Prezydent odznaczył działaczy Solidarności Walczącej
Ponad 70 działaczy i współpracowników "Solidarności Walczącej" odznaczył w piątek prezydent Lech Kaczyński. Uroczystość, która miała miejsce w Pałacu Prezydenckim, była częścią obchodów 25. rocznicy powstania organizacji.
15.06.2007 | aktual.: 15.06.2007 18:18
Działacze Solidarności Walczącej zostali odznaczeni za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce oraz za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i społecznej. 11 osób zostało odznaczonych pośmiertnie. Prezydent Lech Kaczyński ubolewał, że odznaczenia te nadawane są tak późno, jak określił - z 15-letnim opóźnieniem.
Mijają lata, dzisiaj musiałem już nadawać Krzyże pośmiertnie. Ta uroczystość, jak wiele innych w ciągu kilkunastu miesięcy, odbywa się z co najmniej 15-letnim opóźnieniem - powiedział prezydent po wręczeniu odznaczeń.
Prezydent zauważył, że "Solidarność Walcząca" była odłamem radykalnym "S". Po wprowadzeniu stanu wojennego - mówił do zebranych - rzuciliście hasło niepodległości. Jak dodał, to hasło było w sercach i umysłach także innych frakcji "S", ale nie było formułowane.
To niewątpliwie wasza zasługa, bo chociaż walka toczyła się w różny sposób i na różnych frontach, to jest rzeczą bardzo dobrą, że istniała znacząca, duża grupa dobrze zakonspirowana, które owe hasło niepodległości już wtedy rzucała w sposób bezpośredni. Za to należy się wielkie podziękowanie - podkreślił L. Kaczyński.
Wielkie podziękowanie należy się za wytrwałość i dzielność. Za wieloletnią pracę w warunkach podziemia, za swoistą nieustępliwość - dodał prezydent. Zaznaczył, że historia oceni, czy ta nieustępliwość była wtedy najlepszą taktyką polityczną, ale - podkreślił - dzisiaj widzimy ją jako wartość.
Prezydent mówił też o lustracji. Pracą przeciwko własnemu społeczeństwu i przeciwko własnemu narodowi nazwał współpracę z PRL-owskimi służbami specjalnymi. Z tymi ludźmi trzeba sobie jakoś dać radę - oświadczył L. Kaczyński.
Jeden z odznaczonych, Tadeusz Świerczewski, powiedział, że tak naprawdę wyjście z podziemia dla niego skończyło się w piątek. Świerczewski w stanie wojennym zajmował się wydawaniem opozycyjnej prasy. Dwa lata spędził w więzieniu. Jak mówi, jest dumny z tego, że nie złamał się i nie podał służbom PRL żadnego nazwiska swoich opozycyjnych współpracowników. My mieliśmy po prostu od początku cel: wolność i niepodległość ojczyzny - podkreślił.
"Solidarność Walcząca" istniała w latach 1982-1992. Była radykalną podziemną organizacją niepodległościową walczącą z komunizmem o niepodległą i suwerenną Polskę.
"SW" nawiązywała do tradycji Armii Krajowej, miała podobną przysięgę ("Rotę"), własny sztandar i podziemną pocztę. Działalność podziemna "Solidarności Walczącej" sprowadzała się do aktywności wydawniczej (m.in. pisma "Solidarność Walcząca" i "Biuletyn Dolnośląski"), propagandowej (wspomagali organizacje antykomunistyczne poza Polską), analitycznej i wywiadowczej (m.in. udało im się ustalić nazwiska i listę lokali SB).