Prezydent Zełenski potwierdził: Przybywają pierwsi cudzoziemcy pomagać w walce
W czwartek 3 marca prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował na Facebooku, że do Ukrainy przybywają pierwsi cudzoziemcy, by uczestniczyć w jej obronie przed wojskami rosyjskimi.
03.03.2022 | aktual.: 03.03.2022 17:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Ukraina już wita pierwszych zagranicznych ochotników. Pierwsi z 16 tysięcy są już w drodze, by bronić wolności i życia, dla nas i dla wszystkich" - oświadczył Zełenski. Nie sprecyzował, z jakich krajów pochodzą ochotnicy.
Władze Ukrainy zaapelowały wcześniej do wszystkich chętnych na świecie, by przyłączyli się do ukraińskiej walki z rosyjską inwazją. Niektóre rządy, np. amerykański czy brytyjski, zaleciły jednak swoim obywatelom, by tego nie robili, wybierając raczej inną formę pomocy dla Ukrainy.
Zełenski podziękował też za dostawy broni. Jak powiedział, Ukraina otrzymuje "codziennie broń od swoich partnerów, od prawdziwych przyjaciół. Codziennie mamy coraz potężniejszą broń".
Są już w Ukrainie
Kilka dni po wezwaniu prezydenta Ukrainy, w Polsce pojawili się pierwsi ochotnicy gotowi walczyć z rosyjską inwazją. Ponad 30 osób zebrał instruktor strzelectwa znany w środowisku posiadaczy broni. W jego oddziale znaleźli się także Niemcy i Brytyjczycy.
- Nie mam wątpliwości, że w tej wojnie zagrożona jest także Polska i cała Unia Europejska. Chcemy szkolić ich wojsko, pomagać w ewakuacji cywilów lub po prostu walczyć, przyłączając się do obrony Kijowa — mówi Wirtualnej Polsce Jan Plewka z Opola, instruktor strzelectwa i właściciel firmy ochroniarskiej.
Jak tłumaczył, w decyzji o wyjeździe utwierdziła go informacja o zabiciu przez Rosjan młodej dziewczyny z Kijowa i liczne relacje o śmierci wielu osób cywilnych. "Nie mogłem nie zareagować. Już nie raz zdarzało mi się ryzykować życiem — powiedział.
Źródło: PAP