Bartłomiej Graczak zakończył współpracę z telewizją publiczną po październikowych wyborach parlamentarnych. Wcześniej był reporterem "Wiadomości" i prowadził programy publicystyczne w TVP Info.
W jednym ze swoich wpisów w sieci wprost skrytykował byłego pracodawcę. Stwierdził, że "ma pełną świadomość", że instytucja, w której był zatrudniony "nie spełniła oczekiwań ogółu społeczeństwa co do standardów obiektywizmu i rzetelności". Przyznał, że "nie zawsze pracował w zgodzie z własnym sumieniem, ale wiedział, że jak odejdzie, nic się nie zmieni". Ogłosił też, że zamierza stworzyć swój własny kanał w serwisie YouTube.
Na Graczaka natychmiast wylała się fala krytyki.
We wtorek w serwisie X odniósł się do zarzutów i napisał o swoich planach zawodowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Samolot w ogniu na lotnisku w Tokio. Pasażer nagrał, co działo się w środku
Graczak w ogniu krytyki. Były pracownik TVP się tłumaczy
"Nie aspiruję do tego, by mnie nagle łaskawością obdarzali ludzie Tuska, nie mam zamiaru się do Was łasić, błagać o przebaczenie i przyjęcie w Wasze szeregi. Chcę robić swoje media, na własnych zasadach i nikogo o nic nie prosić" - napisał.
"To oczywiste, że gdy zaczynałem pracę w TVP i w jej trakcie, bliżej mi było poglądami do obozu konserwatywnego sprawującego władzę, tak jak ludziom z ekipy Sienkiewicza bliżej jest do obecnej władzy, czego redaktorzy Sygut, Sajór czy Czyż nie ukrywali przez lata" - dodał.
Graczak zaznaczył, że "chodzi o to jak się robi telewizję i czy można pracować zgodnie z własnymi przekonaniami". Przyznał, że "w dużej mierze mu się to udawało, ale niestety nie zawsze". "Teraz wreszcie nie będę musiał iść na żadne kompromisy" - skwitował.
Czytaj więcej:
Źródło: X