Premier odrzuca wniosek ziobrystów. Tarcia w koalicji przed szczytem w Brukseli
Premier chce odrzucić wniosek Zbigniewa Ziobry o pozwanie Niemiec przed TSUE - dowiedziała się nieoficjalnie Wirtualna Polska. Jak wynika z naszych rozmów, Mateusz Morawiecki pomysł ministra sprawiedliwości uznaje za nietrafiony. - Ziobryści, wbrew swoim deklaracjom, nam nie pomagają, tylko prowadzą swoją politykę. Alternatywną wobec działań polskiego rządu - mówi nam człowiek z otoczenia premiera.
21.10.2021 | aktual.: 21.10.2021 12:33
Poniedziałek 18 października, dzień przed wylotem premiera Mateusza Morawieckiego do Strasburga na debatę w PE. Konferencję prasową zwołuje minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Wraz ze swoim bliskim współpracownikiem Sebastianem Kaletą informuje, że "skieruje do Rady Ministrów wniosek o rozważenie podjęcia procedury prawnej pozwania Niemiec przed TSUE za naruszenie traktatów UE przez upolitycznienie sądownictwa".
Ziobro argumentuje, że w Niemczech w procesie nominacji sędziów do odpowiednika Sądu Najwyższego decydującą rolę mają politycy, a skoro podobny zarzut stawia się Polsce, szef resortu sprawiedliwości - w oparciu o art. 259 Traktatu o funkcjonowaniu UE (stanowi on, że państwo członkowskie może wnieść do TSUE sprawę przeciwko innemu państwu UE, jeżeli nie realizuje ono zobowiązań traktatowych) - przeniesie ciężar dyskusji z naszego państwa na zachodniego sąsiada.
Gdy zapytaliśmy ziobrystów o ich motywy, ci argumentowali: - Premier próbuje swoim wystąpieniem w Strasburgu zatuszować to, że przez ustępstwa w ubiegłym roku i brak weta dzisiaj Unia odcina nam pieniądze na Fundusz Odbudowy, mimo że nie ma do tego podstaw. Chcemy pozwać Niemcy, bo to pokazuje, że TSUE stosuje podwójne standardy. Tym samym dajemy premierowi Morawieckiemu silniejszy mandat negocjacyjny z Parlamentem i Komisją Europejską.
Samowola ziobrystów
Wedle naszych informacji politycy Solidarnej Polski nie konsultowali swoich działań z przedstawicielami Kancelarii Premiera. Dlatego rozmówcy z otoczenia Mateusza Morawieckiego nie ukrywają rozbawienia połączonego z zażenowaniem, gdy słyszą, że politycy związani z resortem sprawiedliwości chcieli tak naprawdę "pomóc" premierowi przed jego wystąpieniem w Strasburgu i negocjacjami w Brukseli.
Dlaczego zatem - przed poniedziałkową konferencją - Zbigniew Ziobro po prostu nie zadzwonił do szefa rządu i nie porozmawiał o swojej inicjatywie? - Minister sprawiedliwości ma prawo występować do Rady Ministrów z wnioskami, jakie uzna za stosowne. W ramach koalicji pierwszym, podstawowym i najważniejszym partnerem dla Zbigniewa Ziobry jest pan premier Jarosław Kaczyński - przekazał nam wiceminister sprawiedliwości Michał Woś z Solidarnej Polski. Jak dodał, jest przekonany, że wniosek Ziobry powinien jak najszybciej trafić pod obrady rządu.
Co zrobi z nim premier? Zarekomenduje odrzucenie wniosku - słyszymy nieoficjalnie z otoczenia Kancelarii Premiera. Oficjalnie o sprawę zapytaliśmy rzecznika rządu Piotra Muellera. Wciąż czekamy na odpowiedź.
Nieoficjalnie politycy zbliżeni do Morawieckiego twierdzą, że owszem, zdecydowany kurs wobec unijnych instytucji - z Komisją Europejską i TSUE na czele - zostanie utrzymany , ale nie ma dziś sensu konfrontować się Niemcami.
- Podgrzewanie nastrojów przed szczytem Rady Europejskiej nie ma sensu, dlatego nie chcemy nawet odnosić się do sprawy wywołanej przez Ziobrę - mówi nam polityk PiS bliski premierowi. Jak słyszymy, przy okazji szczytu Rady w czwartek i piątek szef polskiego rządu ma spotkać się także z kanclerz Angelą Merkel. Wcześniej spotkał się m.in. z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
Spór o politykę wobec UE
Premier Morawiecki w ostrym wystąpieniu podczas debaty w Parlamencie Europejskim argumentował stanowisko polskiego rządu w sprawie ingerencji organów unijnych w reformę wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Szef rządu mówił m.in. o przekraczaniu uprawnień przez TSUE i Komisję Europejską, nierównym traktowaniu państw UE oraz wychodzeniu unijnych instytucji poza obowiązujące traktaty.
Mimo to ziobryści zarzucają premierowi - a właściwie jego współpracownikom, na czele z ministrem ds. europejskich Konradem Szymańskim - brak twardej postawy wobec UE.
- Ekipa premiera konsekwentnie boi się podejmować jakiekolwiek działania ofensywne wobec Brukseli i Berlina. Mamy w rękach argumenty, Niemcy nie chcą takiej konfrontacji przed TSUE, bo albo musiałyby zmienić swój ustrój sądowy, albo mielibyśmy jaskrawy dowód na podwójne standardy w UE - przekonuje jeden z polityków Solidarnej Polski, pytany przez nas o sceptyczne wobec wniosku o pozwanie Niemiec nieoficjalne stanowisko Kancelarii Premiera.
- Niestety, ale otoczenie premiera od lat ponosi porażkę za porażką w relacjach z UE. Były rozmowy z Timmermansem i ustępstwa w Sądzie Najwyższym w 2018 roku. I co? I UE nie odpuściła. Premier zrezygnował z najsilniejszego narzędzia - weta - bez jakichkolwiek gwarancji - uważa polityk z otoczenia Zbigniewa Ziobry.
- Wszyscy mają środki z Funduszu Odbudowy, a my nie. Można odnieść wrażenie, że ludzie premiera boją się w sporze z UE własnego cienia, stąd takie opłakane skutki tej czteroletniej polityki, z której nie mamy nic - ani funduszy, ani reformy sądów - konkluduje nasz rozmówca.
Otoczenie premiera zbywa tego typu twierdzenia. Politycy PiS przypominają, że gdyby to zależało od Solidarnej Polski, pieniędzy z Funduszu Odbudowy w ogóle by nie było. Zbigniew Ziobro i jego ludzie głosowali wszak przeciwko jego ratyfikacji.
- Im więcej krzyczą, tym bardziej chcą przykryć fakt, że ich plany reformy sądów okazały się klapą, a my teraz musimy po tym sprzątać. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni - mówi polityk PiS bliski premierowi.
Polityk Solidarnej Polski odpowiada: - To nieprawda. Nasze zmiany zostały zablokowane na czas rozmów z Brukselą. W 2017 nasze ustawy zostały zawetowane. KPRM odpuściła kluczowe reformy w imię naprawy relacji z UE. I nic to nie dało.
Do końca roku rząd PiS ma przedstawić nowy pakiet projektów ustaw zmian w wymiarze sprawiedliwości.