Premier zażądał dymisji ministra, który nosił koszulki z karykaturami
Premier Silvio Berlusconi zażądał, by minister do spraw reform Roberto Calderoli z Ligi
Północnej natychmiast podał się do dymisji.
17.02.2006 | aktual.: 18.02.2006 07:36
W ostatnich dniach minister manifestacyjnie nosił pod marynarką koszulki z karykaturami Mahometa i pokazywał je w telewizji.
Żądanie dymisji Calderolego szef rządu postawił na wiadomość o gwałtownej demonstracji, do jakiej doszło kilka godzin wcześniej w piątek przed włoskim konsulatem w Bengazi w Libii. Według tamtejszych władz, w zajściach zginęło 11 osób. Jak się powszechnie podkreśla i to zarówno w agencyjnych relacjach z Libii, jak i w komentarzach włoskich polityków, wszystko wskazuje na to, że powodem protestów było właśnie zachowanie ministra Calderolego. To najbardziej krwawy incydent od początku protestów muzułmanów przeciwko publikacji karykatur w europejskiej prasie.
W wywiadzie dla piątkowego wydania dziennika "Corriere della Sera" budzący nieustanne kontrowersje, słynący z wygłaszania nieprzemyślanych i ekstremalnych opinii minister Calderoli oświadczył, że nie zamierza ugiąć się pod presją krytyki i że będzie dalej nosił koszulki z karykaturami, gdyż jego zdaniem "ludzie myślą tak samo".
"To była tylko prowokacja, nie chciałem nikogo obrazić"- dodał zapewniając, że jego zachowanie nie odzwierciedla stanowiska rządu. W tym samym wywiadzie odniósł się także bezpośrednio do przywódcy Libii Muamara Kadafiego. "W niedzielę, w niemieckim dzienniku Kadafi ogłosił, że islam będzie wkrótce rządził Europą"- powiedział Calderoli.
Berlusconi, który w związku z kryzysem w Libii przerwał swój pobyt w Perugii i natychmiast wrócił do Rzymu, zabrał głos na temat swego ministra po tym, jak jego dymisji zażądali politycy centrolewicowej opozycji. Zarzucili Calderolemu dolewanie oliwy do ognia, a odpowiedzialnością za to, co się stało w Libii, obciążyli rząd Berlusconiego, który tolerował postępowanie ministra.
W związku z wydarzeniami przed włoskim konsulatem w Libii w Kancelarii Premiera w Rzymie trwa nadzwyczajne spotkanie kryzysowe z udziałem przedstawicieli rządu.
Sylwia Wysocka