Prezydent Chen Shui-bian ponownie wybrany
Prezydent Tajwanu Chen Shui-bian
został wybrany w głosowaniu powszechnym na drugą,
czteroletnią kadencję, pokonując swego rywala Liena Chana przewagą
zaledwie 30 tysięcy głosów - podała Centralna Komisja Wyborcza.
20.03.2004 | aktual.: 20.03.2004 22:29
Chen Shui-bian, niegroźnie ranny w piątek w zamachu, zdobył 6 472 510 głosów, natomiast stojący na czele opozycyjnego Kuomintangu (Partii Nacjonalistycznej) Lien Chan - 6 441 912 głosów. 337 297 głosów było nieważnych.
Bezpośrednio po ogłoszeniu oficjalnych wyników Lien oświadczył, że wybory nie były uczciwe i zażądał ponownego przeliczenia głosów. "Ten wynik wyborów nie jest uczciwy. Chcemy wszcząć postępowanie w sprawie ogłoszenia wyborów za nieważne. Zwracamy się do Centralnej Komisji Wyborczej o zabezpieczenie i opieczętowanie wszystkich urn"- oświadczył wiwatującemu na jego cześć tłumowi w swej głównej kwaterze wyborczej.
Podkreślił, że należy również dokładnie wyświetlić okoliczności piątkowego zamachu na Chen Shui-biana i kandydującą wraz z nim na wiceprezydenta Annette Lu. Policja nie aresztowała żadnego sprawcy incydentu, w którym do Chena i Lu oddano co najmniej dwa strzały. Oboje odnieśli tylko lekkie obrażenia.
"Do tej pory nie mamy wyraźnego przedstawienia prawdy o wczorajszej strzelaninie. W jej wpływie na te wybory nie ma co mówić, a wpływ ten był bezpośredni. Towarzyszące temu wątpliwości pozostawiają nam jedno wspólne wrażenie - to są nieuczciwe wybory" - oświadczył Lien.
Chen Shui-bian, przywódca Demokratycznej Partii Postępowej, prowadził swoją kampanię wyborczą pod kategorycznym hasłem państwowej odrębności Tajwanu i Chin. Sprzeciwia się temu zarówno Pekin, uważający Tajwan za swą zbuntowaną prowincję, jak i Kuomintang, nadal obstający przy statusie "rządu Republiki Chińskiej" dla tajwańskich władz.
Sprawa ta ma jednak charakter głównie prestiżowy i dlatego Lien starał się nie wysuwać jej na pierwszy plan, by nie zrażać do siebie rdzennie tajwańskiego elektoratu.
Po ogłoszeniu reelekcji Chen Shui-bian wezwał władze Chińskiej Republiki Ludowej do pozytywnej reakcji na wynik wyborów. "Zwracamy się do władz w Pekinie, by pozytywnie spojrzały na wynik wyborów i referendum" - powiedział Chen. Wezwał Pekin do wycofania rakiet i wznowienia rokowań z Tajwanem, nie wspominając jednak w ogóle, że referendum przyniosło fiasko.
Chiny nie zareagowały na wynik wyborów, skomentowały natomiast referendum jako próbę oderwania Tajwanu od chińskiej macierzy. "20 marca władze tajwańskie samowolnie przeprowadziły tzw. referendum pokojowe, podejmując prowokacyjną próbę podważenia kontaktów przez Cieśninę Tajwańską i rozbicia ojczyzny" - głosi oświadczenie KP Chin i rządu w Pekinie opublikowane w sobotę przez agencję Xinhua.
"Referendum okazało się nieważne. Fakty dowiodły, że ten nielegalny akt jest sprzeczny z wolą narodu. Wszelka próba oderwania Tajwanu od Chin jest skazana na klęskę" - czytamy w oświadczeniu Pekinu.
Rzecznik rządu ChRL powiedział też, że Chiny "pilnie śledzą" skargi rywala prezydenta Chen Shui-biana, iż wybory były nieuczciwe i powinny zostać unieważnione.