Prawdziwe schody ciągle przed Sławomirem Mentzenem [OPINIA]

Choć "czarnym koniem" pierwszej połowy kampanii prezydenckiej okazał się Sławomir Mentzen, a jego nazwisko odmieniane jest przez wszystkie przypadki, to pogłoski o jego wejściu do drugiej tury, póki co, wydają się przedwczesne - pisze dla Wirtualnej Polski politolog prof. Sławomir Sowiński.

Mentzen i hulajnoga - jeden z obrazów trwającej kampanii
Mentzen i hulajnoga - jeden z obrazów trwającej kampanii
Źródło zdjęć: © PAP | Przemysław Piątkowski
Sławomir Sowiński

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Wiele wskazuje też na to, że bardzo udana, jak na razie, kampania kandydata Konfederacji w obecnej formule dochodzi powoli do sufitu jej możliwości. A do wejścia na poziom jej wyższy, otwierający drogę do drugiej tury, prowadzą strome polityczne schody.

Pracowitość, oryginalność, dobre wyczucie nastrojów

Tym, co zbudowało niezwykłą dynamikę kampanii Sławomira Mentzena, było dość wyjątkowe w polityce spotkanie się: pracowitości kandydata z oryginalnością jego kampanii oraz wyczuciem politycznej chwili.

Zaczynając od końca, powiedzieć możemy, że dzięki dobremu odczytaniu politycznego nastroju, na sztandarze kandydata Konfederacji, obok zmęczenia wojną w Ukrainie, znalazła się emocja znacznie szersza i donośniejsza. Sławomir Mentzen stał się dziś reprezentantem sporej części wyborców zmęczonych dwudziestoletnim, coraz mniej funkcjonalnym, konfliktem PiS-PO. O tym, że jest to elektorat niemały, liczący nawet 4 do 5 milionów wyborców, pośrednio przekonały nas wybory roku 2023.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sejm pełen obaw ws. żądań Putina. "Nie możemy mu ufać"

Aby do nich dotrzeć, kandydat Konfederacji wybrał dość zręczną formę kampanii alternatywnej, prowadzonej z daleka od wielkich tradycyjnych mediów, i koncentrującej się na mediach społecznościowych oraz serii krótkich, dość powtarzalnych, spotkań bezpośrednich. Dzięki temu buduje on wizerunek polityka antyestablishmentowego, będącego blisko wyborcy i w kontrze do klasy politycznej, oraz jej jałowych politycznych sporów. Także dzięki temu mógł on dotąd unikać trudnych pytań dziennikarzy i związanych z nimi rozmaitych kampanijnych "wpadek".

W połączeniu z jego pracowitością i kondycją wystarczyło to na sondażowy szturm poziomu 20 procent poparcia i na kontakt wzrokowy z kampanią kandydata popieranego przez PiS.

Dostrzegając to wszystko, trzeba jednak zarazem dodać, że prawdziwy bój o wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich zacznie się dopiero po 4 kwietnia, czyli po ostatecznym uformowaniu się wyborczego peletonu. I biegnąc ze spotkania na spotkanie, nawet najszybciej, nie ucieknie kandydat Konfederacji od kilku poważnych wyzwań, które pojawią się dopiero wtedy.

Wysoka poprzeczka mediów i debat

Sprawa pierwsza to zmierzenie się z nieuchronnym, prędzej czy później, etapem wyborczych debat i wyjścia do szerszej opinii publicznej, która kampanię wyborczą śledzi głównie za pośrednictwem wieczornych relacji największych telewizji.

W przypadku debat z kontrkandydatami spotka się Sławomir Mentzen choćby z Adrianem Zandbergiem czy Szymonem Hołownią, którzy - choć nie są dziś w żaden sposób faworytami - udowodnili, że w ferworze telewizyjnych pojedynków swą osobowością potrafią przyćmić nawet znacznie wyżej notowanych rywali. To, że taki pojedynek – na oczach kilkumilionowej publiczności – może być dla kandydata Konfederacji sporym wyzwaniem, sugerują choćby jego kampanijne potyczki z Ryszardem Petru w roku 2023.

