Prof. Jan Żaryn: Wałęsa nie powinien być usunięty z kart historii. "Ale to postać trudna"
W tle rocznicy Porozumień Sierpniowych trwa dyskusja na temat przeszłości byłego przywódcy "Solidarności" - Nie wyobrażam sobie, żebyśmy zapomnieli, jako Polacy, tę chwilę, kiedy Lech Wałęsa, tym wielkim długopisem, podpisuje porozumienia 31 sierpnia - ocenił prof. Jan Żaryn, historyk i senator PiS.
31.08.2017 | aktual.: 25.03.2022 13:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Nie mam wątpliwości, przynajmniej z mojego pokolenia każdy, kto pamięta tę chwilę, tę dumę, tę nadzieję i to wszystko, co się wiązało pozytywnego z tym aktem, będzie związane także z rolą Lecha Wałęsy - mówił Żaryn w programie "Kwadrans polityczny" w TVP1.
Przyznał jednak, że Wałęsa jest postacią "trudną". - Sam Lech Wałęsa tak daleko odszedł od tego wizerunku, który jest zakodowany w pamięci, związany z dniem 31 sierpnia 1980 r., że nie wiem, czy tylko maska nie jest wspólna, natomiast wszystko, co jest we wnętrzu, to już są dwie totalnie inne osoby - powiedział senator.
Zobacz także
Prof. Żaryn przekonywał jednocześnie, że Wałęsa "na pewno nie powinien być usunięty z kart historii".
- Natomiast bez wątpienia widać po zachowaniach Lecha Wałęsy z lat 90. i do dziś to już trwa, że tamte lata 70. bardzo zaważyły na ocenie jego życia i działalności. Wszystkie te kłamstwa, które rozpoczęły się w latach 90., skłaniają także do refleksji. Dzisiaj to robimy także jako historycy, na temat tego, czy współpraca rzeczywiście zakończyła się definitywnie w 1976 roku, czy też - zdaniem Służby Bezpieczeństwa przynajmniej - Lech Wałęsa nadal miał być dyspozycyjny - zaznaczył senator PiS.
Jak zauważył, niektórzy historycy wskazują, że nie do końca jasne są okoliczności udziału Lecha Wałęsy w strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r.
- To nie on 16 sierpnia powoduje, że strajk trwa dalej, to dzielne kobiety z panią Anną Walentynowicz, z panią Aliną Pienkowską, dziś zapomnianą, a bardzo ważną osobą w sierpniu 1980, panią Modzelewską (Magdaleną Modzelewską-Rybicką), panią (Bożeną) Rybicką. Te kobiety trzeba zapamiętać i wiedzieć, że to one w dużej mierze uratowały strajk 16 sierpnia - podkreślił prof. Żaryn.
Zobacz także
Śniedek: Wałęsa postrzegany jest jako zdrajca
W podobnym tonie wypowiedział się również były przewodniczący "Solidarności", także poseł PiS Janusz Śniadek. - Lech Wałęsa był pierwszym przewodniczącym "S", stał na jej czele i tych zasług nikt mu nie może wymazać z kart historii. Ale miał też ciemne plamy w życiorysie i nie można tego zatajać - powiedział Śniadek w rozmowie z Onetem.
Dodał, że w oczach wielu ludzi "Solidarności" i weteranów tamtych dni Wałęsa jest postrzegany jako zdrajca.
- Nie odmawiam nikomu dokonań z lat 80. Zresztą biografia Lecha Wałęsy również jest bardzo różnorodna, ma swoje blaski i cienie. Jednak nikt nie ma patentu na Solidarność na całe życie. Egzamin z solidarności trzeba zdawać ciągle od nowa. I niektórym ludziom, którzy zdali go w PRL, wydaje się, że stali się ikonami Solidarności już na zawsze. Ale to nie jest prawda. Trzeba zadać pytanie, czy zdają ten egzamin dziś, w wolnej Polsce - stwierdził Śniadek w wywiadzie dla "Super Expressu".
Dokumenty z szafy Kiszczaka
Na początku zeszłego roku w domu zmarłego gen. Czesława Kiszczaka odnaleziono dokumenty dotyczące współpracy TW "Bolka" z SB. Z materiałów wynika, że tym pseudonimem posługiwał się Lech Wałęsa.
Są w nich m.in. liczne doniesienia "Bolka" wobec poszczególnych osób, notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim z lat 1970-1976 r. oraz pokwitowania odbioru pieniędzy od SB. Większość tych dokumentów - których jest kilkadziesiąt - jest napisana odręcznie.
Źródła: PAP, onet.pl, se.pl