Prawie połowa ludności opuściła Chersoń. "Okupanci plądrują, zabijają i gwałcą"
45 procent ukraińskiej ludności opuściło okupowany przez rosyjskich najeźdźców Chersoń. Informacje w tej sprawie przekazał szef administracji regionalnej Chersonia, Giennadij Łaguta. - Okupanci plądrują, zabijają, gwałcą. Cywile nie mogą tego znieść, bardzo się boją i są zmuszeni do opuszczania swoich domów - poinformował.
Pomimo braku możliwości zorganizowania korytarzy humanitarnych, aby ewakuować cywilów, co piąty mieszkaniec obwodu chersońskiego zdążył już opuścić region tymczasowo okupowany przez rosyjskich najeźdźców. Prawie połowa ludności uciekła również z głównego miasta, obwodu Chersonia.
Takie informacje przekazał agencji Ukrinform szef administracji regionalnej Giennadij Łaguta. Rosyjscy żołnierze, tak jak dotąd we wszystkich tymczasowo okupowanych przez siebie terytoriach w Ukrainie, dopuszczają się tam zbrodni wojennych.
- Według wstępnych szacunków, około 45 procent ludności opuściło sam Chersoń od marca br., a co piąty mieszkaniec opuścił region. - To katastrofalna liczba - powiedział Łaguta.
Ponad połowa ludności cywilnej uciekła z Chersonia. Rosjanie "zabijają, plądrują i gwałcą"
- Życie w nieznośnych warunków stworzonych przez okupantów jest bardzo trudne i niebezpieczne - wskazywał.
- Okupanci grabią, zabijają i gwałcą. Cywile nie mogą tego znieść, bardzo się boją i są zmuszeni do opuszczenia swoich domów - dodawał w rozmowie z agencją.
Przekazał, że najeźdźcy nie umożliwili organizacji tzw. zielonych korytarzy, więc mieszkańcy miasta wyjeżdżali na własną rękę, z narażeniem życia organizując się w kolumny. Większość z nich początkowo kierowała się Ołeksandrywkę i Śnihurówkę - wynika z informacji przekazanych przez Łagutę.
"Ludzie uciekali pieszo"
Później, rosyjskie wojsko zamknęło drogi wiodące przez te miejscowości. Ludność cywilna usiłowała wydostać się, przejeżdżając przez Most Dawida do Krzywego Rogu, ale obecnie również i ta droga pozostaje zamknięta.
- Ludzie uciekali pieszo przez wsi, na rowerach, przepływali przez rzekę - mówił szef administracji regionalnej obwodu chersońskiego.
Według Łaguty, większość mieszkańców obwodu chersońskiego została ewakuowana w kierunku Nikołajewa i Dniepropietrowska.
Porażka okupantów w obwodzie chersońskim. "Cywile stawiają zaciekły opór"
- Nie możemy otwarcie mówić o szczegółach naszych operacji, ale o ich skuteczności świadczy fakt, że w okupowanym przez rosyjskie wojska obwodzie chersońskim nie odbywają się żadne pseudoreferenda - oświadczyła w poniedziałek wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar, cytowana przez agencję Ukrinform.
- Najeźdźcy nie uzyskali poparcia mieszkańców obwodu chersońskiego. Przeciwnie - cywile stawiają zaciekły opór, ale to także efekt pracy państwa ukraińskiego. (...) Pseudoreferenda ani się tam nie odbywają, ani nawet nie mogą zostać przeprowadzone, a zatem wykonujemy nasze zadania jak należy - podkreśliła Malar.
"Musimy tam działać w specyficzny sposób"
- W regionie chersońskim dzieją się bardzo ciekawe rzeczy. Musimy tam działać w specyficzny sposób - dodała.
10 kwietnia sztab generalny ukraińskiej armii przekazał doniesienia, że w Nowej Kachowce w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy Rosjanie jakoby drukują materiały agitacyjne, by przeprowadzić tzw. referendum w sprawie utworzenia "Chersońskiej Republiki Ludowej". W kolejnych dniach władze w Kijowie i ukraińskie źródła wojskowe informowały, że "głosowanie" w obwodzie chersońskim mogłoby dojść do skutku pod koniec kwietnia lub na początku maja.
Zobacz też: "Zbrodniarze!". Tak Ukraińcy powitali ambasadora Rosji w Polsce
Liczący przed wojną ponad 280 tys. mieszkańców Chersoń to jedyna stolica obwodu, która została dotychczas zajęta przez rosyjską armię rosyjską.
Źródło: Ukrinform/Ukraińska Prawda/NEXTA/Twitter/PAP
Przeczytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski