PolskaPrezydent: burdy w 11 listopada to katastrofa. Radykałowie chcą mordobicia

Prezydent: burdy w 11 listopada to katastrofa. Radykałowie chcą mordobicia

Prezydent Bronisław Komorowski poinformował, że skierował do marszałków sejmu i senatu list dotyczący przyspieszenia prac nad prezydenckim projektem zmian w prawie, zakładającym wprowadzenie zakazu zasłaniania twarzy. - Środowiska radykalne są głównie zainteresowane tym, żeby świętować poprzez mordobicie - powiedział Komorowski. - To trochę tak, jakbyśmy święta Bożego Narodzenia też wykorzystali do tego, żeby teściowej przyłożyć karpiem, a bić się ze szwagrem przy użyciu choinki. To jest katastrofa z punktu widzenia dobrych obyczajów i opinii o Polsce - dodał prezydent.

12.11.2014 | aktual.: 12.11.2014 20:45

Prezydencki projekt zmian w prawie o zgromadzeniach, którego celem było zwiększenie bezpieczeństwa podczas manifestacji, skierowany został do sejmu w listopadzie 2013 roku. Główna propozycja dotyczy kwestii zakrywania twarzy przez demonstrantów. Po pierwszym czytaniu w sejmie w styczniu tego roku projekt trafił do dalszych prac w sejmowej komisji.

"Nie mogę zrozumieć, minął już prawie rok"

Komorowski poinformował o tym na konferencji prasowej w Bydgoszczy, kiedy był proszony o komentarz do wtorkowych burd w Warszawie, do których doszło pod pretekstem obchodów Święta Niepodległości. Według prezydenta marsz organizowany z okazji Święta Niepodległości przez "radykalne środowiska prawicowe" ma coraz mniej adekwatną nazwę, biorąc pod uwagę to, co się dzieje podczas tych manifestacji.

- To jest żenujące dla mnie, że można w ogóle w dniu święta jakiegokolwiek, a szczególnie święta ogólnonarodowego, w ten sposób się zachowywać. To trochę tak, jakbyśmy święta Bożego Narodzenia też wykorzystali do tego, żeby teściowej przyłożyć karpiem, a bić się ze szwagrem przy użyciu choinki. To jest katastrofa z punktu widzenia dobrych obyczajów i opinii o Polsce - powiedział prezydent.

Komorowski wyraził nadzieję, że otwartość marszu prezydenckiego "Razem dla Niepodległej" będzie zachętą dla wszystkich ludzi, którzy chcą świętować w sposób spokojny, w nastroju radości, a nie konfliktu. - (Mam nadzieję), że tych ludzi przyciągniemy. Być może też część tych, którzy gdzieś tam się zaplątali w marsze radykałów, które się zamieniają regularnie w bitwy i w regularne bójki - dodał.

Zaznaczył, że na tego typy wydarzenia trzeba reagować także doraźnie. Przypomniał, że po podobnych "ekscesach i burdach", które miały miejsce w ubiegłych latach w Dniu Niepodległości, skierował do parlamentu projekty zmian w prawie, pozwalające "skuteczniej zwalczać ryzyko takiej brutalności i awanturnictwa w czasie obchodów święta narodowego".

- Częściowo jedna z tych nowelizacji została wprowadzona w życie i dzisiaj już marsze nie mogą się krzyżować, nie mogą się konfrontować. To jest duże osiągnięcie, ale przypomnę, że jest też problem wprowadzenia zakazu zasłaniania twarzy, chyba że organizatorzy wystąpią do władz miejskich o to, że chcą (manifestować) właśnie z zasłoniętymi twarzami, ale wtedy biorą za to pełną odpowiedzialność - zaznaczył Komorowski.

Jak powiedział, w środę wystosował list do marszałka sejmu Radosław Sikorskiego i marszałka Senatu Bogdana Borusewicza "z prośbą o przyspieszenie prac nad tą regulacją ustawową". - Nie mogę zrozumieć, dlaczego minęło już prawie równo rok od czasu, kiedy skierowałem projekt do Sejmu, a sprawa jest w dalszym ciągu na poziomie komisji sejmowych - powiedział prezydent.

Jak podkreślił, "trzeba mobilizować parlament, powinna to także robić opinia publiczna i media, bo nie chodzi o to, żeby kogokolwiek karać za to, co się wydarzyło, tylko chodzi o to, żeby stworzyć prewencyjnie mechanizmy zmniejszające ryzyko na przyszłość".

- Jesteśmy wszyscy pod wrażeniem tych obrazów pokazujących ekscesy w Warszawie, pokazujących znowu zakapturzonych, trudnych do zidentyfikowania ludzi, którzy czują się w tej swojej anonimowości absolutnie bezkarni i dopuszczają się ekscesów gorszących z punktu widzenia opinii publicznej - powiedział Komorowski. Wyraził nadzieję, że parlament zrozumie jego prośbę "jako wezwanie do tego, by na przyszłość zabezpieczyć Polskę przed tego typu ekscesami".

35 tys. ludzi na marszu "Razem dla Niepodległej"

Komorowski wyraził satysfakcję, że 11 listopada dominuje jednak radosny sposób świętowania niepodległości. Jak mówił, w wielu miastach w Polsce odbywają się "manifestacje naszej dumy z niepodległości". - Na nieszczęście Warszawa jest jedynym miejscem, (gdzie dochodzi do burd), bo tu przyjeżdżają na gościnne występy z całej Polski środowiska radykalne, które, według mnie, są głównie zainteresowane tym, żeby świętować poprzez mordobicie - powiedział Komorowski.

Jak podkreślił, on sam stara się walczyć o to, aby święta narodowe, szczególnie święto 11 listopada "w stopniu maksymalnie możliwym uchronić przed zniszczeniem, przed popsuciem, przed wykorzystaniem w różnych, niekonieczni szlachetnych, celach polityczno-partyjnych". Jak zaznaczył, we wtorek w marszu prezydenckim "Razem dla Niepodległej" wzięło udział - według szacunków policji - około 35 tys. ludzi.

Prezydent podziękował wszystkim, którzy wzięli udział w marszu "Razem dla Niepodległej". Według Komorowskiego znaczenie tego marszu rośnie, zyskuje on coraz szerszą akceptację społeczną. Jak zaznaczył, w tegorocznym marszu wzięło udział wielu "bardzo ciekawych, miłych, ważnych gości reprezentujących różne środowiska, różne struktury niekoniecznie zawsze blisko związane z urzędem prezydenta".

- Bardzo mnie to cieszy, bo to ma być właśnie "razem" pomimo wszystkich różnic, pomimo konkurencji i do tego będę w dalszym ciągu dążył, aby święta narodowe miały ogólnonarodowy charakter, a jak najmniej partyjny, a przede wszystkim jak najmniej rozrabiacki - zaznaczył Komorowski.

Marsz prezydencki i Marsz Niepodległości to dwa główne wydarzenia obchodów Święta Niepodległości w Warszawie. Podczas tego drugiego doszło do starć w okolicach Stadionu Narodowego. Policji udało się opanować sytuację. Policjanci użyli gazu łzawiącego i pieprzowego, armatek wodnych i broni gładkolufowej. Zatrzymano 276 osób. 50 policjantów trafiło do szpitali.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (813)