Procedura przeciwko Polsce. Początek drogi do sankcji
Komisja Europejska podjęła decyzję o uruchomieniu art. 7.1 traktatu o Unii Europejskiej. To oznacza początek procedury "atomowej”. Na końcu tej ścieżki znajdują się sankcje i groźba pozbawienia Polski głosu w UE. Na razie realna droga do takich konsekwencji jest bardzo daleka.
Na uzasadniony wniosek jednej trzeciej Państw Członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji, Rada, stanowiąc większością czterech piątych swych członków po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie zasad wymienionych w artykule 6 ustęp 1 i skierować do tego Państwa stosowne zalecenia. Przed dokonaniem takiego stwierdzenia Rada wysłuchuje dane Państwo Członkowskie i stanowiąc zgodnie z tą samą procedurą, może wezwać osoby niezależne do przedłożenia w rozsądnym terminie sprawozdania w sprawie sytuacji w tym Państwie. Rada regularnie bada czy powody dokonania takiego stwierdzenia pozostają aktualne. Artykuł 7.1 traktatu o Unii Europejskiej
Procedurę przeciwko Polsce uruchomiła Komisja Europejska w oparciu o "uzasadniony wniosek". Oznacza to, że KE uznała, iż zawiodły wszelkie inne sposoby porozumienia się z Warszawą w związku z reformą sądownictwa wprowadzaną przez PiS. Teraz decyzja należeć będzie do Rady Unii Europejskiej, czyli ministrów państw członkowskich. Warszawa nie będzie miała prawa głosu przy podejmowaniu tej decyzji.
Rada UE jest najważniejszym organem decyzyjnym Wspólnoty, którego nie należy mylić z Radą Europejską na czele z Donaldem Tuskiem. Rada Unii Europejskiej stwierdzi, czy rzeczywiście istnieje "wyraźne ryzyko poważnego naruszenia" przez Polskę zasad obowiązujących w Unii Europejskiej.
Rząd Mateusza Morawieckiego będzie miał szansę przedstawić swoje argumenty podczas wysłuchania w Brukseli, które odbędzie się nie wcześniej niż za kilka tygodni. Rada UE może też poprosić o zdanie niezależnych ekspertów.
Wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans już latem ostrzegał Polskę przed konsekwencjami sporu z Brukselą. Zobacz, co wtedy powiedział
W oparciu przedstawione argumenty członkowie Rady UE, czyli ministrowie w rządach państw członkowskich, większością 4/5 głosów podejmą decyzje, która wymaga także akceptacji Parlamentu Europejskiego. Oznacza to, że przeciwko Polsce zagłosować będą musiały 22 kraje. Tutaj nikt nie ma prawa weta. Cała procedura może trwać tygodniami lub miesiącami. Artykuł 7.1 stanowi, że decyzja nie jest nieodwracalna, a Rada będzie sprawdzać, czy argumenty, które przemówiły za jej podjęciem nadal są aktualne.
Tak wygląda mechanizm prewencyjny, który ma zapobiegać naruszaniu przez kraje UE postanowień traktatowych. Jeżeli takie naruszenie zostanie już stwierdzone, wtedy uruchomiony zostanie mechanizm sankcyjny, a więc sposób ukarania kraju łamiącego zasady obowiązujące we Wspólnocie. Do tego droga jeszcze bardzo daleka, a procedura w każdej chwili może zostać zatrzymana.