ŚwiatPremier zabrał głos ws. sensacyjnych depesz WikiLeaks

Premier zabrał głos ws. sensacyjnych depesz WikiLeaks

Premier Donald Tusk powiedział, że nie czuje się zakłopotany depeszami ujawnianymi przez WikiLeaks, dotyczącymi polskiego rządu. - Ja się nie podniecam depeszami ujawnianymi przez WikiLeaks. Żaden z tych przecieków jakoś nie wprawia mnie w zakłopotanie - zapewnił.

Premier zabrał głos ws. sensacyjnych depesz WikiLeaks
Źródło zdjęć: © PAP

08.09.2011 | aktual.: 08.09.2011 22:52

Premier pytany o komentarz ws. zawartego w depeszach WikiLeaks sformułowania, że polski rząd ma problemy z wprowadzeniem przepisów antykorupcyjnych, stwierdził, że chyba czytał inne depesze.

- Może czytaliśmy różne depesze, ale ja przeczytałem tam wyraźny komplement pod adresem rządu, że działał radykalne i twardo, szczerze powiedziawszy pod swoim adresem - mówił szef rządu.

- I jednocześnie wyczytałem w tej depeszy - chociaż ja się nie podniecam depeszami ujawnianymi przez WikiLeaks - że realną działalność antykorupcyjną utrudnia postawa Prawa i Sprawiedliwości. Nie wiem, czy Amerykanie się mylą, czy nie, ale bez satysfakcji czytam te wycieki, bo one nie najlepiej świadczą o sprawności administracji wielkiego sojuszniczego mocarstwa. Żaden z tych przecieków jakoś nie wprawia mnie w zakłopotanie. Myślę, że jest wiele osób w Polsce, które mogą się czuć zakłopotane tymi przeciekami, ja na pewno nie- mówił szef rządu.

Depesze WikiLeaks

Z ujawnionych niedawno przez WikiLeaks depesz wynika, że zdaniem urzędnika ambasady USA w Warszawie afera hazardowa przypomniała Polakom, że rządowi premiera Donalda Tuska nie udało się spełnić obietnic dotyczących walki z korupcją. "Rządowi nie udało się również stworzyć 'tarczy' przeciwko nadużyciom w trakcie prywatyzacji i przetargów publicznych oraz uchwalić obiecywanych ustaw mających ograniczyć nadmierne wpływy świata biznesu na rządowe decyzje" - pisał amerykański dyplomata po wybuchu afery hazardowej.

Zaznaczył jednak, że Polska ma dobre narzędzia prawne i administracyjne do walki z korupcją, ale nie są one wspierane przez przejrzyste regulacje i wskazówki mające zapobiegać konfliktom interesów. Podkreślił, że na przeszkodzie do wprowadzenia spójnych środków stoją brak otwartości ustawodawczej i nadmierne podziały partyjne.

- Rozpowszechniony strach przed oskarżeniami o korupcję nadal blokuje efektywne zarządzanie i hamuje gospodarkę, opóźniając podejmowanie decyzji o zamówieniach publicznych, inwestycje w infrastrukturę i prywatyzację - przekonywał dyplomata.

Autor depeszy nazywa aferę hazardową "największym skandalem korupcyjnym w ciągu dwuletnich rządów premiera Tuska". Jak pisze amerykański dyplomata, premier Tusk zareagował szybko, by przywrócić zaufanie opinii publicznej do swojego rządu, świadomy "głęboko zakorzenionej nieufności Polaków do klasy politycznej". Zdymisjonował m.in. swojego "bliskiego przyjaciela i "prawą rękę" wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych Grzegorza Schetynę.

Autor depeszy dodaje, że "podczas gdy działania Tuska po skandalu były dobrze widziane, opozycja i niektóre organizacje pozarządowe oskarżały go o próbę odwrócenia uwagi od samego skandalu".

W komentarzu kończącym depeszę amerykański dyplomata zaznacza, że polscy politycy z trudem przekraczają podziały międzypartyjne, by wprowadzać niezbędne przepisy, zwłaszcza dlatego, że opozycyjny PiS wykorzystuje oskarżenia o korupcję jako narzędzie polityczne. "Strach przed tymi oskarżeniami poważnie hamuje podejmowanie decyzji przez rząd, skutecznie wstrzymując zapóźnione inwestycje w infrastrukturę, przetargi i prywatyzację" - ocenia dyplomata.

"Fragmentaryczne środki polegające na poprawie dostępu do informacji publicznych i zwiększeniu przejrzystości to najbardziej prawdopodobne rozwiązania krótkoterminowe, jednak istnieje duże ryzyko, że rezultaty będą zbyt rozmyte, aby miały znaczne skutki" - dodaje.

"Brakujące nowe przepisy i bardziej otwarty proces polityczny, sądownictwo - przeładowane, nieefektywne i samo w sobie naznaczone brakiem społecznego zaufania - pozostaną najważniejszymi mechanizmami służącymi do walki z korupcją" - podsumowuje dyplomata ambasady w Warszawie.

Afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r. po publikacji "Rzeczpospolitej", która ujawniła materiały CBA. Wynikało z nich, że Zbigniew Chlebowski, który był wówczas szefem klubu parlamentarnego PO, i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. Obaj temu zaprzeczali, ale stracili stanowiska.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (161)