PolskaPróby zamachów w Warszawie i Wrocławiu. Polska w obliczu nowych zagrożeń terrorystycznych

Próby zamachów w Warszawie i Wrocławiu. Polska w obliczu nowych zagrożeń terrorystycznych

• Ostatnie próby zamachów, niezwiązane z radykalnym islamem, tylko pozornie są zaskoczeniem

• Na Zachodzie podobne zjawiska występują od dawna i eksperci przewidywali, że w końcu pojawią się w Polsce

• Próba zamachu w Warszawie jest dowodem na radykalizację środowisk związanych ze skrajną lewicą

• Ale w przyszłości nie można wykluczyć fali terroru prawicowych ekstremistów

• Z kolei we Wrocławiu prawdopodobnie mieliśmy do czynienia z tzw. nowym terroryzmem

• Jego sprawcami są sfrustrowane, socjopatyczne jednostki bez klasycznego motywu politycznego czy ideologicznego

Próby zamachów w Warszawie i Wrocławiu. Polska w obliczu nowych zagrożeń terrorystycznych
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński
Tomasz Otłowski

08.06.2016 10:27

Ostatnie tygodnie obfitowały w naszym kraju w wydarzenia, potwierdzające stawianą od dawna przez ekspertów tezę o bardzo realnym zagrożeniu Polski atakami terrorystycznymi. Najczęściej w tym kontekście - jako sprawców zamachów - wymieniało się islamskich fundamentalistów sunnickich, powiązanych z Al-Kaidą lub Państwem Islamskim (IS). Islamiści mogą być potencjalnie zainteresowani dokonaniem spektakularnych, a więc głośnych medialnie, zamachów podczas zbliżających się w naszym kraju ważnych wydarzeń - szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży - pisze Tomasz Otłowski w analizie dla Wirtualnej Polski.

Nie tylko dżihadyści

Radykalny islam i jego różne wcielenia to najbardziej oczywisty, niejako wręcz dyżurny, potencjalny sprawca zagrożeń typu terrorystycznego w Polsce (i nie tylko). Ale jak pokazały najnowsze wydarzenia, groźba ataków terrorystycznych może w Polsce pochodzić także z innych, pozornie zupełnie niespodziewanych kierunków. "Pozornie" tylko jednak dla przeciętnego obserwatora - ludzie zajmujący się na co dzień analizowaniem i śledzeniem zagrożeń ekstremistycznych już od dłuższego czasu spodziewali się bowiem zaistnienia w Polsce zjawisk i trendów, które na Zachodzie, zwłaszcza w Europie Zachodniej, występują już od dawna.

Jednym z takich czynników jest radykalizacja środowisk odwołujących się do - ujmując rzecz bardzo ogólnie - ideologii skrajnej lewicy. Bez wątpienia po 11 września 2001 roku to radykalny islam na trwale zawojował w przestrzeni medialnej i świadomości społeczeństw zachodnich miejsce przeznaczone na zagrożenia terrorystyczne. Są jednak takie państwa Zachodu, w których zdecydowanie większym, o ile wręcz nie największym zagrożeniem natury terrorystycznej są właśnie działania lewackich bojówek i ugrupowań, odwołujących się do najróżniejszych wariantów ideologii i światopoglądu politycznego skrajnej lewicy - od marksistów i anarchistów, przez trockistów, aż po anarcho-syndykalistów itp. Dopełnieniem tego są różnej maści radykalni ekolodzy, którzy w imię "ochrony środowiska naturalnego" są skłonni wyeliminować większość zdobyczy technicznych współczesnej cywilizacji, a przy okazji ludzi chcących z tych zdobyczy korzystać.

Nic zatem dziwnego, że w takich krajach jak Grecja, Włochy, Hiszpania, czy jeszcze do niedawna Niemcy, aktywność "militarna" lewackich ekstremistów niepokoi służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w stopniu znacznie większym niż radykalny islam i jego protagoniści. Sytuacja w tym zakresie zmienia się oczywiście w szybkim tempie i na przykład u naszych zachodnich sąsiadów wybryki radykalnej lewicy od kilkunastu miesięcy wyraźnie schodzą w cień wobec coraz bardziej wyrafinowanych ekscesów, wyczynianych przez przybyły w setkach tysięcy imigrancki element muzułmański, wśród którego znajdują się również autentyczni, profesjonalni terroryści islamscy, przeszkoleni w obozach Al-Kaidy lub IS na Bliskim Wschodzie.

