Proboszcz zbiera na "Panią Anię". W parafii podnosi się bunt
Proboszcz parafii w województwie lubelskim ma domagać się od wiernych po 160 złotych składki na "Panią Anię", która pełni funkcję kościelnej. W przeciwnym razie nie będzie opłatka na święta. Parafianie mają tego dość, poskarżyli się na księdza.
Oburzeni zachowaniem proboszcza, parafianie ze wsi Szczałb w powiecie łukowskim poskarżyli się w liście do redakcji "Super Expressu". Proboszcz ma żądać od wiernych wnoszenia opłaty wynoszącej 160 złotych od rodziny "na Panią Anię", która pełni funkcję gospodyni oraz kościelnej (zakrystianki). To nie koniec, bo za obecność kobiety na pogrzebie naliczane są podobno dodatkowe opłaty w wysokości 400 złotych. Ci, którzy odmawiają składki, muszą się liczyć z konsekwencjami swojej decyzji.
Parafianie skarżą się, że proboszcz nie chce od nich przyjmować intencji mszalnych, a "dłużnicy" nie będą mogli kupić świątecznych opłatków roznoszonych właśnie przez kościelną. Jeden z parafian w swoich drzwiach znalazł nawet kartkę z prośbą o uregulowanie "składki dla kościelnej" - pisze "Super Express".
Zbulwersowani i zmęczeni parafianie żalą się, że "proboszcz ciągle naciska na nich, żeby płacili pieniądze na jego gospodynię".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na początku wysyłał ludzi z rady parafialnej, żeby zbierali po 160 złotych na Panią Anię. Oczywiście nastąpiło powszechne oburzenie, ale także śmiech, że "co to za chłop, co swojej kobiety nie może utrzymać", lub "jest dużo pracy w chłodni, może się zatrudnić". Głównie chodzi o opłacenie ZUSu, bo Pani Ania nigdzie nie jest zatrudniona i w taki sposób zbiera na emeryturę. Nie jest to przerażające, bo czasami trzeba pomóc, ale Pani Ania za odmówienie jednego różańca przy trumnie w trakcie pogrzebu i wyniesienie krzeseł bierze 400 zł. Do tego w ostatnim czasie parafianie dowiedzieli się, że proboszcz ma zeszyt, w którym ma zaznaczone rodziny, które nie zapłaciły tych 160 złotych. Jeżeli nie zapłaciłeś, to proboszcz nie odprawi zamówionych przez Ciebie intencji, jakby Msza należała do niego. Czuje się tutaj jak Bóg i władca. W tym tygodniu dowiedzieliśmy się z ogłoszeń, że Pani Ania będzie chodziła z opłatkami i także ze swoim zeszytem. Sytuacja podobna, jeżeli nie zapłaciłeś 160 zł, nie "kupisz" opłatka. To, co się tutaj dzieje jest jedną wielką patologią - donoszą w liście do redakcji. - Jeżeli tak kocha Panią Anię, to niech z nią odejdzie i sobie żyje. Nikt mu nawet już nie wypomina, że tylko po przyjściu zmienił i swój i Pani Ani samochód na Hyundaie z salonu - podkreślają, prosząc o pomoc.
W rozmowie z "Super Expressem" rzecznik kurii stwierdził, że parafie mogą organizować składki na opłacenie pracowników kościelnych. Tacy pracownicy muszą mieć jednak podpisane umowy, a ksiądz nie może uzależniać odprawienia mszy od zapłaty. Natomiast proboszcz parafii pw. Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego w Szczałbie nie zamierzał w żaden sposób odnieść się do sprawy i, słysząc, że dzwoni do niego dziennikarz SE, rozłączył się.
Źródło: "Super Express"