PolitykaPremier krytykowana niemal ze wszystkich stron. W tle znów aborcja

Premier krytykowana niemal ze wszystkich stron. W tle znów aborcja

• "Kpina, handel życiem, jałmużna". Między innymi takie słowa padają w komentarzach do zaprezentowanego przez premier Beatę Szydło programu "Za życiem"

• Poseł PiS Piotr Uściński pytał w Sejmie czy możliwe jest, by te pieniądze dostały także rodziny, w których kobieta zaszła w ciąże w wyniku gwałtu

• Komisja Polityki Społecznej i Rodziny opowiedziała się za przyjęciem, z poprawkami, projektu ustawy

Premier krytykowana niemal ze wszystkich stron. W tle znów aborcja
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Mariusz Szymczuk

03.11.2016 | aktual.: 03.11.2016 16:14

- Jestem przekonana i wierzę w to głęboko, że "Za życiem" nie tylko będzie pomagać, ale że wszyscy za życiem staniemy - mówiła premier Beata Szydło, prezentując zapowiedziany kilka tygodni temu plan działań, który miałby obejmować opieką matki w tzw. trudnych ciążach i odwieść je od myśli o aborcji. Jedną z propozycji jest jednorazowy zasiłek w wysokości 4 tysięcy złotych.

Zgodnie z rządową wersją programu pieniądze należeć się będą rodzicom lub opiekunom dziecka, u którego lekarz stwierdzi ciężkie, nieodwracalne upośledzenie lub nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu. Projekt mówi też o prawie do badań prenatalnych, gwarantuje opiekę hospicjum i psychologa. Kobiety w trudnych ciążach będą uprawnione do korzystania z pomocy lekarskiej bez kolejki. Poza kolejką będą obejmowane pomocą hospicyjną i paliatywną.

Program "Za życiem" powinien obejmować także pomoc kobietom, które są w ciąży powstałej w wyniku czynu zabronionego - uważa poseł Piotr Uściński (PiS). Przekonywał, że koszt takiego wsparcia nie byłby duży. Poseł zwracał uwagę, że obecnie aborcja jest możliwa również w przypadku, gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. Ocenił, że w projekcie brakuje wsparcia również dla tych rodzin.

Zaproponował, by w projekcie dopisać, że program dotyczy także wsparcia dla kobiet w ciąży i ich rodzin w przypadku ciąży powstałej w wyniku czynu zabronionego.

Komisja Polityki Społecznej i Rodziny opowiedziała się za przyjęciem, z poprawkami, rządowego projektu ustawy o wsparciu kobiet w ciąży i ich rodzin "Za życiem". Za przyjęciem ustawy opowiedziało się 19 posłów, nikt nie był przeciw, 7 posłów wstrzymało się od głosu.

Nie można handlować życiem

- Brak mi słów, żeby nazwać propozycję pani premier - mówi w rozmowie z WP Anna Kiljan z Fundacji Pro-Prawo do życia. - To oburzająca próba przekupienia ludzi, żeby nie popełniali przestępstw i nie zabijali nienarodzonych ludzi. Oferowanie 4 tysięcy za niezabicie człowieka uwłacza godności wszystkich. Kobiety, która miałaby urodzić, dziecka, którego życie rząd chce kupić za kilka tysięcy i rządu, który w ogóle z taką propozycją wyszedł. Nie można handlować życiem - dodaje rozmówczyni WP.

Jej zdaniem należy też z całą stanowczością podkreślić fakt, że jednorazowa zapomoga to kpina, bo rodziny z niepełnosprawnymi dziećmi potrzebują pieniędzy ciągle, nie tylko po narodzinach. - Nawet jak ma się zdrowe dziecko, to taka kwota rozchodzi się bardzo szybko. 4 tysiące na start traktuję jak słaby żart - przekonuje Kiljan. Działaczka pro-life w tej kwestii dostaje wsparcie z dokładnie przeciwnej strony barykady. Zgadza się z nią Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej, która na forum Sejmu dwa miesiące temu prezentowała obywatelski projekt liberalizujący prawo aborcyjne. - 4 tysiące złotych nie wystarczy nawet na wyprawkę i pierwszy miesiąc życia, może dwa. Ubranka, pieluchy, wózek, pościel, kocyk. To wszystko kosztuje. Więc to jest raczej zastrzyk finansowy niż poważna pomoc. Traktuję to jak swoistą próbę upokorzenia rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi - stwierdza w rozmowie z WP Barbara Nowacka i podkreśla, że w przypadku dziecka chorego koszty rosną niewyobrażalnie. Także w związku z tym, że dziecko
rośnie. Olbrzymie pieniądze pochłaniają rehabilitacja, potem turnusy rehabilitacyjne, leki wizyty u lekarzy specjalistów, badania.

Prawo do pieniędzy ma przysługiwać nie tylko kobietom w trudnych ciążach. Dostaną je też pacjenci do 18. roku życia, u których stwierdzono ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju lub w czasie porodu.- A potem? Potem dziecko zdrowieje? Osoby niepełnosprawne nie żyją dłużej? Dlaczego potem PiS przestaje te osoby widzieć? - dopytuje się Nowacka, której zdaniem ta propozycja to „jakiś rodzaj jałmużny”.

