Prezydent - "dla dobra następców"
Aleksander Kwaśniewski wyraził zadowolenie z odtajnienia jego zeznań w prokuraturze w sprawie afery Rywina. Prezydent, który był w piątek
gościem radiowych "Sygnałów dnia", oznajmił, że "zwyczajnie, po ludzku, wolałby się stawić przed komisją śledczą". Jednak nie przewiduje tego konstytucja i w związku z tym - dla dobra swoich następców - nie chce stwarzać precedensu.
"Nie mam nic do dodania"
Prezydent podkreślił, że w sprawie afery Rywina nie ma nic do dodania ponad to, co zeznał w prokuraturze. Powiedział, że zgodnie z konstytucją przed Sejmem występuje wyłącznie z orędziem i nie może być zmuszany do stawiania się przed poszczególnymi organami parlamentu. Dodał, że w jego przekonaniu relacja komisja śledcza - prezydent jest rozstrzygnięta w konstytucji. Zaznaczył, że nie chce stawić się przed komisją śledczą ponieważ stoi na straży konstytucji.
_ "Myślę już nie o sobie, ale o swoich następcach, którzy mogą być w takich sytuacjach wielokrotnie i ta sytuacja może być nadużywana"_- powiedział prezydent.
Według nieoficjalnych informacji, uzyskanych przez Informacyjną Agencję Radiową, zeznania prezydenta nie są długie - liczą zaledwie 9 stron. Zapis zawiera tylko odpowiedzi Aleksandra Kwaśniewskiego, nie ma pytań prokuratora. Prezydent zeznał, że o aferze Rywina dowiedział się 22 lipca ubiegłego roku wieczorem, czyli w dniu konfrontacji u premiera, z telefonicznej rozmowy z Adamem Michnikiem. 28 lipca podczas turnieju tenisowego w Sopocie, Lew Rywin wręczył mu notatkę ze swoją wersją wydarzeń całej sprawy. Prezydent przyznał, że niewiele z niej zrozumiał, odniósł jednak wrażenie, że nie była to notatka tylko dla niego.
"Barcikowski nie atakował dziennikarzy"
Informacja dotycząca lobbingu złożona w Sejmie przez szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzeja Barcikowskiego to nie był atak na całe środowisko dziennikarskie - uważa Aleksander Kwaśniewski.
"Zjawisko lobbingu występuje. Ono nie jest naganne tak długo, jak nie są stosowane metody niedozwolone (...) Mamy w naszym kraju działania różnych osób, różnych firm, które starają się przeprowadzić swoje, stosując zarówno metody dozwolone, jak i niedozwolone. Chodzi o to, żebyśmy wiedzieli, kto za jakimi sprawami chodzi" - powiedział prezydent.
Zdaniem Kwaśniewskiego, to szefowie poszczególnych redakcji powinni wiedzieć najlepiej, jakimi motywacjami kierują się w swojej pracy podlegli im dziennikarze.
"Najpierw sprawdzić Niceę"
Ewentualną propozycję UE, zgodnie z którą Polsce miałoby przypaść dwóch komisarzy w zamian za odejście od systemu nicejskiego, Kwaśniewski uznał za nieinteresującą dla naszego kraju.
Prezydent podkreślił, że Polska zdecydowanie sprzeciwia się rewidowaniu postanowień traktatu teraz, skoro jeszcze nie sprawdzono, jak zapisane w nim rozwiązania sprawdzają się w praktyce.
Kwaśniewski uznał, że uniknięcie przez Niemcy i Francję kar za zbyt wysoki deficyt budżetowy, jest argumentem wzmacniającym nasze stanowisko w negocjacjach. Prezydent przypomniał, że to Niemcy i Francuzi byli zwolennikami wprowadzenia tych kar, a teraz uchyliły się od ich zapłacenia. Zadniem prezydenta, świadczy to o tym, że zagrożenie, o którym mówi Polska, jest realne.