Kłopot wizyt w studiach wielkich telewizji, przez które wiedzie droga do wyborców starszych, polega z kolei na ciężarze pytań, z którymi będzie musiał się tam zetknąć. To pytania nie tylko o jego przeszłość, czy (prawdziwą lub nie) antyukraińskość, ale o to jak zamierza on pogodzić ogień z wodą: radykalną krytykę kandydata PO i gotowość do ew. współdziałania z rządem premiera Tuska, brak doświadczenia międzynarodowego i wymóg zręczności w poruszaniu się po europejskich i światowych salonach, obietnicyę niskich podatków i utrzymanie obecnego poziomu polityk publicznych.

Listę takich naturalnych w polityce kwadratur koła można wydłużać. I z każdej z nich polityk z doświadczeniem i zręcznością medialną może jakoś wybrnąć. Rzecz w tym, że z tych ostatnich Sławomir Mentzen nie jest jak na razie znany.

Wielkie młyny kampanii

Sprawa druga sprowadza się do zaplecza i organizacji. Trzeba bowiem pamiętać, że niezależnie od wszystkiego, prezydencka kampania to wielkie przedsięwzięcie logistyczne, w ramach którego z tym samym przekazem, bilbordami czy mobilizacją wyborców dotrzeć trzeba do ponad 300 powiatów i prawie 2500 polskich gmin.

W przypadku kampanii parlamentarnej, prowadzonej w 41 okręgach niejako równolegle, siłą napędową są aspiracje i nadzieje setek i tysięcy kandydatów, którzy angażują się w kampanię, bo walczą o swój sukces. W przypadku kampanii prezydenckiej, którą wygrać może tylko jeden polityk, obok pieniędzy, liczy się wielkość i mobilizacja ogólnokrajowych struktur, które gotowe są pracować na swego kandydata. I to owe wielkie, ogólnokrajowe młyny kampanii mielą lub nie mąkę na chleb politycznego sukcesu.

Czy Konfederacja - na przykład przez ogólnokrajowy kampanijny wolontariat – znajdzie sposób, by zniwelować przewagę, jaką w tym strukturalnym wymiarze ma PiS? To sprawa zupełnie otwarta.

Kandydat i prezydent. To nie to samo

I wreszcie sprawa trzecia. Największa chyba trudność Sławomira Mentzena z ewentualnym jego przejściem do drugiej tury prezydenckiego wyścigu bierze się z tego, że ani on, ani jego formacja, niczym jeszcze nie rządzili, nie dźwigali w praktyce ciężaru politycznej władzy i nie zdawali jeszcze przed wyborcami z tego politycznego egzaminu.

Już kampania parlamentarna roku 2023 pokazała, że choć Konfederacja wypada w kampanii całkiem atrakcyjnie, to jako wyborcy, już przy urnach, szukamy politycznej wiarygodności i doświadczenia. Wydaje się, że jeszcze bardziej dotyczyć to może kampanii prezydenckiej, w której los Polski oddawać będziemy wszak w ręce jednego polityka, i szerzej jego obozu, na długie pięć lat.

Mówiąc krótko, wielu, bardzo wielu wyborców, odróżniać może ciekawego skądinąd w kampanii kandydata od w miarę bezpiecznego i przewidywalnego prezydenta, któremu zechcą ostatecznie powierzyć swój los.

Tak czy inaczej, Sławomir Mentzen już odniósł sukces

Czy kandydat Konfederacji pokona te i inne wysokie progi do drugiej tury? Choć można mieć tu spore wątpliwości, to sprawa ciągle najzupełniej otwarta. Jedno wszak powiedzieć można już dziś. Niezależnie od tego, czy wejdzie do drugiej tury, czy też nie, już teraz Sławomir Mentzen zdobył olbrzymią rozpoznawalność i odniósł niekwestionowany polityczny sukces. Podobnie jak w roku 2020 Rafał Trzaskowski czy Szymon Hołownia, a w roku 2015 Paweł Kukiz.

Historia – nie tylko tych polityków – pokazuje jednak, że duży i szybki kampanijny sukces to dla niedoświadczonego polityka wyzwanie być może do udźwignięcia najtrudniejsze. I o tym kandydat Konfederacji musi pamiętać przede wszystkim.

Dla Wirtualnej Polski prof. Sławomir Sowiński

Sławomir Sowiński jest politologiem z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW, specjalizuje się w badaniach nad polityką i religią oraz współczesnymi procesami politycznymi. Autor książki "Boskie, cesarskie, publiczne. Debata o legitymizacji Kościoła katolickiego w Polsce w sferze publicznej w latach 1989-2010".

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (624)