Coraz mniej Polaków wierzy w nieskazitelność Lecha Wałęsy. Były prezydent tłumaczy nam, dlaczego
- Od tamtych spraw minęło 50 lat i większość ludzi już nie żyje. A młodzi nie wierzą, jak taki elektryk mógł sobie poradzić z komuną. Byli wykształceni i inni, a poradził sobie akurat on? Ktoś mu musiał pomagać - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską były prezydent RP Lech Wałęsa. - Spora część Polaków po prostu przejrzała na oczy - komentuje z kolei Piotr Walentynowicz.
Skąd całe zamieszanie? We wtorek media w Polsce obiegła informacja, że pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej prowadzi postępowanie karne w sprawie składania fałszywych zeznań przez Lecha Wałęsę. Postępowanie dotyczy złożenia przez byłego prezydenta nieprawdziwych zeznań dotyczących dokumentów z teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" znalezionej w domu Czesława Kiszczaka. Przypomnijmy, że zgodnie z art. 233 paragraf 1 Kodeksu karnego, za taki czyn grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
- Z największą przyjemnością posiedzę. Nawet dziś jestem gotów, bo wreszcie trochę bym sobie odpoczął - komentuje śmiejąc się Lech Wałęsa. W rozmowie z WP dodaje, że "niedługo opublikuje na swoim koncie na Facebooku rożne pisma IPN-owskie, które mówią wyraźnie, że te dokumenty były podrabiane. Co więcej, w tych dokumentach ludzie, którzy to robili, sami się do tego przyznają".
Po informacjach o ustaleniach IPN, we wtorek w sieci znaleźć można było jednak wyjątkowo dużo komentarzy nieprzychylnych byłemu prezydentowi. - Oni tym mnie wywyższają, bo nie są w stanie uwierzyć, że ja mogłem sterować tymi procesami i doprowadzić do zwycięstwa nad bezpieką. Jeżdżą po świecie i plotą takie rzeczy. Jest coraz mniej świadków, ale przyjdzie czas prawdy i winni tych kłamstw za nie zapłacą - zapewnia Wałęsa.
Prezydenci i ich ułaskawienia
Walentynowicz: "Ludzie czują się okłamani"
Zupełnie innego zdania jest z kolei syn legendarnej działaczki "Solidarności" Anny Walentynowicz. Piotr Walentynowicz podkreśla, że "będąc na różnych spotkaniach, od coraz większej grupy ludzi słyszy, że czują się oszukani. - Podchodzą, ściskają dłoń i mówią, że niestety przez wiele lat wierzyli Wałęsie, głosowali na niego w wyborach i występowali o przyznanie mu różnych odznaczeń. Teraz czują się okłamani, i twierdzą, że dali się oszukać - mówi nam Walentynowicz.
A czy ewentualne ukaranie Wałęsy uważa w ogóle za możliwe? - System sprawiedliwości został zbudowany na bazie porozumień z 1989 roku, kiedy opozycja dogadała się z oprawcami. Mam więc bardzo krytyczny stosunek do wymiaru sprawiedliwości, ale wszędzie są uczciwi ludzie. Jeśli gdzieś jest nawet jeden uczciwy sędzia, to ukaranie Lecha Wałęsy jest nie tylko zasadne i konieczne, ale będzie też po prostu wynikało z przepisów prawa. Nie można stosować żadnych wyjątków - podsumowuje.