Prezydent Bush w Iraku
Prezydent USA George W. Bush przybył z niezapowiedzianą
wizytą do Bagdadu.
Jak poinformował Biały Dom, Bush spędzi w Iraku ponad pięć
godzin. Przeprowadza tam konsultacje z irackim premierem Nurim al-
Malikim i jego ministrami, a także spotka się z żołnierzami USA.
Rozmowy z premierem Malikim odbywają się w bagdadzkiej Zielonej Strefie - ufortyfikowanej części miasta, gdzie mieszczą się siedziby irackich władz.
Miło Pana widzieć- powiedział Maliki, który o przyjeździe Busha do Bagdadu dowiedział się na pięć minut przed spotkaniem. Bush podziękował za przyjęcie. Obaj politycy uśmiechali się i uścisnęli sobie dłonie.
O podróży Busha do Bagdadu wiedziała jedynie garstka jego współpracowników i bardzo niewielu dziennikarzy, którzy przysięgali, że dotrzymają tajemnicy ze względów bezpieczeństwa. Sięgnięto po maksymalne środki bezpieczeństwa.
Bush wyruszył w poniedziałek wieczorem z Camp David. Śmigłowcem poleciał do bazy lotniczej Andrews koło Waszyngtonu i tam wszedł na pokład Air Force One, ale - jak pisze Associated Press - nie głównym lecz tylnym wejściem, w koszuli bez krawata i baseballowej czapeczce.
POTUS na pokładzie- miał zawołać po wejściu do prezydenckiej maszyny. POTUS to akronim oznaczający prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Jedenaście godzin później, kiedy świat był przekonany, podobnie jak i większość doradców Busha, że prezydent jest wciąż w Camp David, Air Force One wylądował na lotnisku w Bagdadzie. Tam Bush przesiadł się do śmigłowca Black Hawk, który w ciągu sześciu minut dostarczył go do pilnie strzeżonej Zielonej Strefy w irackiej stolicy.
Właśnie ten krótki lot śmigłowcem był uważany za najbardziej niebezpieczny etap podróży; to przede wszystkim dlatego wizytę Busha utrzymywano w tak wielkiej tajemnicy.