"Pracują w spokoju". Tajemnicza komisja ds. rosyjskich wpływów. Znamy zarobki członków
Komisja ds. wpływów Rosji i Białorusi w Polsce nie informuje o swojej pracy. Nie ma rzecznika, a jej przewodniczący ograniczył kontakt z mediami. Ministerstwo Sprawiedliwości ujawniło Wirtualnej Polsce zarobki członków komisji. Pierwsze efekty ich prac mamy poznać w ciągu dwóch miesięcy - w tym czasie ma powstać pierwszy raport.
Premier Donald Tusk 21 maja wydał zarządzenie, które powołuje komisję do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich w latach 2004-2024. Na jej czele stanał szef SKW gen. Jarosław Stróżyk.
Komisja zaczęła prace 5 czerwca. W jej skład - jak poinformował przewodniczący - weszło 11 "niezależnych ekspertów". "Eksperci zajmą się zbadaniem wydarzeń, które miały miejsce w latach 2004-2024 - przede wszystkim tym, co ma lub może mieć wpływ na obecne i przyszłe bezpieczeństwo Polski" - poinformował rząd w oficjalnym komunikacie.
Jak przekazał na konferencji prasowej z premierem Tuskiem i gen. Stróżykiem szef MSWiA i koordynator ds. służb Tomasz Siemoniak, "komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich skoncentruje się na tym, co już się zdarzyło i co ma lub może mieć także bezpośredni wpływ na teraźniejszość i przyszłość". Minister nie krył, że pod lupą znajdą się przede wszystkim sprawy dotyczące poprzedniej władzy.
O tym samym mówił w Sejmie Donald Tusk. Stwierdził, że komisja "w zgodzie z Konstytucją, bardzo precyzyjnie, nie przed kamerami, bez cyrków, festiwali medialnych, zbada bardzo dokładnie wpływy rosyjskie i białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W przestrzeni publicznej pojawiło się wiele wątpliwości: kwestia rekordowego importu węgla z Rosji za rządów PiS, dziwaczne kariery, jak pułkownika Gaja czy takie sprawy, które nie znalazły wyjaśniana przez służby i prokuraturę za poprzedniego rządu. Mam na myśli tutaj aferę mailową - przyznał Tomasz Siemoniak.
Pierwszy raport z prac komisji zostanie przygotowany - zgodnie z zarządzeniem - w ciągu 60 dni od jej powołania.
Jaki jest plan prac i czym komisja zajęła się w pierwszej kolejności? Jakie sprawy ma na agendzie? O tym rząd nie informuje.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie odpowiada na pytania w tej sprawie i nie wskazuje, kto mógłby udzielać informacji dziennikarzom. Zapytaliśmy o to m.in. rzeczniczkę MS i wiceministrów. Od jednego z nich usłyszeliśmy nieoficjalnie, że "członkowie komisji pracują w spokoju i nie zgłaszają zastrzeżeń".
Na wiadomość z prośbą o rozmowę nie odpowiedział przewodniczący komisji gen. Jarosław Stróżyk. Członkowie komisji nie mogą mówić o przebiegu jej prac. Na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości jest natomiast zapewnienie, że "rząd będzie systematycznie informował o efektach pracy komisji".
- Myślę, że gen. Stróżyk zorganizuje wkrótce konferencję lub zaprosi dziennikarzy do resortu. Ministerstwo jedynie zorganizowało warunki pracy dla komisji, nie ingeruje w jej pracę. Nie jest również przekaźnikiem informacji z prac komisji - mówi nam jeden z urzędników rządowych.
Zarobki. Członek komisji jak wiceminister
Resort sprawiedliwości poinformował nas za to, ile będą zarabiać członkowie komisji.
"Zgodnie z zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów (paragraf 12 ust. 1.) w sprawie powołania komisji, osobom wchodzącym w skład komisji przysługuje wynagrodzenie za udział w jej pracach w wysokości wynagrodzenia sekretarza stanu w administracji rządowej" - poinformowało nas Ministerstwo Sprawiedliwości. To zarobki rzędu 16-17 tys. zł brutto miesięcznie.
Co ciekawe, wynagrodzenia z tytułu przewodniczenia komisji nie będzie pobierał jej szef gen. Jarosław Stróżyk. "Wynagrodzenie, o którym mowa wyżej nie przysługuje osobom wchodzącym w skład komisji zatrudnionym w urzędach obsługujących organy administracji rządowej lub inne organy państwowe lub zatrudnionym w innych instytucjach państwowych" - przekazał nam resort sprawiedliwości.
Jaki będzie generalny i całościowy koszt funkcjonowania komisji? Tego rząd jeszcze nie precyzuje. "Komisja ukonstytuowała się 5 czerwca br., szacunek jest w trakcie przygotowywania" - poinformowano nas.
W sondażu SW Research dla "Rzeczpospolite", zdecydowana większość respondentów (61,8 proc.) opowiedziała się za powołaniem komisji ds. badania rosyjskich i białoruskich wpływów. Powołanie komisji premier zapowiedział 9 maja w następstwie ucieczki byłego urzędnika Ministerstwa Sprawiedliwości w czasach rządów PiS Tomasza Szmydta na Białoruś. Były sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie poprosił władze w Mińsku o azyl.
- Wszystko wskazuje na to, iż w pierwszej kolejności komisja ds. rosyjskich wpływów zajmie się aktualnymi sprawami, takimi niemalże z wczoraj - powiedział wówczas szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek.
Zgodnie z tymi deklaracjami komisja powinna pracować właśnie nad tą sprawą.
Komisja zajmująca się badaniem wpływów rosyjskich w Polsce powstała już raz za rządów PiS w ubiegłym roku. W sierpniu 2023 r. Sejm wybrał jej członków, a 29 listopada - już w nowej kadencji - zaprezentowała ona "raport cząstkowy" i przedstawiła rekomendacje, by Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa w związku z uznaniem w latach 2010-2014 r. rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa za służbę partnerską.
Tego samego dnia Sejm odwołał członków komisji, co wstrzymało jej działalność.
Przeciwko powoływaniu nowej komisji byli koalicjanci KO. "Kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł. Od ścigania szpiegów są służby, nie komisje sejmowe. Sprawa Szmydta to robota dla kontrwywiadu. Polacy nie potrzebują kolejnego kłótliwego politycznego teatru: potrzebują skutecznych służb i posłów, którzy skupią się na tworzeniu dobrego prawa" - stwierdził marszałek Sejmu Szymon Hołownia, lider Polski 2050.
Jak dodał w jednym z wywiadów: - Kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł. Od ścigania szpiegów są służby, nie komisje sejmowe. Sprawa Szmydta to robota dla kontrwywiadu. Polacy nie potrzebują kolejnego kłótliwego politycznego teatru: potrzebują skutecznych służb i posłów, którzy skupią się na tworzeniu dobrego prawa.
Politycy KO w rozmowie z WP tłumaczyli pomysł. - Dla premiera to jest priorytet. Zależy mu, żeby komisja nie była kojarzona politycznie, żeby badała różne aspekty wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce, nie tylko w polityce. Ale też w wymiarze sprawiedliwości i innych sferach publicznych, w jak najszerszym zakresie, szczególnie w administracji państwowej - przekonywał rozmówca z KO.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl