Koalicjanci Tuska przeciwko komisji ds. wpływów Rosji. KO może liczyć na przychylność Dudy
Niewykluczone, że Donaldowi Tuskowi do powołania nowej komisji ds. zbadania wpływów Rosji w Polsce łatwiej będzie przekonać prezydenta Andrzeja Dudę niż własnych koalicjantów. Polska 2050 i Lewica mogą nie poprzeć ustawy w tej sprawie.
Politycy KO są zaskoczeni postawą sojuszniczych partii, ale nie chcą publicznie ich krytykować. Twierdzą, że Donald Tusk przekona ich do swoich racji.
- Rozmowy z liderami koalicyjnych partii będzie prowadził sam premier. My nie jesteśmy od tego. Komisja to jego "projekt" - przyznaje jeden z posłów PO.
"Polityczny teatr" nie dla Hołowni
Ubiegły tydzień, premier Donald Tusk przemawia z mównicy sejmowej. Przekonuje, że rząd PiS mógł mieć bliskie relacje i wspólne interesy z Białorusią i Rosją. Twierdzi, że powiązania polityków formacji Jarosława Kaczyńskiego ze służbami ze wschodu mogą być tak silne, że niezbędne będzie powołanie nowej komisji ds. zbadania wpływów Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komisja ds. wpływów? Zalewski: Trudno mi sobie wyobrazić jej sensowność
Tusk podkreśla: ma to być komisja złożona z ekspertów, apolityczna, która "w zgodzie z Konstytucją, bardzo precyzyjnie, nie przed kamerami, bez cyrków, festiwali medialnych, zbada bardzo dokładnie wpływy rosyjskie i białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy".
Zapowiedź ta związana jest bezpośrednio z ujawnionymi kilka dni temu informacjami, że były sędzia Tomasz Szmydt - były dyrektor departamentu prawnego w Krajowej Radzie Sądownictwa w latach 2018-2019, jeden z "bohaterów" tzw. afery hejterskiej - jest agentem obcych służb, "prowadzonym" przez Białorusinów.
- Płatni Zdrajcy, Pachołki Moskwy, Partia Rosji. Skrót Zjednoczona Prawica może być dokładnie tak samo rozczytany - mówił Donald Tusk, przypominając o sprawie.
Kilkanaście godzin po tym - bardzo ostrym - wystąpieniu premier uczestniczył w posiedzeniu Kolegium ds. Służb Specjalnych. Na tym spotkaniu, jak pisaliśmy w WP, omawiano koncepcje funkcjonowania nowej komisji ds. wpływów Rosji i Białorusi w Polsce, której reaktywowania chce właśnie Tusk.
Szkopuł w tym, że niewiele na ten temat wiedzą koalicjanci. - Nikt z nami na ten temat nie rozmawiał. Nie znamy tego projektu - przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską wiceminister obrony narodowej Paweł Zalewski, przedstawiciel Polski 2050.
Jak stwierdził, "trudno mu sobie wyobrazić sensowność działań takiej komisji". - Mamy służby i prokuraturę. Nie widzę pola do działania takiej komisji - mówi nam wiceszef MON.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wprost napisał o tym również na portalu X lider Polski 2050 Szymon Hołownia. "Kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł. Od ścigania szpiegów są służby, nie komisje sejmowe. Sprawa Szmydta to robota dla kontrwywiadu. Polacy nie potrzebują kolejnego kłótliwego politycznego teatru: potrzebują skutecznych służb i posłów, którzy skupią się na tworzeniu dobrego prawa" - stwierdził marszałek Sejmu.
Podkreślmy: premier Tusk mówił o komisji, która nie działałaby w Sejmie, tylko w ramach rządu - bez kamer i medialnego rozgłosu.
Co ciekawe, na wpis Hołowni odpowiedziała szefowa klubu parlamentarnego Lewicy Anna Maria Żukowska. "Pełna zgoda" - napisała krótko.
W rozmowie z Wirtualną Polską polityczka potwierdziła, że podziela zdanie Polski 2050. Powtórzyła też, że wpływy Rosji w Polsce powinny badać odpowiednie służby i śledczy, a nie nowo powoływane instytucje, z niejasnymi lub niewystarczającymi uprawnieniami.
Paweł Zalewski tłumaczy WP, że to służby powinny wysyłać wnioski do prokuratury, jeśli zidentyfikują przypadki działania służb Rosji i Białorusi w Polsce. - Ja nie znam argumentów na rzecz komisji, o której mówił premier Tusk. Znam natomiast kompetencje służb i prokuratury i uważam, że one powinny wystarczyć - podkreśla wiceszef MON.
