Plan wizyty amerykańskiego prezydenta nie jest ujawniany
Wiadomo jednak, że w piątek ma się spotkać z prezydentem Andrzejem Dudą, a następnie weźmie udział w obradach szczytu NATO.
Wizyty prezydentów USA w Polsce zawsze były owiane tajemnicą. Służby - ze względu na bezpieczeństwo - nie chcą ujawniać żadnych szczegółów dotyczących przylotu Obamy ani oficjalnie nie potwierdzają miejsca, gdzie będzie nocował. Wiadomo jednak, że ta wizyta przez przedstawicieli Secret Service i polskiego Biura Ochrona Rządu była przygotowywana drobiazgowo już od kilku miesięcy.
"Bestie" przetransportowano do Polski wcześniej specjalnym samolotem transportowym; w czwartek koło południa zdjęcie jednej z limuzyn - już w Polsce - zamieściła na swoim profilu na Facebooku amerykańska ambasada. "Bestia" robi wrażenie nie tylko na fanach motoryzacji. Jest limuzyną zbudowaną na podwoziu ciężarówki Chevrolet Kodiak; według informacji pojawiających się w mediach waży osiem ton i zużywa 30 litrów benzyny na 100 km. Jej konstrukcja i wyposażenie to efekt bardzo szczegółowej specyfikacji przygotowanej przez Secret Service. Prezydent USA ma w niej przetrwać nie tylko pożar, ale też atak chemiczny lub biologiczny. Auto jest wyposażone w system wewnętrznego obiegu powietrza - co zapewnia pasażerom przeżycie do czasu, kiedy dotrą do nich ratownicy. Samochód jest kuloodporny, ma 12-centymetrowej grubości pancerne szyby, wzmocnione podwozie i opancerzony zbiornik paliwa. Może też jechać mimo przebitych opon.
Z własnych aut przetransportowanych do Polski korzystają też agenci Secret Service. Samochody te są kuloodporne (tak, by stanowić dodatkową zaporę i specjalnie wyposażone - m.in. w długą broń). Zarówno prezydencka "bestia" jak i pozostałe auta oraz samolot będą w Polsce pod stałą ochroną - by nikt niepowołany się do nich nie dostał. Wizytę amerykańskiej głowy państwa zabezpiecza też dodatkowo amerykański helikopter. W konwoju prezydenta USA jedzie wiele aut, co wynika m.in. z zazwyczaj licznej towarzyszącej mu delegacji - podczas warszawskiego szczytu NATO ma to być 300 osób. Podobnie jak w przypadku konwojów pozostałych VIP-ów zaplanowane zostały m.in. awaryjne trasy (na wypadek kolizji czy jakiegoś incydentu).
(pap, oprac. pk)