Problemy Łukasza Mejzy. Wiadomo o co oskarża go lubuski samorząd
Znana jest treść zawiadomienia do prokuratury, które w sprawie Łukasza Mejzy złożyły władze województwa lubuskiego. Fragmenty dokumentu opisał Onet. Wcześniej dziennikarze Wirtualnej Polski ujawnili, że Łukaszowi Mejzie grozi zwrot setek tysięcy zł. To efekty kontroli Urzędu Marszałkowskiego.
Lubuski samorząd wojewódzki złożył zawiadomienie do prokuratury ws. Łukasza Mejzy - posła, wiceministra sportu, a do niedawna radnego sejmiku województwa lubuskiego. Onet opisał szczegóły tego zawiadomienia. O sprawie informowali wcześniej dziennikarze Wirtualnej Polski.
Zawiadomienie do prokuratury ws. Mejzy
Firma Future Wolves należąca do Łukasza Mejzy otrzymała ok. 900 tys. zł z lubuskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Pieniądze miały posłużyć do prowadzenia szkoleń współfinansowanych ze środków unijnych. W szkoleniach mogły wziąć udział małe firmy z regionu. Firma miała uczyć prowadzenia profili w mediach społecznościowych.
"W toku postępowania ustalono, iż istnieje podejrzenie obciążenia budżetu Unii Europejskiej nieuzasadnionymi wydatkami. Stwierdzono różne sposoby działania jednego z podmiotów świadczącego usługi rozwojowe - FUTURE WOLVES Łukasz Mejza, prawdopodobnie ukierunkowane na wykorzystanie uzyskanych środków dotacyjnych niezgodnie z ich przeznaczeniem" - brzmi fragment zawiadomienia ujawnionego przez Onet.
Zobacz także: Wiceszefowa PO o Mejzie. Nie przebierała w słowach
Marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak wymienia w zawiadomieniu takie zarzuty jak brak materiałów szkoleniowych udostępnionych na platformie firmy. Jej zdaniem uniemożliwia to weryfikację materiałów wykorzystywanych do szkoleń przez Łukasza Mejzę.
Zdaniem władz samorządu część szkoleń była fikcyjna - odbywały się one online w formie prezentacji, po której uczestnicy wypełniali test znając uprzednio odpowiedzi.
Nocne szkolenia i szybkie testy
Z dokumentacji lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego wynika, że uczestnicy logowali się na szkolenia w nocy, a także logowania kończące się w ciągu kolejnej doby od rozpoczęcia. Niektóre moduły szkoleniowe były realizowane w nawet pięciokrotnie krótszym czasie niż przewidywano. Podobnie było z testami, które zamiast 55 minut trwały czasami 10 minut.
W szkoleniach wzięło udział 76 osób z 37 małych firm, najczęściej jednoosobowych działalności gospodarczych jak sklepy, siłownie, salony fryzjerskie oraz mała gastronomia. Mejza miał zawyżyć stawkę za godzinę szkolenia do ok. 370 zł.
Dzięki szkoleniom oferowanym przez Future Wolves obecny wiceminister sportu zarobił w 2019 roku prawie 300 tys. zł. Pandemiczny rok 2020 był dla niego jeszcze lepszą okazją do zarobku. W oświadczeniu majątkowym, którego publikację odwlekał, napisał, że zarobił dzięki Future Wolves ok. milion zł. Wisi nad nim groźba zwrotu kilkuset tys. zł z unijnych dotacji.
Kontrowersje wokół Łukasza Mejzy
O wiceministrze sportu jest głośno od ponad miesiąca, kiedy to Wirtualna Polska opisała problemy wokół jego dochodów, a następnie o firmie Vinci NeoClinic, która oferowała kosztowne terapie niesprawdzonymi metodami medycznymi za granicą. Oferty trafiały do osób chorych nieuleczalnie oraz do rodziców ciężko chorych dzieci.
O kontroli Urzędu Marszałkowskiego pisała 2 tygodnie temu Wirtualna Polska. Z ustaleń naszych dziennikarzy wynika, że Łukasz Mejza może mieć do oddania przynajmniej 664 tys. zł. Z wniosków pokontrolnych wynika, że są spore braki w dokumentacji.
Źródło: Onet. Wirtualna Polska