"Prawdziwe emocje w polityce są między PO a PiS"
Dziś prawdziwe emocje w polskiej polityce są między PO a PiS-em. Tak po prostu się stało i tak się dzieje. I tak się będzie działo w kampanii wyborczej - powiedział w audycji "Salon Polityczny Trójki" Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO.
21.08.2007 | aktual.: 21.08.2007 12:44
Michał Karnowski:Jak Pan przyjął wczorajsze ataki byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na PO? Zaskoczenie?
Grzegorz Schetyna: Tak. Ale z drugiej strony zbliża się kampania wyborcza. Takie symptomy coraz częściej występują. To jest efekt frustracji, który jest w lewicy, lewica nie cieszy się zbyt wielką popularnością, jest mało wyrazista. Jeżeli w kampanii wyborczej dalej będzie realizowała swoją politykę stania z boku i nie wchodzenia w te najważniejsze problemy i sprawy, to będzie miała kłopot z zaistnieniem w przyszłym parlamencie. Stąd rozumiem, że Aleksander Kwaśniewski chce dać sygnał do boju.
Właśnie Aleksander Kwaśniewski wszedł w te boje. Mówił o tym, że nie musicie być - tak mówił do Polaków - skazani na kupno różnych samochodów w tym samym kolorze. Możecie mieć inny wybór. Czy ta teza, ta linia, która się z tego wyłania, że PO i PiS to tak naprawdę podobne prawicowe partie, nie może być skutecznym argumentem w tej kampanii?
- Będziemy świadkami takich sygnałów, bo tam już wcześniej mówiło się o Coca-Coli Light.
Piję light i powiem, że różnica jest.
- Jest. I to spora. Uważam, że to jest miotanie się, szukanie przeciwnika na zewnątrz. Lewica nie ma pomysłu na to, jak zafunkcjonować, nie walczy skutecznie z PiS-em, nie jest w stanie być anty-PiS-em, dlatego zazdrości tej roli PO. Dziś prawdziwe emocje w polskiej polityce są między PO a PiS-em. Tak po prostu się stało i tak się dzieje. I tak się będzie działo w kampanii wyborczej. Nie dziwię się, że to denerwuje polityków lewicy. Ale muszą mieć własny pomysł.
Co się stało od czerwca, kiedy były prezydent mówił o strategicznym sojuszu PO z lewicą, kiedy mówił, że liczy na Donalda Tuska?
- Tak. I że wierzy w Donalda Tuska. Wtedy nie było kampanii wyborczej. A dziś już jest. To jest najprostsza odpowiedź.
Ta kampania może wykopać tak duży rów między PO a lewicą, że potem współrządzenie będzie niemożliwe?
- My jesteśmy różnymi partiami i nie patrzymy na to przez pryzmat przyszłego współrządzenia, czy funkcjonowania. Ja myślę i wierzę, że tu kampania wyborcza będzie na normalnym poziomie, będzie prowadzona w sposób przyzwoity, że nie będziemy świadkami tej brudnej kampanii, chociażby takiej, jak 2 lata temu.
Będzie jakaś odpowiedź ze strony PO na te słowa Aleksandra Kwaśniewskiego, który wezwał także Donalda Tuska do wyjaśnienia tego układu, jaki rzekomo miał być zawarty między prezydentem a Tuskiem na spotkaniu w Pałacu Prezydenckim?
- Trudno odpowiadać na temat kolorów samochodów. Nie, to zostanie takim pomiotem rozpoczynającej się kampanii lewicy. Tak naprawdę to nic nie znaczy.
PO nie będzie odpowiadała na ataki Kwaśniewskiego?
- Nie. Mamy dziś naprawdę tysiące ważniejszych rzeczy w parlamencie - dzieją się wielkie sprawy. Zagrożona jest - jak chcą niektórzy - demokracja. Mówi się o polityce hakowej, mówi się o brudnej kampanii, minister spraw wewnętrznych rządu okazuje się człowiekiem układu, który z tym rządem walczył. To trzeba wyjaśniać, a nie mówić o kolorach samochodów, bo tak naprawdę to jest rozmowa obok. A trzeba rozmawiać o sprawach, które Polaków zajmują i dotyczą. Będziecie ignorowali LiD?
