Prezydium klubu SLD niezdecydowane
Prezydium klubu parlamentarnego SLD nie podjęło decyzji, czy poda się do dymisji, czy wystąpi o udzielenie mu absolutorium. Większość posłów Sojuszu nie wątpi jednak, że na poniedziałkowym spotkaniu z premierem dojdzie do zmiany na stanowisku szefa klubu. Faworytem na następcę Jerzego Jaskierni jest Krzysztof Janik.
Jaskiernia powiedział, że prezydium dopiero rozpoczęło dyskusję, która będzie kontynuowana na popołudniowym spotkaniu klubu z premierem. Pytany, czy poda się do dymisji, odparł, że jest tylko sługą klubu i to "klub decyduje o tym, kto jest jego przewodniczącym". "Dyskusja jest wielowątkowa, szukamy sposobów usprawnienia prac klubu, większej dynamiki w 2004 r. i w tym zakresie przedstawię szereg ważnych propozycji na forum klubu" - powiedział.
Bardzo różne głosy
Rzecznik SLD Jerzy Wenderlich, pytany, czy prezydium klubu poda się do dymisji, czy wystąpi o wotum zaufania, przyznał, że w tej sprawie "były bardzo różne głosy". Jego zdaniem ta sprawa rozstrzygnie się na posiedzeniu klubu. To, że na poniedziałkowym spotkaniu klubu SLD dojdzie do zmian w jego kierownictwie, jest niemal przesądzone. Nie wiadomo tylko, w jaki sposób: czy w formie dobrowolnej dymisji całego prezydium, czy przez wystąpienie o wotum zaufania.
Dyskusja o tym, czy Jaskiernia powinien być nadal szefem klubu, rozpoczęła się już w grudniu. Główne zarzuty, które nieoficjalnie padają pod adresem Jaskierni, to m.in. poparcie przez niego kandydatury Andrzeja Leppera do sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Rywina oraz jego niewyjaśniony udział w aferze wokół ustawy o grach losowych. Jaskiernia był także krytykowany przez posłów Sojuszu za dławienie dyskusji w klubie i ślepe podporządkowanie premierowi.
Wśród kandydatów na ewentualnego następcę Jaskierni najczęściej wymienia się nazwisko ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika. Podobno do walki o fotel szefa klubu szykują się także wiceszef klubu SLD Józef Oleksy i Ryszard Kalisz.
Zaproponują zmiany osobowe
Oleksy powiedział, że na posiedzeniu klubu będą proponowane zmiany osobowe, ale - jak dodał - nie wie, czym się to zakończy. Według niego nie jest przesądzone, że Jaskiernia przestanie przewodniczyć klubowi. "To zależy od niego, a poza tym być może całe prezydium będzie się chciało odnowić" - powiedział.
Poseł Sojuszu Jerzy Dziewulski, pytany, czego spodziewa się po spotkaniu klubu z premierem, powiedział, że "rewolucji nie będzie". "Być może będzie dwóch, trzech kandydatów na nowego szefa klubu, ale nie wydaje mi się, by były to rewolucyjne zmiany" - dodał. Jego zdaniem wśród wymienianych kandydatów na następcę Jaskierni, czyli Janika, Oleksego i Kalisza, największe szanse na wygraną ma Janik. "Chociaż Oleksy rozpycha się łokciami" - dodał.
O tym, że klubowi SLD potrzebne są zmiany personalne, przekonany jest także Ryszard Kalisz, ale jego zdaniem, to nieprawda, że za wszystko, co złe, winę ponosi sam klub. "Jeżeli okazuje się po dyskusjach kierownictwa partii i szefów wojewódzkich, że wszystkiemu winne jest tylko kierownictwo klubu i tylko wotum nieufności lub podanie się do dymisji kierownictwa klubu załatwi sprawę i będziemy wtedy mieli co najmniej 30% poparcia, to ja gratuluje dobrego samopoczucia" - powiedział.
Niezwykle interesująca dyskusja
Zdaniem Kalisza poniedziałek będzie obfitował w niezwykle interesującą dyskusję pomiędzy klubem parlamentarnym a przedstawicielami rządu i kierownictwem partii. "Myślę, że 17% poparcia w sondażach zmusza nas wszystkich do wyciągnięcia bardzo głębokich wniosków. Nie nazwałbym tego rewolucją, ale na pewno trzeba określić przyczyny takiego stanu rzeczy" - powiedział.
Kalisz pytany, czy będzie kandydował na szefa klubu, powiedział: "Zobaczymy, nic nie jest wykluczone. Nie zabiegam o to i nie prowadzę żadnej kampanii, ale dostaję mnóstwo telefonów w tej sprawie". Także Oleksy nie chciał potwierdzić informacji, że będzie walczyć o fotel szefa klubu.
Wiceszef SLD Andrzej Celiński uważa, że na poniedziałkowym spotkaniu "najpierw będzie dyskusja o sposobie funkcjonowania instancji partyjnych, klubu parlamentarnego i rządu, dalej ocena, które z tych ogniw mają swoje słabe punkty i jakie rzeczy trzeba wzmocnić. Ewentualnie potem, jakie osoby powinny się w tej chwili przesunąć do drugiego szeregu, a jakie powinny intensyfikować swoją aktywność".
Potrzebna nowa odsłona
Natomiast wiceszef klubu SLD Jerzy Szteliga powiedział, że "może okazać się potrzebna jakaś nowa odsłona w funkcjonowaniu klubu". Jego zdaniem dziś klub Sojuszu potrzebuje prezydium - "sztabu operacyjnego, wąskiego gremium, które będzie przenosić decyzje rządowe na język legislacyjny i język ustaw, a więc 35-osobowy klub dyskusyjny nie jest potrzebny".
Także Oleksy uważa, że prezydium klubu jest za duże. "35-osobowy zespół nie może działać sprawnie, więc pewnie będzie propozycja, żeby zostało znacznie pomniejszone" - dodał.
Poniedziałkowe spotkanie premiera Leszka Millera z klubem parlamentarnym SLD zapoczątkuje w partii gorący tydzień, który może przynieść zmiany w kierownictwie klubu i w rządzie. Miller zapowiedział już w połowie grudnia, że w styczniu spotka się z klubem i przedstawi swoje warunki, od których uzależnia dalszą możliwość współpracy z nim.
We wtorek władze SLD spotkają się z koalicyjną Unią Pracy. W sobotę zbiera się Rada Krajowa Sojuszu, podczas której okaże się, czy plan Hausnera ma poparcie partii.