Prezes NBP sugerował obniżenie pensji w związku z epidemią. Sam zarobił 794 tysiące
794 tysiące złotych - tyle zarobił w ubiegłym roku prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Miesięcznie dostawał więc ok. 66 tysięcy złotych. Ten sam prezes Banku Centralnego po wybuchu epidemii koronawirusa doradzał, by pracodawcy rozważyli "czasowe obniżenie pensji" pracownikom.
02.04.2020 | aktual.: 02.04.2020 14:16
Informacja o wynagrodzeniach w Narodowym Banku Polskim ukazała się na stronach NBP.
Publikacja zarobków to efekt ubiegłorocznej afery wokół pensji współpracowniczek prezesa Adama Glapińskiego. Okazało się, że dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji Martyna Wojciechowska miesięcznie zarabiała 65 tys. zł. A szefowa gabinetu prezesa NBP Kamila Sukiennik niewiele mniej.
Po medialnej burzy posłowie wszystkich partii zaczęli domagać się ujawnienia zarobków w banku centralnym. Prace nad ustawą zakładającą jawność wynagrodzeń trwały zaledwie kilka tygodni, by w lutym ub. roku prezydent Andrzej Duda ją podpisał.
Dzięki ustawie do 31 marca na stronie internetowej NBP muszą się znaleźć informacje o zarobkach w poprzednim roku. W zestawieniu ujęte są wszystkie premie i nagrody.
Zobacz też: Przez Jarosława Kaczyńskiego PiS prze do wyborów. "Będą naciski, by się nie odbyły"
Jak wynika z zestawienia za 2019 rok, Glapiński zarobił 794,7 tys. zł. Dla porównania rok wcześniej 709,6 tys. zł.
Skąd taka kwota? Pensja prezesa NBP ustawowo wynosi 33,7 tys. zł, ale Glapiński otrzymywał co kwartał nagrody i premie. W kwietniu ub. roku jego pensja wyniosła 135,1 tys. zł. W sierpniu 101,3 tys. zł. Rekordowe wynagrodzenie za jeden miesiąc otrzymał w listopadzie 168,9 tys. zł.
Z danych NBP wynika, że wzrosły również pensje zastępców. Pierwszy zastępca Piotr Wiesiołek, którego kadencja zakończyła się na początku marca br. zarobił 715 tys. zł. W porównaniu do 2018 roku jego wynagrodzenie wzrosło aż o 113 tysięcy złotych. W tym roku Wiesiołka zastąpiła Marta Kightley.
Z kolei Anna Trzecińska, drugi zastępca Glapińskiego zarobiła w 2019 r. 663 tys. zł. Rok wcześniej 609 tys. zł.
W zestawieniu nie ma szczegółowych danych dotyczących współpracowniczek prezesa NBP - Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik. Wszyscy dyrektorzy departamentów łącznie zarobili w ub. roku 12,1 mln zł.
Przypomnijmy, 17 marca NBP wydał komunikat, w którym przedstawiał pomysły na ewentualną pomoc firmom w czasie kryzysu wywołanego epidemią koronawirusa. Wśród zaleceń było m.in. umożliwienie pracodawcom czasowego obniżania pensji.
"Dość radykalnym, ale skutecznym rozwiązaniem byłaby w uzasadnionych przypadkach możliwość obniżenia wynagrodzenia (nie niżej niż płaca minimalna) na określony okres, przy obowiązku późniejszego wyrównania. Tego typu rozwiązanie jest z pewnością korzystniejsze niż upadłość i bezrobocie" – czytamy w komunikacie NBP.
Zapytaliśmy w czwartek biuro prasowe NBP, czy w obecnej sytuacji zarząd Banku Centralnego również rozważa obniżenie pensji swoim pracownikom, ewentualnie członkom zarządu. Na razie odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl