"Prezydent powinien się wstydzić". Zdecydowane słowa pod adresem Dudy

- To jest coś absurdalnego - tak szef KPRM Jan Grabiec w Wirtualnej Polsce komentuje decyzję Andrzeja Dudy ws. ustawy budżetowej. Prezydent argumentował swój ruch, wskazując na sprawę Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Grabiec twierdzi jednak, że "nie ma widma przyspieszonych wyborów".

Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową i jednocześnie skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej
Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową i jednocześnie skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Radek Pietruszka
Patryk Michalski

31.01.2024 21:22

Prezydent podpisał ustawę i jednocześnie skierował ją w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego. Powodem jest brak udziału w głosowaniu skazanych Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

Szef KPRM w rozmowie z Wirtualną Polską ocenił, że skierowanie ustawy budżetowej w trybie kontroli następczej uważa za absurdalne. - Prezydent sugeruje, że to Sejm ma ponosić odpowiedzialność za to, że panowie Kamiński i Wąsik popełnili przestępstwo, zostali skazani przez sąd prawomocnym wyrokiem, następnie zgodnie z orzeczeniem sądu zatrzymani i doprowadzeni do aresztu. Jak rozumiem, według prezydenta rzekomo to jest wina Sejmu, że nie stworzył procedury umożliwiającej głosowanie przestępcom z aresztu. To jest coś absurdalnego, czego prezydent powinien się wstydzić - komentuje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Minister przywołuje głosowanie z Sali Kolumnowej nad budżetem na 2017 rok i podkreśla, że wówczas prezydent nie miał zastrzeżeń do procedury.

- To jest czysta hipokryzja. Budżet na 2017 roku został uchwalony w Sali Kolumnowej, kiedy uniemożliwiono posłom opozycji głosowanie. Próbowaliśmy wówczas wejść i zabrać głos, ale posłowie PiS zablokowali część sali krzesłami. Było w tej sprawie złożone zawiadomienie do prokuratury, a prezydent mimo to uznał, że budżet został uchwalony prawidłowo. Dzisiejsze opowieści pana prezydenta, że są jakiekolwiek nieprawidłowości, sugerują, że Sejm nie powinien uznać prawomocnego wyroku niezawisłego sądu. To propozycja kompletnego bezprawia - dodaje.

"To jest aberracja"

Jednak szef KPRM podkreśla, że ruch prezydenta w żaden sposób nie zagraża stabilności większości rządzącej.

- Nie ma widma przyspieszonych wyborów. Budżet został podpisany, prezydent nie zdecydował się na zablokowanie podwyżek dla nauczycieli czy sektora publicznego. Tak naprawdę nie przynosi to żadnych konsekwencji ani dla wykonywania budżetu, ani dla stabilności Sejmu. Żadnych podstaw do rozwiązywania Sejmu nie ma - mówi Grabiec.

- Podporządkowanie Dudy interesom jego partii przekracza granice zdrowego rozsądku. Nie można kwestionować interesu Rzeczpospolitej, zaprzeczać swojemu ślubowaniu i stosować kryteria czysto partyjniackie, żeby blokować prace Sejmu. To jest aberracja. W III RP taka aberracja nie miała miejsca, nie znajdziemy chyba takiego przykładu też w II Rzeczpospolitej, żeby w wolnej Polsce jakiś prezydent występował przeciwko Sejmowi i rządowi z takich powodów - tłumaczy polityk.

"Skandal polityczny"

- Używanie gróźb wobec rządu czy Sejmu to jest po prostu kompletnie nielogiczne – tak minister odnosi się do zapowiedzi kierowania również kolejnych ustaw do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej, jeśli będą przyjmowane bez udziału Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.

- Sam fakt kwestionowania wyroku sądu, podważania decyzji marszałka Sejmu, próba przekonywania w Trybunale, że doszło do złamania procedur, kiedy wszystko odbywało się zgodnie z literą prawa, to jest niebywały skandal polityczny. Prezydent wchodzi na polityczną barykadę i jest bardziej PiS-owski niż Jarosław Kaczyński – mówi Grabiec.

"Tego Trybunału nie ma"

Minister sugeruje również, że ewentualne rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego w obecnym kształcie, nie muszą być wiążące. - Tego Trybunału Konstytucyjnego za bardzo nie ma. Wysyłanie tam czegokolwiek i udawanie, że te orzeczenia z udziałem sędziów dublerów lub rozprawy pod przewodnictwem pani Przyłębskiej są orzeczeniami Trybunału, jest po prostu polityczną grą pozorów - mówi.

- Żeby wyrok Trybunału wpływał na rzeczywistość w Polsce, musi być najpierw Trybunał, a w tej sytuacji mamy zniszczenie nie tylko powagi Trybunału, ale możliwości stosowania jego zarządzeń. Oczywiście będziemy szukali sposobów, żeby Trybunał uzdrowić, ale to może nie być proste. Zwłaszcza przy takiej postawie pana prezydenta, który uważa, że w interesie partyjnym może posuwać się do każdej niegodziwości – dodaje Jan Grabiec.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1656)