Nie zmienia to jednak faktu, że np. w Grecji praktycznie nie ma miesiąca, w którym lokalni anarchiści (znowu rozumiejąc to pojęcie dość szeroko) nie przeprowadziliby symbolicznego choćby zamachu na tradycyjnie preferowane przez nich cele: komisariaty policji, siedziby lokalnych prokuratur, władz/instytucji państwowych lub banków. Same ataki rzadko mają poważny (czytaj: groźny) charakter, np. w postaci wyrafinowanych zamachów bombowych czy ataków z użyciem tzw. bombowej korespondencji. Najczęściej jest to jakaś wojskowa petarda wrzucona do śmietnika przed miejscowym urzędem lub pod policyjny radiowóz, ewentualnie prymitywne bomby zapalające, podłożone cichaczem pod bank lub sklep/warsztat lokalnego "burżuja - krwiopijcy".

To właśnie taki modus operandi zastosowała "bojowa" grupka anarchistów z Warszawy, chcących podpalić radiowozy policyjne. Takie akcje w Grecji czy we Włoszech to niemal rutyna, w warszawskiej dzielnicy Włochy okazały się farsą. Należy się jednak obawiać, że zgodnie z zasadą, iż ćwiczenie czyni mistrza, kolejne akcje lewicowych bojowców będą już znacznie bardziej skuteczne.

Niebezpieczny trend

Tu dochodzimy do sedna problemu, jakim jest postępująca "europeizacja" nadwiślańskich radykalnych lewicowców wszelakiej maści. Ich obecność na marginesie (nierzadko rozumianym dosłownie) życia społecznego i politycznego w Polsce sięga końca lat 80., kiedy to na fali burzliwych przemian społeczno-politycznych u schyłku PRL rozkwitały - i z lewa, i z prawa - najróżniejsze struktury, ugrupowania i organizacje, odwołujące się do wszelakich możliwych ideologii i światopoglądów. Pojawili się więc i tzw. anarchiści (znowu uogólniamy tu to pojęcie, oszczędzając rozważań nad skomplikowanymi różnicami doktrynalno-ideowymi w łonie skrajnej lewicy), a wraz z nimi cały ich bujny i burzliwy folklor.

I choć czasami środowiska te w minionym ćwierćwieczu dawały o sobie znać w sposób dość spontaniczny, nierzadko brutalny - jak podczas obchodów Święta Niepodległości w 2011 roku, gdy "zaproszeni" do Warszawy anarchiści z Niemiec wraz z polskimi kolegami wszczęli burdy i zamieszki w centrum stolicy - to jeszcze nigdy nie podjęto prób tzw. akcji bezpośrednich. Czyli, mówiąc wprost, operacji terrorystycznych, wymierzonych w znienawidzone struktury państwa i "burżuazyjnego" społeczeństwa.

Innymi słowy, przez dwadzieścia kilka lat historii III RP ten nasz rodzimy anarchizm miał raczej swojsko-przaśny charakter, bez większego zadęcia ku terroryzmowi. Bijatyki z policją albo z kibolami czy wymierającymi stopniowo skinheadami - jak najbardziej tak. Ale jakieś prawdziwe zamachy? I oto nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, późną wiosną 2016 roku polski anarchizm przeskakuje o co najmniej jeden szczebel w rozwoju organizacyjno-ideologicznym, na wyższy poziom wtajemniczenia i aktywności, gdzie zamach na komisariat jest niczym wydanie kolejnej ulotki propagandowej.

Co stoi za tym generacyjnym skokiem? Czy tylko ogólny wzrost napięcia społeczno-politycznego w Polsce, związany z niedawną zmianą władzy w naszym kraju, przedstawianą w narracji niektórych środowisk jako "początek faszystowskiej dyktatury"? Czy może szersze, paneuropejskie procesy i wydarzenia, takie jak masowy napływ imigrantów muzułmańskich i wywołana tym faktem samoobronna reakcja większości społeczeństw państw Starego Kontynentu, m.in. w postaci zwrotu politycznych sympatii na prawo?

