PublicystykaPozbywanie się nieprzychylnych dziennikarzy jest żenujące. Niestety stało się w Polsce tradycją

Pozbywanie się nieprzychylnych dziennikarzy jest żenujące. Niestety stało się w Polsce tradycją

TVP wydało oświadczenie w obronie Michała Rachonia. Stacja twierdzi, że w Polsce odbywa się pierwsza brutalna próba ingerencji politycznej w pracę dziennikarzy. Bzdura. Jedni "wycinali" w przeszłości takie nazwiska jak Cejrowski i Karnowski, drudzy szybko pozbywali się Lisa i Tadli. I tak od lat.

Pozbywanie się nieprzychylnych dziennikarzy jest żenujące. Niestety stało się w Polsce tradycją
Źródło zdjęć: © WP.PL
Patryk Osowski

16.05.2018 15:46

Walka o przejęcie wpływu nad czwartą władzą jest w Polsce wpisana w kalendarz polityczny. Obecnie pod ostrzałem jest redaktor TVP Michał Rachoń. Opozycja wytyka mu stronniczość i sprzyjanie PiS (więcej TUTAJ). Moment, który wybrali sobie na bezpośredni atak na redaktora, jasno jednak pokazuje, co nimi kieruje. Wyrzucenia dziennikarza z Telewizji Polskiej żądają dokładnie po tym, jak zapytał ich o szokujące doniesienia ws. ich kolegi - Stanisława Gawłowskiego, w którego mieszkaniu usługi świadczą od wielu miesięcy prostytutki.

Rachoń oczywiście zostanie w TVP, bo w kraju rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Gdyby u steru stała jednak PO, Nowoczesna czy PSL, zadanie zasadnego, ale zbyt trudnego pytania, skończyłoby się dla niego otrzymaniem wypowiedzenia.

"Lista ofiar Dobrej Zmiany"

W październiku 2017 r. Wirtualna Polska poinformowała, że z pracy w Polskim Radiu zwolniony został Michał Fabisiak. Nieoficjalnie udało nam się wtedy dowiedzieć, że powodem decyzji było ujawnienie przez niego wyników wewnętrznego sondażu PiS na temat kandydatów na prezydenta Warszawy. Dziennikarz nie chciał ujawnić redaktorowi naczelnemu źródła swoich informacji, więc wyleciał.

Z największą "likwidacją" niechcianych dziennikarzy mieliśmy jednak do czynienia zaraz po wygranych przez PiS wyborach (2015 r.). Z pracą szybko musiała pożegnać się wtedy większość gwiazd TVP. W sieci krążyła nawet lista zwolnionych, nazywana "listą ofiar Dobrej Zmiany". Liczyła kilkadziesiąt nazwisk!

- Lincz, który się na nas dokonał był czymś absolutnie niebywałym - komentowała była prowadząca "Wiadomości" Beata Tadla. Podkreślała jednak, że nie jest zaskoczona i wiedziała co się wydarzy. - Ostatnie dni to było tylko oczekiwanie na wyrok i to było najgorsze - zaznaczała. Jasno przyznała, że została zwolniona, gdyż byłaby niewygodna dla niektórych polityków. - Ale dziennikarz niewygodny dla władzy to dobry dziennikarz - posumowała.

Nie przetrwał nawet Krzysztof Skiba

Spektakularne było wręcz pożegnanie z Telewizją Publiczną Tomasza Lisa. Jego program "Tomasz Lis na żywo" zniknął z anteny po 8 długich latach (w 2016 r.). - Nikt nie zamknie ust Polakom. Nikt nie zamknie ust mi - komentował redaktor. W programie na żywo dziękował swoim współpracownikom i zapewniał, że zdjęcie jego programu z anteny to ogromny błąd. - Żaden inny publicystyczny program poświęcony polityce nie będzie miał takiej oglądalności jak mój - zapewniał.

Całkiem niedawno - w listopadzie 2016 roku - z TVP musiał się również pożegnać znany muzyk Krzysztof Skiba. Na pewien czas powierzono mu możliwość komentowania bieżących wydarzeń w publicystyczno-satyrycznym programie "W Tyle Wizji". Ponieważ większość jego poglądów nie pokrywała się z linią partyjną PiS, szybko podziękowano mu za współpracę i pożegnano.

Przykładów podobnych do tych wymienionych wyżej są setki. Informowanie więc w specjalnym oświadczeniu, że krytyka Michała Rachonia to "pierwsza tak brutalna, otwarcie przeprowadzona próba ingerencji politycznej w pracę dziennikarzy w Polsce", jest nieporozumieniem. Politycy wymieniają dziennikarzy mediów publicznych wedle uznania i jest to niestety brutalna prawda.

Joanna Lichocka: Pod waszymi rządami wyleciałam z Telewizji Publicznej

Hasło "wolności słowa", niesione na sztandarach Platformy Obywatelskiej czy innych partii, nie jest jednak warte więcej niż w PiS. Poprzednia władza skutecznie eliminowała dziennikarzy o konserwatywnym systemie wartości. Skutecznie wypomniała im to w 2016 roku Joanna Lichocka. Gdy w Polsce toczyła się dyskusja o ograniczaniu wolności słowa przez PiS, Lichocka wyszła na mównicę sejmową i wymieniła listę nazwisk.

- Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz, Jacek Karnowski, Krzysztof Skowroński, Marek Pyza, Anita Gargas, Katarzyna Hejke, Tomasz Sakiewicz, Jacek Sobala, Michał Karnowski, Anna Sarzyńska, Witold Gadowski, Mariusz Pilis... minuty nie starczy by wymienić wszystkich, ale wyrzuciliście wszystkich, którzy byli krytyczni wobec tej koalicji (PO-PSL-SLD) - powiedziała.

Jeszcze w 2009 roku, z TVP musiał się pożegnać dziennikarz i podróżnik Wojciech Cejrowski. Z ramówki wyrzucono cieszący się ogromną popularnością program "Boso przez świat". Nie ukrywano, że jest to kara za poparcie podróżnika dla lidera Prawicy Rzeczypospolitej Marka Jurka. - Skandaliczny przykład cenzury - ocenił wtedy Jurek. - Sytuacja byłaby groteskowa, gdyby nie była tak groźna dla wolności słowa - dodał.

Równie szybko i stanowczo poprzednia władza rozprawiła się kiedyś z obecnym redaktorem naczelnym tygodnika "wSieci" Jakiem Karnowskim. Najpierw kierował on produkcją "Panoramy" w TVP2, a w latach 2009-2010 był szefem "Wiadomości" TVP1. Gdy uznano, że jest niewygodny, Karnowski nie miał wiele do gadania. Rządzący telewizją zarząd (kojarzony z koalicją PO-SLD) miał uznać go za zbyt przychylnego Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)