- Będziemy rozmawiać. Będziemy chętnie dyskutować w kampanii wyborczej na temat przyszłej polityki, jej zmiany, będziemy dyskutować o programie. Jesteśmy gotowi do debaty, ale nie można mówić o rzeczach, które są obok. Naprawdę, czy cola light, czy samochody jednego koloru, to jest figura retoryczna, która była dobra w latach 90., kiedy ludzie przyjmowali politykę w sposób naiwny, oczywisty i otwarty. Dziś czekają na konkrety. Oczekują od polityków, żeby powiedzieli o rzeczach trudnych i o rozwiązaniu problemów, które są prawdziwe. LiD o tym nie mówi, dlatego - w moim przekonaniu - w tej kampanii nie odegra większej roli.
Wizja Olejniczaka, że będą mieli stuosobowy klub po wyborach jest wizją fantazyjną?
- Przyzna Pan redaktor, że jeszcze tydzień temu, ten sam Wojciech Olejniczak mówił, że wygrają w wyborach z PiS-em, że osiągną lepszy wynik w wyborach niż PiS. Dziś mówi o stu mandatach. A sygnały, które dobiegają z każdego spotkania LiD, to są karczemne awantury i wewnętrzne wojny na temat układania list.
Słyszeliśmy zaprzeczenia i stanęli panowie obok siebie przyjaźnie razem. Mówił tylko Kwaśniewski.
- Niech każdy robi to, co uważa. Jest wolny kraj. Niech każdy przygotowuje się i prowadzi kampanię jak uważa. Tylko niech to robi w ramach przyzwoitości.
A to, co zrobił Kwaśniewski, było fair?
- Myślę, że to się mieści w elemencie dyskursu politycznego. Nie obrażam się o takie sprawy. To jest oczywiście chęć wejścia właśnie do debaty, wywołania, pokazania - ja jestem gotowy do rozmowy, rozmawiajcie także z nami. I ja to rozumiem, bo to słabe wyniki lewicy wymuszają od nich chęć włączenia się do tego dyskursu, który jest między PiS-em a PO. Ale to nie będzie łatwe, bo prawdziwe emocje są między tymi dwiema partiami.
Czy po wyborach LiD to jest prawdopodobny koalicjant PO?
- Nie odpowiem i nie po to, żeby uciekać przed Panem redaktorem, tylko dlatego, że my do końca wyborów, do godz. 20.00, do zamknięcia lokali wyborczych, będziemy mówić, że robimy wszystko - bo taka jest prawda, żeby multiplikować, zwiększać, maksymalizować wynik PO z kim będziemy rządzić. Wtedy my mamy pełną zdolność koalicyjną. Przyzna Pan, że nawet się nie można było spodziewać przez te ostatnie 2 lata, okazało się, że PO ma pełną zdolność koalicyjną - możemy wygrać samodzielnie, możemy stworzyć koalicję ze wszystkimi partiami, jeżeli będziemy tego chcieli, jeżeli będą chcieli nasi wyborcy. PiS nie ma żadnej zdolności koalicyjnej. Tak naprawdę wszystko się zmieniło. Doszło do tego, że głos na PiS, będzie głosem - wszystko na to wskazuje - na totalną, głęboką opozycję. Bo PiS nie jest w stanie z nikim znaleźć porozumienia w przyszłym parlamencie.
Zobaczymy jak to będzie po wyborach. Mówi Pan o brudnej kampanii i ona chyba się już zaczęła. Wczoraj wszystkich zelektryzowała ta informacja, że to nie PiS, ale Giertych i Lepper, politycy LPR i Samoobrony, zbierają haki na Tuska. Jak Pan przyjmuje tę historię o tym, że jakaś obyczajowa historia związana z Donaldem Tuskiem, właściwie nie wiadomo o co chodzi, gdzieś Hojarska w tle. O co chodzi?
- Nie wiem o co chodzi. Słyszałem, że są to wypowiedzi sprzed dwóch lat - kompletnie archiwalne, od których teraz dystansuje się pani poseł Hojarska. To jest daleki wyrzut z autu i to jeszcze nie przy boisku, tylko zza trybun. Nie wiadomo kto wrzuca, tylko chodzi o to, żeby zrobić problem.
Jaki problem? Komu problem?
- Żeby się tłumaczyć. Problem PO, Tuskowi, żeby każdy musiał się tłumaczyć, Tusk. PiS, czy to jest ten hak, o którym mówi Janusz Kaczmarek. To jest mętna woda, w której niektórzy dobrze się czują. (js)