Sprawa ma też i inne aspekty, odnoszące się do szerszych kwestii bezpieczeństwa oraz zagrożeń ekstremistycznych i terrorystycznych w naszym kraju. Nasuwa się choćby pytanie, czy próba działań terrorystycznych, podjęta w Warszawie, może oznaczać, że polskie środowiska skrajnej lewicy właśnie wychodzą z okresu swoistego "dziecięctwa" i wkraczają w dojrzałość, czerpiąc pełnymi garściami z przebogatych doświadczeń ich zachodnich towarzyszy? Czas pokaże, jedno jest pewne - spory ferment organizacyjny na polskiej skrajnej lewicy widoczny był (i obserwowany przez odpowiednie służby) już od dłuższego czasu, co nie wróży niczego dobrego. Wszyscy obawiają się fanatycznych, brodatych islamistów, a tymczasem naprawdę realne zagrożenie terrorystyczne w Polsce może mieć postać niechlujnego młodziana na wiecznym odlocie, walczącego z państwem, prawem, zasadami społecznymi i religią...

Na marginesie tego wszystkiego warto zwrócić uwagę na fakt, iż tak krytykowana ostatnio polska skrajna prawica - a zwłaszcza mocno potępiany ONR, stawiany jako wzorzec "polskiego faszyzmu" - jakoś nie dorobiła się jeszcze swoich terrorystów. Choć oczywiście wszystko przed nami i nie sposób całkowicie wykluczyć w Polsce fali terroru prawicowych ekstremistów, skierowanego np. przeciwko imigrantom i islamowi lub właśnie przeciw środowiskom skrajnie lewicowym. Ten ostatni scenariusz byłby zresztą najgorszym z punktu widzenia bezpieczeństwa i porządku publicznego w kraju, a także istnym koszmarem dla właściwych służb i instytucji państwowych.

Nowy terroryzm

Podobnie frapująca z punktu widzenia badacza zjawisk ekstremistycznych i terrorystycznych jest sprawa wrocławskiego bombiarza, który podłożył w jednym z autobusów w tym mieście klasyczny improwizowany ładunek wybuchowy (IED - Improvised Explosive Devise). Zastanawiają w tym przypadku zarówno sam modus operandi sprawcy, jak też, wciąż oficjalnie nieznane, motywy jego działania. Użyty przez terrorystę model urządzenia wybuchowego to tzw. bomba samowarowa. To typowy projekt Al-Kaidy, zalecany przez nią dla "samotnych strzelców dżihadu", jako relatywnie prosty w konstrukcji i przygotowaniu.

Jakkolwiek groteskowo by to nie brzmiało, jest to - we wprawnych rękach - wyjątkowo groźna bomba, zdolna poczynić poważne straty i zniszczenia. Dowodem może być zamach, przeprowadzony - pod szyldem Al-Kaidy właśnie - 15 kwietnia 2013 roku w Bostonie, na mecie słynnego Maratonu Bostońskiego, w którym użyto dwóch bomb samowarowych. Ładunki wykorzystane w Bostonie były wykonane prawidłowo i zadziałały poprawnie, a w wyniku ich eksplozji śmierć poniosły 3 osoby, zaś niemal 270 zostało rannych. Bomba z Wrocławia, choć ewidentnie skonstruowana według tej samej instrukcji (powszechnie dostępnej zresztą w internecie, m.in. w publikacjach propagandowych Al-Kaidy), zawierała jednak jakiś feler, który sprawił, że zamiast silnej eksplozji ładunku wypełnionego szrapnelami, doszło na szczęście wyłącznie do samowypalenia się tego bombowego garnka.

To, że skończyło się na "fajerwerkach" zamiast hekatomby, nie powinno jednak zbytnio cieszyć, zwłaszcza, że w całej tej historii niewiele rzeczy jest jasnych i zrozumiałych. Nie znamy oczywiście kulisów prowadzonego w tej sprawie śledztwa, ale strzępki informacji, które dotarły do mediów sugerują, że pomimo zastosowania modelowego wręcz patentu Al-Kaidy na skonstruowane urządzenie wybuchowe, zamachowiec nie działał jednak z pobudek dżihadystycznych. Ciężko doszukać się w działaniach wrocławskiego bombiarza także innych motywów, które umożliwiłyby identyfikację jego czynu w ramach znanych nam klasycznych ekstremizmów.

