Prezydencka gala: udana, potrzebna, choć "akademijna"
Wtorkowa gala z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości była udana, dobrze zorganizowana i potrzebna, choć nieco "akademijna" w formie - mówią o uroczystości
w Teatrze Wielkim jej uczestnicy. Zwracają uwagę, że podczas kolacji przy stolikach widać było sporo pustych miejsc.
12.11.2008 | aktual.: 12.11.2008 18:32
Zdaniem byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, taka uroczystość w rocznicę odzyskania niepodległości była potrzebna, choć - jak mówił - szkoda że "w takich momentach nie potrafimy wznieść się ponad podziałami".
Kwaśniewski, który uczestniczył w gali wraz z małżonką, ocenił, że była ona "bardzo dobrze zorganizowana", była dobra kuchnia i świetnie dobrane wina. Choć - jak przyznał były prezydent - uroczystość była "trochę akademijna".
Jak relacjonował były prezydent, siedział przy stole z prezydentem Lechem Kaczyńskim, jego żoną, ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, Jadwigą Kaczyńską i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. - Ciekawe były rozmowy prezydenta Kaczyńskiego z ministrem Sikorskim - przyznał Kwaśniewski.
- Osobiste odczucie mojej małżonki i moje jest takie, że gala była bardzo udana. Program części oficjalnej był dobrze dobrany, a potem było bardzo miłe spotkanie - ocenił z kolei szef klubu PiS Przemysław Gosiewski.
Dodał, że podczas kolacji przy jednym stole siedzieli szefowie klubów parlamentarnych. W ocenie polityka PiS, "bardzo uroczymi osobami" okazali się Wojciech Olejniczak (SLD) i Stanisław Żelichowski (PSL).
Gosiewski przyznał, że zdziwiła go nieobecność premiera Donalda Tuska i przewodniczącego klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego.
W opinii szefa klubu PiS "całe uroczystości związane z 90. rocznicą odzyskania niepodległości, których główną postacią był pan prezydent Lech Kaczyński przebiegły bardzo godnie". Dodał, że były to "urodziny ojczyzny".
Gosiewski jest również zdania, że nieobecność na gali b. prezydenta Lech Wałęsy "nie była chyba jakimś problemem". Wałęsa nie otrzymał zaproszenia. - Mając na uwadze całe postępowanie prezydenta Lecha Wałęsy, bardzo prowokacyjne i niemiłe, nie dziwię się, że nie był na tym balu - powiedział szef klubu PiS.
- Uważam, że gala była potrzebna, aby 11 listopada uczcić w sposób szczególny. Jestem zdania, że powinna odbywać się co roku - mówił z kolei szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak.
- Było wesoło, sympatycznie, bez polityki. Jakieś wspominki, opowieści, każdy z nas był ministrem, więc każdy ma różne doświadczenia - mówił Olejniczak, który dzielił stolik m.in. z Żelichowskim, Gosiewskim i b. szefem MON Aleksandrem Szczygłą.
Olejniczak zwrócił też uwagę, że wielu osób zabrakło na gali, ponieważ - albo nie dostali zaproszenia, albo - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - nie przyszli. - Powinien być jednak i Lech Wałęsa, i Donald Tusk, i inni święci, prezydenci miast, marszałkowie województw, bo ich zabrakło - uważa polityk SLD.
Tusk: lepiej milczeć na temat balu
Premier Donald Tusk, pytany, dlaczego z okazji 11 listopada nie udało się w Polsce doprowadzić do zgody narodowej, powiedział, że w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości miałem poczucie pełnej jedności narodowej.
- Widziałem tysiące warszawiaków, którzy, wraz z prezydentem, wraz z zagranicznymi gośćmi, z rządem, uczestniczyli w obchodach przed Grobem Nieznanego Żołnierza - podkreślił szef rządu
- Jeśli pytacie państwo o kontrowersyjny pomysł zorganizowania balu z okazji rocznicy niepodległości, to dla dobra i ze względu na szacunek dla organizatorów, lepiej byłoby gdybyśmy już milczeli na ten temat - uważa Tusk.
- Gdybyśmy z tej sytuacji usiłowali zrobić jakąś zupełnie niepotrzebną metaforę to na nowo pojawiłyby się pytania, czy ten sposób czczenia naszych rocznic jest najbardziej fortunny. Wydaje się, że nie - ocenił premier.
Pragnący zachować anonimowość uczestnik wtorkowej gali zwrócił uwagę w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że w czasie gali przy jednym stole siedzieli np. byli premierzy, przy innym - marszałkowie i wicemarszałkowie Sejmu i Senatu razem, jeszcze przy innym szefowie klubów parlamentarnych. Ponieważ nie wszyscy przyszli - zdaniem rozmówcy PAP - "widziało się sporo wolnych miejsc".
Według relacji uczestnika gali, licznie przyszli posłowie PiS, "więc trochę salę dopełniali, ale i tak były miejsca niezajęte".
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO), który został zaproszony, ale na galę nie przyszedł ocenił, że "to było dość smutne widowisko, żeby nie powiedzieć żenujące". Według Niesiołowskiego, nad uroczystością "zaciążył fatalny błąd, który wynika z mściwości i nienawiści panów Kaczyńskich do Lecha Wałęsy". - To właściwie położyło tę imprezę - uważa wicemarszałek. Jego zdaniem, była to "kolejna, wielka kompromitacja Lecha Kaczyńskiego i w tle - Jarosława".