"Pralnia brudnych pieniędzy" w stoczniach? "To sabotaż!"
Katarski inwestor chce z prawie czterotygodniowym opóźnieniem zapłacić za stocznie w Gdyni i Szczecinie. Według ministra skarbu, fundusz QInvest wystraszył się po liście Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego. Pada w nim zarzut, że szczeciński zakład był w przeszłości pralnią brudnych pieniędzy. Aleksander Grad zapowiedział skierowanie sprawy do prokuratury. - To jawny sabotaż - podkreśla, dodając, że inwestor zapłaci 17 sierpnia. Stoczniowcy wystosowali do premiera list, w którym proszą go o pilne spotkanie. - Nie będzie spotkania - mówi rzecznik rządu Paweł Graś.
Jak dodał Graś odpowiednią osobą do rozmów na te temat jest minister skarbu Aleksander Grad. - Sytuacja nie jest na tyle dramatyczna, aby angażować w nią premiera - zaznaczył Graś.
Spółka zarządzająca majątkiem stoczni Gdynia i Szczecin - Polskie Stocznie - nie otrzymała listu od Stowarzyszenia Obrony Stoczni, w którym napisano m.in., że zakład w Szczecinie mógł być "pralnią brudnych pieniędzy". Otrzymał go jednak główny inwestor stoczni Stichting Particulier Fonds Greenrights oraz katarski fundusz QInvest.
"Informacje podane w liście podlegają aktualnie analizie inwestora, który otrzymał także wyjaśnienie od strony polskiej. List ten wpłynął na potrzebę wydłużenia terminu płatności za aktywa stoczniowe" - napisały w komunikacie Polskie Stocznie.
Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik powiedział, że resort przesłał Komisji Europejskiej wniosek inwestora stoczni Gdynia i Szczecin o przesunięcie terminu płatności za ich majątek do 17 sierpnia. KE nadzoruje sprzedaż majątku obu zakładów.
Wątpliwości inwestora miał wzbudzić list od Stowarzyszenia Obrony Stoczni, w którym napisano m.in., że "pewne części majątku SSN mają poważne wady prawne". Stowarzyszenie reprezentuje około 1600 udziałowców spółki Stocznia Szczecińska Porta Holding, która upadła w 2002 roku, a na jej majątku powstała SSN. Stowarzyszenie zawiązało się w ubiegłym roku.
Szef resortu skarbu Aleksander Grad zapowiedział skierowanie sprawy do prokuratury i ABW. Jego zdaniem, zastrzeżenia wyrażone w liście nie mają podstaw prawnych i są "jawnym sabotażem". Resort przygotowuje pismo w tej sprawie.
Przewodniczący "Solidarności" w szczecińskiej Stoczni Nowa Krzysztof Fidura powiedział w rozmowie z TVP Info, że pracownicy stoczni chcą rozmawiać o liście do katarskiego inwestora. - Mamy wątpliwości, czy list nikomu nieznanego, lokalnego stowarzyszenia może spowodować opóźnienia we wpłacie na konto stoczni - zaznaczył Fidura.
W opinii Krzysztofa Fidury, list ten to jedynie pretekst dla katarskiego inwestora, by nie wpłacić 380 mln zł za majątek stoczni w Szczecinie i Gdyni. Jak dodał, możliwe jest, że ma to zatuszować prawdziwe przyczyny kłopotów, które mogły się pojawić przy transakcji.
W maju Stichting Particulier Fonds Greenrights zakupił kluczowe aktywa stoczni Gdynia i Szczecin, a 17 czerwca otrzymał gwarancje banku Qatar Islamic Bank. Inwestor ma zapłacić za majątek stoczni Gdynia i Szczecin odpowiednio - ponad 287 mln zł oraz ponad 94 mln zł. 25 czerwca Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało oficjalną zgodę na sprzedaż tych aktywów, potrzebną dla podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Stichting Particulier Fonds Greenrights jest jedynym udziałowcem spółki Polskie Stocznie. Natomiast QInvest jest inwestorem w tej spółce.