Być może zatem mamy tu do czynienia z kolejnym przypadkiem tzw. nowego terroryzmu, czyli działań terrorystycznych podejmowanych przez sfrustrowane, socjopatyczne jednostki o sporych zaburzeniach społecznych. Działania tych ludzi - całkowicie zdrowych na umyśle - cechują się brakiem wyraźnego, klasycznego motywu politycznego czy ideologicznego, uzasadniającego ich czyny. Sprawcy takich ataków najczęściej cechują się jednak ogólną frustracją i różnie motywowaną, choć niesprecyzowaną wyraźnie (w sensie politycznym lub ideowym) niechęcią do współczesnego świata, otaczających ich ludzi i modelu życia preferowanego przez dane społeczeństwo. Niewykluczone, że wraz z upływem czasu przypadków takiego niesklasyfikowanego terroryzmu będzie w naszym kraju coraz więcej, wraz z rosnącym odsetkiem ludzi sfrustrowanych i rozczarowanych otaczającą ich rzeczywistością, a jednocześnie nie utożsamiających się wprost z istniejącymi i aktywnymi w Polsce "normalnymi" prądami ideowo-politycznymi.

Z karabinem i bombą przez Polskę

Mapa aktualnych zagrożeń terrorystycznych w Polsce nie byłaby pełna bez umieszczenia na niej elementów związanych z możliwą rolą naszego kraju jako miejsca (ośrodka) tranzytu i/lub organizacji ataków w innych państwach. Gdy w marcu do sklepu z bronią w Gdyni zawitało kilku podejrzanie zachowujących się obywateli holenderskich arabskiego pochodzenia, chcących kupić broń z wytartymi numerami, od razu pojawił się w tej sprawie wątek terrorystyczny. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zatrzymani w tej sprawie holenderscy Arabowie rzeczywiście mają na sumieniu związki z operującymi w Europie Zachodniej strukturami islamskich radykałów.

Podobnie niepokojący jest ujawniony ostatnio przypadek obywatela Francji, który wracał do swojego kraju z Ukrainy, gdzie działał jako wolontariusz jednej z zachodnich organizacji charytatywnych, i chciał przejechać przez Polskę samochodem wyładowanym po brzegi wojskowym sprzętem. Taką ilością broni, amunicji i materiałów wybuchowych, które miał w bagażniku, można by wyposażyć drużynę piechoty. Wiadomo, że człowiek ten od dawna był na celowniku ukraińskich służb i jego zatrzymanie na granicy z Polską było typową pokazówką, mającą na celu wzmocnienie propagandowego wizerunku Ukrainy jako kraju zaangażowanego w zwalczanie międzynarodowego terroryzmu zagrażającego Zachodowi. Można mieć tym samym pewność, że wielu jemu podobnych bez żadnego problemu przejechało przez nasz kraj dalej na Zachód, wioząc w swych samochodach różne ciekawe "zabawki", zdobyte pokątnie głównie na niespokojnej wschodniej Ukrainie.

Z tego punktu widzenia jak najbardziej zasadne wydaje się więc choćby czasowe przywrócenie kontroli na polskich granicach strefy Schengen w okresie nadchodzących dużych wydarzeń w naszym kraju. Pozwoli to zwiększyć poziom bezpieczeństwa wobec zagrożeń pochodzących spoza obszaru Polski, takich jak ew. "gościnne występy" islamskich radykałów z Zachodniej Europy czy właśnie wykorzystywanie naszego terytorium jako obszaru tranzytowego.

Jak jednak pokazały incydenty z Wrocławia i Warszawy, zaczynają się u nas pojawiać także i rodzime zagrożenia terrorystyczne, wobec których dotychczasowe metody i aksjomaty działania państwa i jego służb mogą okazać się niewystarczające. W takiej sytuacji rośnie rola społecznej świadomości oraz edukacji obywatelskiej w zakresie wykrywania potencjalnych zagrożeń terrorystycznych. Warto więc zacząć szybko tworzyć system edukacji i szkoleń antyterrorystycznych w Polsce, bo jak widać, ekstremiści i terroryści nie zamierzają czekać.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (267)