Świat"Prezydent nie podpisze Traktatu w niedzielę"

"Prezydent nie podpisze Traktatu w niedzielę"

Jarosław Kaczyński powiedział, że mało prawdopodobne jest, aby prezydent podpisał Traktat Lizboński w niedzielę. Taką informację potwierdził wcześniej szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło. Premier Donald Tusk komentując oświadczenie BBN mówił, że z ulgą przyjmuje wiadomość, iż prezydent Lech Kaczyński podpisze Traktat Lizboński. Cała Unia Europejska czeka tylko na dwa podpisy - prezydenta Czech i Polski.

08.10.2009 | aktual.: 08.10.2009 16:10

Prezes PiS zwrócił uwagę, że prezydent w niedzielę wieczorem będzie w Watykanie. - Nie sądzę, aby tam podpisał Traktat Lizboński - dodał Jarosław Kaczyński.

- Z ulgą przyjmuję tę informację, że wreszcie Traktat będzie podpisany, bo to mi ułatwi pracę w Brukseli, przy kształtowaniu władz Unii Europejskiej, z punktu widzenia Polski - powiedział szef rządu dziennikarzom w Sejmie.

Rano szef BBN Aleksander Szczygło poinformował, że w niedzielę wczesnym wieczorem prezydent podpisze Traktat z Lizbony. Przypomniał, że tego dnia prezydent będzie również w Watykanie na uroczystości kanonizacji błogosławionego abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.

PAP dowiedziała się w kancelarii prezydenta, że decyzja o tym, kiedy prezydent podpisze traktat zapadnie najprawdopodobniej w czwartek.

W ubiegły piątek w referendum 67,1% Irlandczyków opowiedziało się za Traktatem z Lizbony. W ubiegłorocznym referendum przeciwko Traktatowi było ponad 53%, a za - prawie 47%. Irlandczyków. Po poparciu Traktatu Lizbońskiego przez Irlandię do wejścia w życie dokumentu brakuje już tylko podpisów prezydentów Czech i Polski pod aktami ratyfikacyjnymi.

Buzek z Klausem o Traktacie

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego (PE) Jerzy Buzek spotka się z prezydentem Czech Vaclavem Klausem podczas swej piątkowej wizyty w Pradze, by rozmawiać z nim o ratyfikacji Traktatu z Lizbony - poinformował serwis prasowy PE.

O spotkanie z Klausem Buzek wystąpił już wiele dni temu; jeszcze w środę mówił, że nie jest pewny, czy do niego dojdzie.

Spotkanie dotyczy oczywiście Traktatu z Lizbony, którego ratyfikacji wciąż nie podpisał czeski prezydent, choć traktat zaaprobowały już obie izby czeskiego parlamentu. Buzek wielokrotnie zapewniał, że nie che wywierać presji na czeskim prezydencie, ale przedstawić mu swoje argumenty.

- Ratyfikacja to suwerenna decyzja każdego z krajów - zapewnił w środę Buzek na konferencji prasowej w Brukseli. - Ale musimy mówić o kosztach, jakie płaci Europa czekając na tę decyzję. 500 milionów obywateli Europy czeka. Zamiast zajmować się zmianami klimatycznymi, bezrobociem, kryzysem jesteśmy tu, by wciąż mówić o instytucjach - tłumaczył.

Po irlandzkim "tak" dla Traktatu z Lizbony w piątkowym referendum już tylko Czechy i Polska nie zakończyły procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony. Prezydent Lech Kaczyński ma podpisać akt ratyfikacyjny lada dzień, więcej niepewności dotyczy prezydenta Klausa, który nigdy nie ukrywał swego eurosceptycyzmu. Grupa czeskich senatorów, bliskich Klausowi, złożyła kolejny wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, by ocenił zgodność unijnego traktatu z czeską ustawą zasadniczą.

- Jestem całkowicie i głęboko przekonany, że nie ma o co się niepokoić. Pytanie nie brzmi czy, ale kiedy Czechy ratyfikują traktat - powiedział w środę premier Czech Jan Fischer. Podkreślił, że cały proces ratyfikacji w Czechach jest teraz w rękach Trybunału Konstytucyjnego, który jest "niezależny" od wszelkich instytucji i polityki. Fischer wyraził przekonanie, że jeśli wyrok będzie pozytywny, a takiego się spodziewa, to "wszystko, co usłyszał od prezydenta (Klausa) pozwala sądzić, że traktat podpisze". I Czechy zakończą ratyfikację "do końca roku".

UE jednak niecierpliwi się, gdyż trzeba wybrać skład nowej Komisji Europejskiej (mandat obecnej teoretycznie mija 31 października) i mianować wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, a wciąż nie wiadomo, na podstawie jakiego traktatu - lizbońskiego czy nicejskiego.

W Pradze Buzek spotka się z Klausem, Fischerem oraz liderami czeskiego parlamentu.

Inga Czerny

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)