Nowacka dla WP: kobieta będzie musiała urodzić istotę bez czaszki

Nie przekonują jej też dostęp do badań prenatalnych, opieki hospicjum i psychologa oraz prawo do dostępu do lekarza bez kolejki. – To powinno być standardem! – kwituje Nowacka, a zapis o dostępie do badań, psychologa i hospicjum interpretuje jednoznacznie. – Najpierw kobieta zrobi badania, dowie się, że płód jest zdeformowany i śmiertelnie chory, potem pójdzie psychologa, a na koniec do hospicjum. W międzyczasie będzie musiała urodzić istotę bez czaszki. Do tego to zmierza - przekonuje Nowacka.

Także Anna Kiljan w cierpkich słowach, choć z innych powodów, odnosi się do zapisanych w programie „Za życiem” propozycji. - Naprawdę trzeba ustawowo gwarantować badania prenatalne, dostęp do lekarza bez kolejki i opiekę psychologa? - pyta. Jej zdaniem to należy się każdej kobiecie, a tym bardziej tej, której ciąża zakwalifikowana jest do trudnych. Zupełnie odmienny pogląd na rządowe propozycje ma dr Tymoteusz Zych, prawnik Koordynator Centrum Analiz Legislacyjnych Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Instytucja przygotowała odrzucony we wrześniu przez Sejm projekt ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne. - To zespół gwarancji, które mają być podstawą do dalszych działań - mówi WP dr Zych i podkreśla, że propozycje rządu pokrywają się z postulatami Ordo Iuris, które Instytut sformułował już w maju.

Tymoteusz Zych zaznacza, że czeka na szczegółowe rozporządzenia właściwych ministrów, ale rządowa propozycja jest „krokiem we właściwym kierunku” . Kontrowersyjne 4 tysiące zapomogi uznaje za jeden z komponentów wsparcia, ale nie najbardziej istotny element całości. Odpiera argumenty, że nie ma potrzeby opisywania ustawami czy rozporządzeniami pozostałych wymienionych w projekcie „Za Życiem” kwestii. - Tak, to są rzeczy oczywiste, ale nawet żeby rzeczy oczywiste mogły być realizowane muszą być stworzone pewne ramy prawne. To tworzone prawo ma tylko utrudnić ich ograniczenie. A i dziś wiele osób musi jednak długo oczekiwać na wsparcie psychologa czy miejsce w hospicjum. Propozycja pani premier udrożni niedziałające systemy - zapewnia Zych.

Pierwszy krok do całkowitego zakazu aborcji?

Natomiast Anna Kiljan z Fundacji Pro-Prawo do życia nie ukrywa, że nie trafiają do niej rządowe argumenty. - Byliśmy przygotowani na to, co teraz rząd robi czyli na próby łagodzenia sytuacji. To działanie oceniam jako zupełnie przestrzelone, nie satysfakcjonuje nikogo. A zwłaszcza tych, których dotyczy - ocenia działaczka Fundacji. - Jeśli ktoś myślał, że zamknie nam tym usta, to się pomylił. Zabijanie ludzi nie powinno być legalne, a rząd nie powinien płacić za to, żeby nie zabijać. Może idźmy dalej i wprowadźmy nagrody za to, że ludzie nie łamią prawa? Widać jasno, że dla PiS prawo do życia nie tylko nie jest priorytetem, ale jest wręcz uciążliwością - podsumowuje Anna Kiljan.

Zaś Barbara Nowacka prognozuje kolejną odsłonę walki o prawa kobiet w Polsce, widzi też jej finał . - „Za życiem”. Już sam tytuł tego programu wskazuje na to, że mamy do czynienia z początkiem ideologicznej wojny PiS z kobietami, która ma się zakończyć ograniczeniem prawa aborcyjnego - twierdzi Nowacka. Na dowód podaje sformułowanie używane w dokumencie. - Pojawia się termin "dziecko poczęte". To mówi wiele - przekonuje rozmówczyni WP.

- To nie jest termin nowy. Istnieje już w polskim prawie, np. w Kodeksie Karnym - punktuje Zych i wyraża nadzieję na to, czego Nowacka się obawia. - Widać, że rząd już teraz zauważa, że dziecko poczęte polega ochronie prawa. To cieszy. I logiczną konsekwencją jest wykreślenie tych absurdalnych i anachronicznych przepisów pozwalających na aborcyjne uśmiercanie dzieci - podkreśla dr Zych.

W czwartek, na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia, poseł PiS Piotr Uściński pytał ministra zdrowia czy możliwe jest, by 4 tysiące zapomogi dostała także rodzina, w której ciąża jest konsekwencją gwałtu. - To naprawdę nie będzie duży koszt (...) gdybyśmy te świadczenia dali również tym rodzinom, które spodziewają się dziecka poczętego w wyniku czynu zabronionego - uzasadniał parlamentarzysta PiS.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (257)