Nastolatka za "chwilówkę" kupiła fermę szynszyli. Zwierzęta zjadały się z głodu
Szynszyle nie miały wody ani jedzenia. W zalanych kuwetach pływały rozkładające się kilkudniowe zwłoki. Wśród zwłok dzieci siedziała mokra i przemarznięta matka. Taki widok zastał Puchaty Patrol w jednej z ferm w okolicy Poznania.
16.07.2019 | aktual.: 16.07.2019 17:47
Stowarzyszenie Puchaty Patrol ratuje szynszyle i inne małe zwierzęta. W ubiegłym tygodniu zostało poproszone o pomoc przez 19-latkę. Dziewczyna chciała uratować szynszyle i za 16 tys. kupiła zamykaną fermę futerkową z 650 szynszylami.
Nie dawała sobie rady, więc napisała do Puchatego Patrolu z prośbą o pomoc. Enigmatycznie stwierdziła, że "brakuje jej poidełek i ma problem z klatkami". Kiedy wolontariusze ze stowarzyszenia przyjechali na miejsce, zastali przerażający widok.
Szynszyle luźno biegały po starym chlewiku, chociaż każde miało swoją klatkę z metryczką.
"Wtedy jeszcze myśleliśmy o odkładaniu ich na miejsce. Dopiero z czasem do nas dotarło, że to nie był najważniejszy problem" - relacjonują wolontariusze na Facebooku. Jak się okazało, od trzech dni szynszyle były bez wody, bo system nawadniania został zniszczony.
"W trzech kuwetach zalanych przez przegryziony wężyk pływały rozkładające się kilkudniowe zwłoki. W jednej, wśród zwłok swoich dzieci siedziała mokra i przemarznięta matka. W innej kuwecie leżała martwa matka, z której dzieci spijały ostatki wody" - czytamy w poście.
Rodzice byli w szoku
Pracownicy Puchatego Patrolu zaczęli od nakarmienia zwierząt i naprawienia systemu poidełek, bo akurat mieli ze sobą dziesięć metrów wężyka. Po ośmiu godzinach pracy, kiedy już kończyli, znaleźli szynszylę w skrajnym odwodnieniu i hipotermii. Zabrali trzynaście najbardziej potrzebujących zwierząt i zaczęli walkę o ich życie.
Wydawało się, że sytuacja jest już opanowana, ale tak nie było. Chociaż 19-latka została dokładnie poinstruowana, co ma robić, nadal nie dostarczała zwierzętom karmy w wystarczającej ilości, co okazało się przy kolejnej wizycie w chlewiku.
"Przez ostatnie trzy dni na 650 szynszyli miała jedynie trzy opakowania płatków kukurydzianych z Biedronki. Znowu brakowało wody. Znaleźliśmy kolejne martwe młode. Kilkanaście samiczek z ropomaciczem. Samca, któremu inne szynszyle zgryzły skórę z czaszki. Początki grzybicy, muchy. Szynszyle zaczęły się zjadać z głodu, były powygryzane do gołej skóry" - opisuje horror Puchaty Patrol.
Pracownicy stowarzyszenia postanowili zawiadomić o tym rodziców 19-latki. Twierdziła bowiem, że pieniądze na zakup fermy dostała od nich. Okazało się to nieprawdą. Dziewczyna, chociaż nie pracuje, wzięła "chwilówkę" i za nią kupiła fermę. Rodzice, kiedy zobaczyli chlewik, byli zrozpaczeni. Natychmiast pojechali po belę siana, żeby nakarmić zwierzaki. Puchaty Patrol zabrał kolejne 22 szynszyle, które wymagały pilnej opieki weterynaryjnej. Rozdzielono samce od samic, bo dużo z nich jest już w ciąży i wciąż rodzą się nowe.
Apel o pomoc
Jak się okazuje, rodzice 19-latki spłacają kredyt za dom i teraz "chwilówkę", którą wzięła córka. Nie stać ich na utrzymanie ponad 600 szynszyli. Puchaty Patrol chce znaleźć domy wszystkim zwierzakom, co jest ogromnym przedsięwzięciem. Potrzebne są też domy tymczasowe, pieniądze na karmę, zioła i leczenie zwierząt. Stowarzyszenie założyło zbiórkę i apeluje o pomoc. Pieniądze można wpłacać TUTAJ.
W tej chwili w stowarzyszeniu Puchaty Patrol przebywa 47 szynszyli z nieszczęsnej fermy.
- Nie udało się uratować dwóch zwierząt, samca i samiczki. Nie wiadomo dokładnie, ile szynszyli zostało na fermie, bo codziennie przychodzą na świat kolejne zwierzęta - powiedziała Wirtualnej Polsce Katarzyna Gonera z Puchatego Patrolu. - Poprzedni właściciel fermy obiecał zabrać część zwierząt, zgłaszają się też inne instytucje chętne do pomocy, np. przychodnia weterynaryjna Karat z Warszawy. Jej pracownicy mają przyjechać jutro i zabrać część szynszyli - dodaje.
To jednak wciąż za mało. Stowarzyszenie apeluje o zgłaszanie się osób, które mają doświadczenia z szynszylami i mogłyby zapewnić im choćby domy tymczasowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl