"Prezydent jest rozgoryczony". Rośnie napięcie na linii Warszawa - Kijów

Coraz większe ochłodzenie relacji między Andrzejem Dudą a Wołodymyrem Zełenskim. Jeszcze bardziej popsuła je wizyta ukraińskiego prezydenta w Lublinie, gdzie nie spotkał się z polskimi władzami. - Prezydent Duda jest rozczarowany. Relacje z Zełenskim traktował jako przyjacielskie – mówią WP źródła w Pałacu Prezydenckim.

Jeszcze do niedawna relacje między prezydentem Polski Andrzejem Dudą a Wołodymyrem Zełenskim były wręcz wzorcowe (Photo credit should read Kaniuka Ruslan/ Ukrinform/Future Publishing via Getty Images)
Jeszcze do niedawna relacje między prezydentem Polski Andrzejem Dudą a Wołodymyrem Zełenskim były wręcz wzorcowe (Photo credit should read Kaniuka Ruslan/ Ukrinform/Future Publishing via Getty Images)
Źródło zdjęć: © GETTY | Future Publishing
Sylwester Ruszkiewicz

Przypomnijmy, w sobotę w drodze powrotnej z USA i Kanady do Ukrainy prezydent Wołodymyr Zełenski zatrzymał się w Lublinie, by wręczyć odznaczenia państwowe polskim wolontariuszom: dziennikarce TVN Biance Zalewskiej i ratownikowi Damianowi Dudzie.

O swojej wizycie poinformował w mediach społecznościowych, w których podziękował mieszkańcom Polski. "Dziękuję całej Polsce za nieocenione wsparcie i solidarność, które pomagają bronić wolności całej naszej Europy!" - dodał Zełenski we wpisie. O prezydencie Polski i rządzie Mateusza Morawieckiego nie wspomniał ani słowem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wiadomo, że podczas przejazdu przez Polskę nie doszło do żadnych innych spotkań. Jak informowała Kancelaria Prezydenta, ze strony ukraińskiej nie pojawiła się żadna propozycja spotkania w trakcie pobytu Zełenskiego w Polsce.

Do rozmowy prezydentów w cztery oczy miało dojść podczas zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.

Doszło za to do fali oburzenia po wypowiedzi ukraińskiego przywódcy. "Niepokojące jest, jak niektórzy z naszych przyjaciół w Europie grają na solidarności w teatrze politycznym, urządzając thriller w kwestii zboża. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale tak naprawdę pomagają przygotować grunt dla Moskwy" - powiedział Zełenski.

W odpowiedzi prezydent Duda powiedział, że ukraiński prezydent co prawda nie wymienił Polski wprost, ale sugestia była i wszyscy ją zrozumieliśmy. - Przykro mi się zrobiło, bo uważałem, że to było niesprawiedliwe - mówił Duda.

"Atmosfera w Pałacu jest bardzo słaba"

Brak spotkania z prezydentem podczas sobotniej wizyty Zełenskiego w Lublinie na pewno nie poprawi kiepskiej atmosfery między Warszawą a Kijowem.

- Prezydent jest rozczarowany i rozgoryczony postawą Wołodymyra Zełenskiego. Traktuje to w kategoriach osobistych. Zbudował przyjacielskie relacje z prezydentem Ukrainy. I teraz ma nadzieję, że jak skończą się niesnaski i zgrzyty między naszymi państwami, ta przyjaźń zostanie utrzymana. Atmosfera w Pałacu Prezydenckim w związku z ostatnimi wypowiedziami ukraińskiego przywódcy jest bardzo słaba -  mówi nam współpracownik prezydenta Polski, jeden z jego doradców.

Jak dodaje, można było zorganizować spotkanie w Lublinie.

- Chociażby tak jak w lutym, w Rzeszowie, kiedy Zełenski wracał z Brukseli. Teraz można byłoby wyjaśnić, co leży na sercu, porozmawiać w cztery oczy. Zabrakło dobrej woli ze strony Zełenskiego - mówi jego współpracownik.

"Cios poniżej pasa"

Z kolei drugi nasz informator, z otoczenia Pałacu Prezydenckiego, związany ze źródłami dyplomatycznymi podkreśla, że prezydenta Dudę najbardziej zabolały słowa wypowiedziane przez Zełenskiego na forum ONZ w Nowym Jorku.

