PolskaPrezydent Andrzej Duda w Nowej Zelandii: w Polsce nie ma działań antyimigranckich

Prezydent Andrzej Duda w Nowej Zelandii: w Polsce nie ma działań antyimigranckich

- W Polsce nie ma żadnych działań antyimigranckich. My po prostu nie zgadzamy się na to, żeby przymusowo przywożono do nas ludzi - zapewnił prezydent Andrzej Duda na konferencji prasowej po spotkaniu z premier Nowej Zelandii Jacindą Ardern.

Prezydent Andrzej Duda w Nowej Zelandii: w Polsce nie ma działań antyimigranckich
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Violetta Baran

22.08.2018 | aktual.: 22.08.2018 08:07

Prezydent Andrzej Duda rozpoczął wizytę w Nowej Zelandii. Przed południem został przyjęty przez gubernator generalną tego kraju Patsy Reddy. Następnie spotkał się z szefową rządu Jacindą Ardern.

Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z premier zapytano prezydenta, jak może "pogodzić swoją politykę antyimigrancką i antyuchodźczą” z tym, że w Wellington będzie spotykał się z Polakami - „dziećmi z Pahiatua” - którzy w 1944 r. zostali przyjęci przez nowozelandzki rząd.

- W Polsce nie ma żadnych działań antyimigranckich. My po prostu nie zgadzamy się na to, żeby przymusowo przywożono do nas ludzi i to jest wszystko - powiedział prezydent. Dodał też, że „mylna jest próba kojarzenia sytuacji Polaków, którzy przyjechali do Nowej Zelandii z uchodźcami czy imigrantami, którzy obecnie przyjeżdżają do Europy”.

- Mylna jest z jednej prostej przyczyny. Otóż, Polacy chcieli przyjechać do Nowej Zelandii i Polacy, którzy mieszkają w nowej Zelandii, zdecydowali się na życie tutaj, to była ich decyzja - podkreślił prezydent. Jego zdaniem, to „zupełnie co innego niż przymusowa relokacja, czyli przymusowe przywiezienie do kraju i zmuszenie do tego, by w nim przebywać”.

- Bo to jest zniewolenie. Kiedy w UE była rozmowa o kwotach uchodźców, rzeczywiście powiedzieliśmy, że nie wyobrażamy sobie czegoś takiego, by do naszego kraju ktoś przywoził ludzi siłą i żebyśmy musieli siłą ich u siebie zatrzymywać - stwierdził Andrzej Duda.

Prezydent przypomniał też, że w Polsce żyje i pracuje około miliona obywateli Ukrainy.

Większość z 733 tzw. dzieci z Pahiatua, straciła część lub całość swojej najbliższej rodziny po deportacji w głąb ZSRR w latach 1940–1941. Dostały się one wraz z Armią Andersa do Iranu. Rząd Polski w Londynie zaapelował wówczas do Ligi Narodów o pomoc w znalezieniu im czasowego schronienia. Na apel ten odpowiedziała Nowa Zelandia.

Nowa Zelandia była jedynym krajem wojennego świata, który przyjął małoletnich uchodźców bezwarunkowo, zapewniając im nie tylko bieżącą opiekę na czas działania obozu, ale również umożliwiając zdobycie wykształcenia i pełną asymilację w nowej ojczyźnie. Większość "dzieci z Pahiatua" postanowiła zostać w Nowej Zelandii.

Źródło: wpolityce.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1164)