Przypomina też, że sam głosował - jeszcze za rządów PiS - przeciwko powołaniu komisji ds. wpływów Rosji w Polsce. Sugeruje, że tak samo zagłosowałby teraz - mimo że zapowiadana przez Donalda Tuska komisja miałaby działać inaczej.
Co oznacza postawa Zalewskiego i krytyczne opinie Szymona Hołowni? Że jeśli politycy KO i zaufani ministrowie - Tomasz Siemoniak i Adam Bodnar - przygotują nowelizację ustawy ws. komisji, to przeciwko niej w Sejmie mogą zagłosować i Polska 2050, i Lewica.
Co z PSL? Tu Donald Tusk może mieć sprzymierzeńca. - Naszym celem jest zbadanie wpływów rosyjskich. Nie przez polityków i nie jako komisja śledcza, tylko przez ekspertów - powiedział w weekend Władysław Kosiniak-Kamysz.
Duda otwarty na pomysł Tuska
Jak pisaliśmy w WP, komisja - o ile powstanie - będzie działać przy Ministerstwie Sprawiedliwości i - jak podkreślają nasi rozmówcy z KO - składać się z bezpartyjnych ekspertów.
- Dla premiera to jest priorytet. Zależy mu, żeby komisja nie była kojarzona politycznie, żeby badała różne aspekty wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce, nie tylko w polityce. Ale też w wymiarze sprawiedliwości i innych sferach publicznych, w jak najszerszym zakresie, szczególnie w administracji państwowej - tłumaczy nasz rozmówca z koalicji.
Jeden z polityków KO powiedział nam, że "sprawa agenta Tomasza Szmydta wstrząsnęła Tuskiem" - dlatego uznał, że taka komisja musi powstać jak najszybciej. W ciągu najdalej kilku tygodni.
- Dlatego też premierowi zależy na pełnej współpracy z prezydentem w tej sprawie. Ustawa zostanie przygotowana tak, by zminimalizować wątpliwości Andrzeja Dudy. Wstępny projekt zostanie przedstawiony szefowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jackowi Siewierze, który zasiada w Kolegium ds. Służb Specjalnych - przyznał nasz informator.
Jak się dowiadujemy, prezydent jest otwarty na rozmowy z premierem w tej sprawie. Aczkolwiek - jak słyszymy - tematu komisji nie podjęto podczas rozmowy w cztery oczy Dudy z Tuskiem w poniedziałek 13 maja.
Niemniej prezydent uważa, że komisja ds. wpływów Rosji w Polsce - "z prawdziwego zdarzenia" - powinna powstać. Andrzej Duda, jak słyszymy, chciałby, by taka komisja działała jawnie, "transparentnie", "na oczach opinii publicznej". W rozmowach ze współpracownikami prezydent zapewnia, że "przyjrzy się" ustawie ws. komisji i zdecyduje "w odpowiednim czasie", co z nią zrobić.
Donald Tusk podkreśla zaś, że komisja miałaby działać nie w świetle kamer, ale "w ciszy", by uniknąć wrażenia, że rząd chce organizować "polityczne igrzyska".
Na razie losu komisji nikt nie jest w stanie przewidzieć. Prawdopodobne jest, że przeciwko nowelizacji ustawy o komisji głosowałoby PiS. Również Konfederacja nie jest zwolennikiem powołania takiego organu. Lewica i Polska 2050 - jak już pokazaliśmy - także są sceptyczne.
Początek prac komisji ds. wpływów Rosji - jak twierdzą nasi rozmówcy - mógłby zbiec się w czasie z zakończeniem prac działających w tej chwili w Sejmie komisji śledczych: ds. afery wizowej, wyborów kopertowych i Pegasusa.
Prace nad komisją będą priorytetem zarówno ministra-koordynatora ds. specsłużb i szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka, jak i ministra Adama Bodnara. Działania w tej sprawie - jak słyszymy - osobiście ma nadzorować Donald Tusk.
- Premier, jak już komisja zostanie powołana, chce od jej działań jak najdalej odsunąć polityków - słyszymy z jego otoczenia.
Członków komisji powoływać jednak będą politycy. Jak słyszymy, wpływ na obsadę może mieć m.in. prezydent Duda. Dzięki temu szef rządu ma liczyć na większą przychylność głowy państwa dla ustawy w tej sprawie.
Jak stwierdził Donald Tusk w ubiegłym tygodniu, "sprawa jest poważna i dotyczy nie tylko problemu pana sędziego Szmydta i jego ucieczki na Białoruś, ale generalnie wpływów i akcji wywiadów rosyjskiego i białoruskiego w naszym kraju".
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl