Prof. Dziekan: demokracji nie da się wprowadzić w kraju islamskim
W Iraku nie da się wprowadzić demokracji, bo jest tam inna niż nasza kultura, tymczasem demokracja jest wymyślona przez nas i dla nas - uważa arabista prof. Marek M. Dziekan z Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
19.03.2003 | aktual.: 19.03.2003 14:06
Zdaniem prof. Dziekana, wprowadzenie w Iraku demokracji (w czym miałaby pomóc m.in. długotrwała jego okupacja), podobnie jak w jakimkolwiek innym kraju muzułmańskim, nie jest możliwe. "To kraje o całkiem innej niż nasza kulturze, a demokracja jest wymyślona przez nas dla nas" - wyjaśnił.
W rozmowie prof. Dziekan tłumaczył, dlaczego - jego zdaniem - Amerykanie nie zdołają wprowadzić demokracji w Iraku, kraju zróżnicowanym religijnie i etnicznie. "Są tam sunnici, szyici, chrześcijanie, Kurdowie, Asyryjczycy, Turkmeni. Wszyscy oni mają jakieś zaszłości. Jeśli rzeczywiście Amerykanom chodzi o wprowadzenie w Iraku demokracji, to - powiem uszczypliwie - okupacja musiałaby trwać może sto, może dwieście lat" - powiedział polski naukowiec.
We wtorek rzecznik prasowy Białego Domu zapowiedział, że nawet jeśli prezydent Saddam Husajn wyjedzie z Iraku, siły koalicji pod wodzą USA i tak wejdą do kraju, by go rozbroić. Zapytany jak w takiej sytuacji mogą zachować się Irakijczycy, prof. Dziekan powiedział, że - znając tę kulturę - oczekuje z ich strony oporu.
"W pewnym sensie słusznie Irakijczycy nie będą widzieli powodu, żeby wkraczały wojska amerykańskie. Skoro chodziło o obalenie Saddama - a jego nie będzie - wtedy powodem wkroczenia może być tylko chęć okupacji. Albo chodzi o ropę, albo raczej o zdobycie obszaru, na którym USA mogłyby się umocnić na Bliskim Wschodzie" - wyjaśnił arabista.
Gdyby Saddam opuścił Irak, a wojska USA i tak tam wkroczyły, reakcja Irakijczyków - zdaniem prof. Dziekana - "nie będzie aż tak ostra, jak byłaby w przypadku ataku, gdyby Saddam wciąż był w Iraku. Nie podejrzewam jednak wiwatów na cześć Amerykanów" - zaznaczył.
"Arabowie na pewno nie zgodzą się dobrowolnie na okupację. Szczególnie ze strony jednego z państw zachodnich, uważanych za największego wroga świata arabskiego" - ocenił prof. Dziekan.
Stanowiący w Iraku większość, ale nie posiadający władzy szyici, na wkroczenie wojsk okupacyjnych mogą - zdaniem arabisty - zareagować próbami odcięcia się od reszty terytorium irackiego, "na przykład próbą utworzenia pseudopaństewka zbudowanego na zasadach muzułmańskich".
Według prof. Dziekana, bardzo mało prawdopodobne jest, żeby władze okupacyjne były skłonne do wspierania szyitów i żeby zależało im na stworzeniu takiego państwa. (iza)