Proces b. esbeków z Konina oskarżonych o znęcanie się nad działaczami oaz i "Solidarności"
Przed sądem w Koninie (Wielkopolska) rozpoczął
się proces dwóch byłych funkcjonariuszy Służby
Bezpieczeństwa, oskarżonych przez IPN o fizyczne i psychiczne
znęcanie się w latach 80. nad działaczami "Solidarności" i Ruchu
Oazowego.
Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu zarzucił 58-letniemu Leonowi W. znęcanie się w latach 1981-1986 nad pięcioma osobami. B. funkcjonariusz oskarżony jest o bicie pięścią i pałką milicyjną, grożenie śmiercią, użycie pistoletu oraz wulgarne znieważanie.
59-letni Zbigniew G. został oskarżony o znęcanie się w 1985 r. nad jednym, pozbawionym wolności, działaczem NSZZ "Solidarność". Według prokuratury, działał on wspólnie z Leonem W. i jeszcze inną osobą - bił go rękami i pałką, kopał po całym ciele, wbijał szpilki pod paznokcie, groził i znieważał wulgarnymi słowami.
Obaj oskarżeni nie przyznali się do winy zarówno w śledztwie, jak i podczas procesu.
Zbigniew G. twierdził, że był oficerem wydziału kryminalnego ówczesnego Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych i nie brał udziału w przesłuchaniach pokrzywdzonych. Zarzuty bicia to pomówienie, zemsta z wiadomych mi przyczyn- powiedział.
Leon W. wyjaśniał, że w prowadzonym przez cztery lata śledztwie zgromadzono 12 tomów akt przeciwko niemu i 99% dokumentów i materiałów. W jego ocenie, "ma się to nijak do aktu oskarżenia". Nigdy nie pracowałem operacyjnie, byłem przedstawicielem SB na zewnątrz - brałem udział w postępowaniach prokuratorskich i sądowych. Nie mogłem sobie pozwolić na żaden ruch opisany w akcie oskarżenia - zeznał. Dodał, że nie zna pokrzywdzonego, który zarzucił mu brutalne zachowanie w trakcie przesłuchania.
Na poparcie swojej tezy o niewinności, Leon W. powiedział sądowi, że w żadnych materiałach podziemnej opozycji nie jest wymienione jego nazwisko jako funkcjonariusza używającego przemocy. Oskarżający mnie chcą chyba uzyskać status pokrzywdzonych, bo nie zostali docenieni za swoją działalność opozycyjną - powiedział.
Obrońca oskarżonych mec. Jarosław Landrowski zwrócił się do sądu z wnioskiem o "przeprowadzenie istotnych dla sprawy wyjaśnień", które pozwoliłyby na ocenę "wiarygodności zeznań pokrzywdzonych". Żądał także przeprowadzenia badań psychiatrycznych jednego z pokrzywdzonych. Wnioski zostały odrzucone.
Sąd ogłosił przerwę w rozprawie do października. Przewodnicząca składu sędziowskiego Renata Perz poinformowała, że będą wtedy przesłuchiwani świadkowie.
Oskarżonym grozi do pięciu lat więzienia.