"Premier nie liczy się z rodzinami - musi zrobić show"
Pełnomocnicy rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej są zaskoczeni, że raport komisji Jerzego Millera w pierwszej kolejności trafił do rąk premiera. Mec. Roman Giertych, reprezentujący rodziny zmarłych w Smoleńsku pracowników BOR-u, apeluje do Donalda Tuska, by jak najszybciej go upublicznił. Mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik m.in. gen. Andrzeja Błasika uważa, że z raportem jako pierwsze powinny zapoznać się rodziny ofiar. – Obawiam się jednak, że premier upubliczni raport, nie licząc się z ich uczuciami. Musi przecież zrobić show – mówi Wirtualnej Polsce.
28.06.2011 | aktual.: 29.06.2011 11:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W poniedziałek Centrum Informacyjne Rządu podało, że premier otrzymał raport o katastrofie smoleńskiej. Ma się z nim zapoznać do końca tygodnia. Jak mówiła Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA, 300-stronicowy raport zostanie upubliczniony natychmiast po zakończeniu tłumaczenia na dwa języki - angielski i rosyjski. Według rzecznika rządu Pawła Grasia potrwa to kilkanaście dni.
Pełnomocnicy rodzin ofiar, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, przyznają, że nie otrzymali żadnej informacji nt. mającego się wkrótce ukazać raportu nt. przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Wniosek do premiera
Mec. Rafał Rogalski ujawnił, że część rodzin, które reprezentuje, jakiś czas temu wystąpiła do premiera z prośbą o zapoznanie się z raportem, zanim zostanie on upubliczniony. Do dziś nie uzyskały jednak żadnej odpowiedzi.
Adwokat zapowiada, że teraz zwróci się do Donalda Tuska z kolejnym wnioskiem w tej sprawie. - Myślę, że rodziny są predestynowane w sposób oczywisty do tego, żeby zapoznać się z raportem jako pierwsze - tłumaczy.
Mec. Giertych i mec. Kownacki nie zamierzają występować z podobnymi wnioskami. Liczą, że raport ukaże się lada dzień. – Chciałbym, żeby został upubliczniony jak najszybciej. Nie ma powodu, by go przetrzymywać – przekonuje mec. Giertych. Apeluje on do Donalda Tuska, żeby nie zwlekał z ujawnieniem raportu.
- Wkrótce Antoni Macierewicz opublikuje swoje "rewelacje". Jeśli premier będzie czekał z raportem, to wszystko zbije się ludziom w głowach. Nie rozróżnią, co ustalili eksperci, a co wymyślił sobie Macierewicz - wyjaśnia.
"Najpierw rodziny"
Mec. Kownacki ubolewa, że rodziny nie otrzymują od premiera żadnych informacji nt. postępów w śledztwie czy ustaleń komisji Jerzego Millera. Jego zdaniem, jeśli w raporcie znajdą się istotne dla nich informacje, powinny być o nich zawiadomione przed publikacją dokumentu. - Dowiadywanie się o wszystkim z mediów nie jest zbyt przyjemne – zwraca uwagę.
Dodaje, że dobrym zwyczajem byłoby, gdyby premier najpierw pozwolił zapoznać się z raportem bliskim ofiar, a dopiero później podał go do publicznej wiadomości. Przyznaje jednocześnie, że dotychczasowe doświadczenie każe mu w to wątpić. - Obawiam się, że premier upubliczni raport, nie licząc się z uczuciami rodzin. Musi przecież zrobić show - mówi .
Komisja Jerzego Millera
Komisja została powołana przez Ministerstwo Obrony Narodowej 15 kwietnia 2010 r. Miała badać okoliczności tragedii równolegle do rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), działającego na podstawie konwencji chicagowskiej. W jej skład weszło 34 ekspertów z różnych dziedzin, w tym m.in. piloci cywilni i wojskowi, a także np. prawnicy specjalizujący się w prawie lotniczym i meteorolodzy.
Zadaniem komisji było nie tylko zbadanie okoliczności katastrofy, ale też przygotowanie zaleceń i wniosków na przyszłość, które zapobiegłyby podobnym katastrofom.
Początkowo planowano, że raport końcowy powstanie do końca 2010 r. Później termin był wielokrotnie przesuwany.
Mec. Rafał Rogalski już dwukrotnie zwracał się do premiera z pytaniem, na jakiej podstawie prawnej funkcjonuje polska komisja. Zdaniem pełnomocnika upublicznione do tej pory materiały - konwencje, polsko-rosyjskie umowy międzynarodowe - nie zawierają podstaw umożliwiających komisji badanie katastrofy lotniczej poza granicami kraju.
- Sprawa wydaje się wręcz nieprawdopodobna, jednakże mimo wyjątkowo wnikliwego przeanalizowania stanu prawnego nie dotarłem do podstawy prawnej działania polskiej komisji. Stąd wniosek do premiera o wyjaśnienie tego zagadnienia - mówił Wirtualnej Polsce kilka tygodni temu mec. Rogalski.
Podkreślał, że gdyby okazało się, że komisja Millera faktycznie nie ma podstaw prawnych do działania, to (...)świadczyłoby to o braku profesjonalizmu i praworządności obecnego rządu: - Oznaczałoby to, że komisja prowadząc badanie przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej, działa bez kompetencji w tym zakresie, a ważność sformułowanych przez nią wniosków i zaleceń z punktu prawnego nie miałaby żadnego znaczenia prawnego i co oczywiste byłaby zasadnie kwestionowana.
Paulina Piekarska, Wirtualna Polska