ŚwiatPrezydent w Nowej Zelandii. Polacy przypomną mu o konstytucji

Prezydent w Nowej Zelandii. Polacy przypomną mu o konstytucji

Protesty działaczy polonijnych były nieodłącznym elementem historycznej wizyty prezydenta Dudy w Australii. Nie inaczej jest w Nowej Zelandii. - Szanujemy wagę wizyty, Polonię i gospodarzy, ale nie możemy milczeć - mówi WP Marcin Betkier wykładowca uniwersytetu w Wellington i organizator protestu.

Prezydent w Nowej Zelandii. Polacy przypomną mu o konstytucji
Źródło zdjęć: © East News | DEAN LEWINS,AFP

22.08.2018 | aktual.: 22.08.2018 16:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wyprawa Andrzeja Dudy na Antypody obfitowała w wiele spotkań, miejsc i środowisk. Ale był w niej jeden stały element: niewielkie grupy polskich emigrantów protestujących w koszulkach "Konstytucja". Demonstranci byli obecni w Melbourne i w Sydney, a po wyjeździe prezydenta do Nowej Zelandii, także i w Auckland, największym mieście kraju. A to jeszcze nie koniec, bo w czwartek planowany jest kolejny happening. Napisy przypominające o konstytucji pojawią się też w stolicy kraju, Wellington, gdzie prezydent spotka się z Polonią i otworzy skwer Polskich Dzieci, upamiętniający grupę 85 "dzieci z Pahiatua", małoletnich uchodźców z II wojny światowej, którą w 1944 roku przyjęła Nowa Zelandia.

W imię wspólnych wartości

- Spotykamy się jutro, aby zaprotestować przeciw zmianom w Polskim systemie prawnym, w tym w szczególności 'reformie' sadownictwa. Chcemy uszanować zgromadzona Polonię, gospodarzy oraz fakt, że jest to pierwsza wizyta na tak wysokim szczeblu. Tym niemniej problem, który chcemy pokazać, jest bardzo poważny. Dotyczy szacunku dla wspólnych wartości, praworządności i demokracji - mówi WP dr Marcin Betkier, organizator protestu. - Dlatego nie możemy milczeć. Wierzymy w to, że powinniśmy przekazać tę wiadomość prezydentowi. To samo powinien zrobić nowozelandzki rząd, w możliwie uprzejmy sposób - dodaje.

Betkier, wykładowca w katedrze prawa na Uniwersytecie Victorii w Wellington był autorem listu otwartego skierowanego do nowozelandzkiej premier Jacindy Ardern. W cytowanej przez nowozelandzkie media wiadomości apelował o to, by szefowa rządu poruszyła kwestie praworządności i łamania konstytucji i zadała Dudzie "trudne pytania".

"Wierzę, że prawdziwa przyjaźń, zrodzona na zboczach Monte Cassino (gdzie walczył mój wujek u boku nowozelandzkich żołnierzy) wymaga zadania tych pytań" - napisał.

Bez zadymy

Ardern spotkała się z Dudą w środę w Auckland. Rozmowa przebiegła w przyjaznej atmosferze; w prezencie dla szefowej rządu podarował "szumisia", polską zabawkę uspokajającą dla dzieci. Ardern - porównywana do równie fotogenicznego premiera Kanady Justina Trudeau - zasłynęła na całym świecie z faktu, że w czerwcu urodziła dziecko będąc premierem.

Znana z liberalnych poglądów szefowa rządu podczas konferencji prasowej nie poruszyła jednak kwestii polskich reform.Ale zrobili to za nią nowozelandzcy dziennikarze. Prezydent tłumaczył, że reformy sądownictwa są kontrowersyjne, bo sprzeciwiają się jej wpływowe środowiska, często związane z poprzednim systemem.

Betkier i grupa Polaków z Wellington będą się starali, by nie był to ostatni raz, kiedy temat zostanie poruszony podczas wizyty. W stolicy Nowej Zelandii demonstrować ma kilkunaście osób.

- To będzie raczej mini proteścik. Nie będzie żadnej zadymy, organizatorzy liczą na pole do dyskusji - mówi WP Ewa Adams, Polka z Wellington.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (51)