Prezydent Iranu grzmi. "Izrael przekroczył czerwone linie"
Prezydent Iranu Ebrahim Raisi zabrał głos ws. konfliktu izraelsko-palestyńskiego. "Zbrodnie reżimu syjonistycznego przekroczyły czerwone linie, co może zmusić wszystkich do podjęcia działań" - pisze przywódca w mediach społecznościowych.
29.10.2023 | aktual.: 17.01.2024 15:26
Ebrahim Raisi skrytykował Izrael w niedzielę rano na swoim profilu na platformie X (dawniej Twitter). Jak stwierdził, "przekroczone zostały czerwone linie".
"Zbrodnie reżimu syjonistycznego przekroczyły czerwone linie, co może zmusić wszystkich do podjęcia działań. Waszyngton prosi nas, żebyśmy nic nie robili, a mimo to nadal udziela szerokiego wsparcia Izraelowi" - napisał irański prezydent.
Przywódca dodał, że "Stany Zjednoczone wysłały wiadomości do Osi Oporu, ale otrzymały wyraźną odpowiedź na polu bitwy" - Raisi nawiązał w ten sposób do ostatnich ataków na siły amerykańskie w Syrii oraz Iraku.
Były analityk wywiadu o sytuacji na Bliskim Wschodzie
W czwartkową noc siły USA przeprowadziły naloty na instalacje wojskowe w Abu Kamal w Syrii, używane przez irańskich Strażników Rewolucji i wspierane przez nich bojówki. Była to odpowiedź na trwającą od ponad tygodnia kampanię ataków na wojska USA w Syrii i Iraku ze strony kontrolowanych przez Teheran sił.
Mimo że do podobnych ataków dochodziło wielokrotnie wcześniej i były one nieskuteczne (według Pentagonu 21 żołnierzy doznało urazów mózgu), w kontekście wojny między Izraelem i Hamasem wymiana ciosów rodzi obawy o wybuch szerszego konfliktu.
Matt Shoemaker, były analityk agencji wywiadu wojskowego DIA, w rozmowie z Polską Agencją Prasową wskazał, że pod pewnymi względami sytuacja na Bliskim Wschodzie przypomina tę z sierpnia 1914 roku, kiedy mocarstwa w nerwowej niepewności szykowały się do walki. Zdaniem eksperta, choć ani Iran, ani USA nie chcą doprowadzić do bezpośredniego konfliktu, to i tak może on wybuchnąć.
- Celem czwartkowych ataków było obok zniszczenia zasobów wojskowych, wysłanie Iranowi wiadomości: to nie jest walka Iranu i że powinni się od niej trzymać z daleka. Jednak sposób, w jaki irańscy decydenci zinterpretują to przesłanie, może znacznie różnić się od zamierzeń Waszyngtonu. Jest całkiem możliwe, że honor i emocje będą w Iranie tak wzburzone, że nie postrzega się tam tego jako okazji do ustąpienia, ale jako wezwanie do zwiększenia swojej aktywności - ocenił Shoemaker.
Źródło: "The Jerusalem Post"