takiej raczej infantylnej wersji przeszłości, to nie jest to dobra perspektywa dla prestiżu i międzynarodowej powagi Instytutu. Polacy będą przedstawiani wyłącznie jako naród niewinny i cierpiący z powodu czyichś zbrodni. Taka martyrologiczno-heroiczna wizja jest zbyt uproszczona i ma wątły związek z rzeczywistością.
WP: Należy się spodziewać wszczęcia śledztw ws. mordu w Jedwabnem i pogromu w Kielcach, a w ich efekcie wysunięcia nowych i odmiennych wniosków co do ich sprawstwa?
Prokuratorzy IPN oczywiście mogą wszczynać śledztwa na nowo, ale jeśli będą one prowadzone uczciwie, to dojdą do tych samych wniosków, co do tej pory. Sprawa pogromów dokonanych przez Polaków na Żydach dotyczy nie tylko Jedwabnego, ale też Radziłowa, Szczuczyna i innych miejsc na Podlasiu.