Proces wędkarza; różne wersje zdarzenia
Oskarżony Feliks S. (PAP/T. Gzell)
Odmienne wersje tego samego zdarzenia opisywali w środę świadkowie w procesie wędkarza, który oskarżany jest o zabójstwo 22-letniego kajakarza. Według kajakarzy to 76-letni wędkarz był
agresorem, według części wędkarzy - kajakarze.
16 października 2000 r. Feliks S. nad kanałem Żerańskim w Warszawie ugodził śmiertelnie scyzorykiem Damiana Ś. - jednego z kajakarzy, z którymi wcześniej wdał się w sprzeczkę. Powodem było to, że przepłynęli kajakami w pobliżu jego wędki.
Płynęliśmy kajakami. Staraliśmy się, by nie wpłynąć na żaden spławik. Nagle usłyszeliśmy wołanie do nas: sk.......y. Damian zaczął wołać, że zaraz wyjdzie do krzyczącego. "No to chodź" - padła odpowiedź z brzegu. Mimo, że prosiłem Damiana, by ten "dał sobie spokój", Damian podpłynął do brzegu - relacjonował Krzysztof F., jeden z kajakarzy.
Kiedy Damian podbiegał do oskarżonego, odniosłem wrażenie, że ten chce rzucić we mnie kamieniem. Zawołałem więc do niego: "człowieku, czy ty kamieniami będziesz we mnie rzucał" - opowiadał F. Wtedy do oskarżonego podszedł Damian. Zobaczyłem, że oskarżony chowa za plecami nóż. Zawołałem do Damiana, że on ma nóż - mówił F. Dodał: Gdy Damian podszedł do oskarżonego zapytał się: co za sk......n? Chwilę później byli w wodzie. Damian wyczołgał się z wody i wtedy zobaczyłem, że z boku leci mu krew.
Według drugiego kajakarza, Feliks S. na pytanie co zrobił, miał odpowiedzieć: Zaczynał; należało mu się; jeśli chcecie to możecie być następni. Na to samo pytanie, powtórzone przez innego kajakarza, S. miał odpowiedzieć: Będziecie mieli nauczkę i będziecie wiedzieli jak pływać. Sam Damian, leżąc na ziemi miał mówić: Co on zrobił, przecież ja go nawet nie dotknąłem.
Inną wersję zdarzenia opowiadali wędkarze, którzy widzieli zdarzenie. Wersje wędkarzy też były jednak różne.
S. nie przyznaje się do zabójstwa i twierdzi, że nie chciał nikogo zabić. Grozi mu dożywocie.
Następna rozprawa - 7 listopada. (mk)