- Zestawianie nas z pomocnikami Rosji było niegodziwe. To był cios poniżej pasa. Cały świat widział deprecjonowanie roli Polski i umniejszanie pomocy, z jaką pospieszyliśmy po wybuchu wojny. W odpowiedzi polskie władze powinny ściągnąć z placówki w Kijowie ambasadora RP Bartosza Cichockiego, któremu skończyła się kadencja. I zastąpić go chargé d’affaires. To byłby sygnał z naszej strony, że Polska nie pozwoli sobie na takie oceny jak ta, która padła z ust Zełenskiego - mówi nasz rozmówca.

W jego opinii, Zełenski od początku wybuchu wojny grał na siebie.

- Teraz również. Idąc na "zwarcie" z Polską, chce pokazać swojemu społeczeństwu, że dba o interesy swojego kraju. Ale też chce zaskarbić sobie głosy wyborców o narodowych i proukraińskich poglądach. Za rok w Ukrainie mają odbyć się wybory. Zełenski już ma silną konkurencję ze strony Witalija Kliczki, mera Kijowa i Petra Poroszenki, lidera opozycji. Jego postawa rezonuje też w Polsce. Daje pożywkę wyborcom Konfederacji o antyukraińskich poglądach i opozycji, która wytyka błędy w dyplomacji rządowi PiS - ocenia osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

"Jedna, wielka seria wpadek"

Zdaniem Jana Piekło, byłego ambasadora RP w Kijowie, brak spotkania z polskimi władzami pokazuje, że problem na linii Kijów - Warszawa nie zniknął.

- A wręcz przeciwnie: narasta, co tylko cieszy Moskwę. A przecież nie leży to w interesie ani Polski, ani Ukrainy. Ostatni wyjazd Zełenskiego za ocean to jedna wielka seria wpadek. Zupełnie niepotrzebnie. Stoi to w sprzeczności z jego poprzednimi wyjazdami, które kończyły się sukcesami -  mówi Wirtualnej Polsce Jan Piekło.

I jak przypomina, burzę wywołała i popsuła relacje z Warszawą wypowiedź mówiąca o tym, że są kraje działające na rzecz Rosji.

- Podtekst był oczywisty i uderzający w Polskę za blokowanie ukraińskiego zboża. Dalej też nie było lepiej. Propozycja Kijowa, by zrobić Niemcy stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, była kompletnie kontrproduktywna, bowiem wiadomo, że ani Wielka Brytania, ani Francja i Stany Zjednoczone nie są tym zainteresowane. A na koniec wizyta w kanadyjskim parlamencie, gdzie uhonorowano i oklaskiwano 98-letniego Jarosława Hunkę, który należał do hitlerowskiego SS-Galicien, co od razu podchwyciła Rosja i wykorzystała przeciw Ukrainie. To wizerunkowa katastrofa na kilku frontach polityki prezydenta Zełenskiego - podkreśla były ambasador RP w Kijowie.

Pytany przez Wirtualną Polskę o podejście Zełenskiego w ostatnim czasie do Polski, nie ukrywa zaskoczenia.

"Potwornie zmęczony i puściły mu nerwy?"

- Też jestem smutny, bo wiele lat poświęciłem, żeby stosunki polsko-ukraińskie były coraz lepsze. Nie wiem, co się za tym kryje. Może to jest kwestia podszeptów doradców, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w realnej polityce. A być może wytłumaczeniem jest to, że prezydent Zełenski jest potwornie zmęczony i puściły mu nerwy - mówi WP Jan Piekło.

Według byłego ambasadora RP w Kijowie ukraiński przywódca w pewnym momencie uwierzył, że jest wybitnym politykiem.

- I zdawało mu się, że może więcej niż inni. Zaczął układać politykę międzynarodową swoimi klockami. Tyle, że tak się nie da. Mam nadzieję, że najbliżsi sojusznicy Polski i Ukrainy - USA i Wielka Brytania dadzą władzom w Kijowie do zrozumienia, by dały sobie na uspokojenie. Przecież Polska jest i będzie cały czas krajem tranzytowym dla dostaw broni, pomocy humanitarnej i odbudowy Ukrainy - uważa były dyplomata.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiewołodymyr zełenskiAndrzej Duda
Wybrane dla Ciebie