Prezydent ignoruje wezwania, prokurator umorzy śledztwo?
Kancelaria prezydenta nie odpowiedziała warszawskiej prokuraturze, czy i kiedy Lech Kaczyński mógłby zeznawać w śledztwie dotyczącym wycieku treści rozmowy między głową państwa a Radosławem Sikorskim - ustalił serwis internetowy tvp.info. Brak odzewu na trzecie z kolei pismo w tej sprawie, może przesądzić o umorzeniu sprawy. Decyzje mogą zapaść w przyszłym tygodniu.
- Prokurator zajmujący się postępowaniem przeprowadził już wszystkie zaplanowane czynności, poza przesłuchaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Trzykrotnie wysyłaliśmy do jego kancelarii pisma z prośbą o stawienie się w dogodnym dla prezydenta terminie, jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówi rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Mateusz Martyniuk.
W ostatnim piśmie, wysłanym pod koniec listopada, śledczy prosili o odpowiedź do połowy grudnia. Prokuratorzy twierdzą, że jeżeli do połowy stycznia nie dostaną żadnej informacji zwrotnej, śledztwo trzeba będzie umorzyć. Tylko przez kurtuazję przedłużono czas oczekiwania na odpowiedź. - Możliwe, że odpowiedź ugrzęzła w nawale świątecznych listów i paczek. Dlatego czekamy jeszcze kilka dni - mówi jeden z prokuratorów. W Kancelarii Prezydenta nie udało nam się uzyskać odpowiedzi o powody milczenia w sprawie pism śledczych.
W lipcu "Dziennik" ujawnił fragmenty tajnej rozmowy Lecha Kaczyńskiego z Radosławem Sikorskim, która odbyła się 4 lipca w BBN, a dotyczyła szczegółów negocjacji z Amerykanami w sprawie ulokowania w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Według BBN, tą drogą doszło do nieuprawnionego ujawnienia informacji poufnych. W lipcu Kancelaria Prezydenta poinformowała serwis tvp.info, że jest za wcześnie na stwierdzenie, czy Lech Kaczyński stawi się na przesłuchaniu. Zaznaczono jednak, że do tej pory prezydent nie unikał składania zeznań przed śledczymi.
Rafał Pasztelański