Pożar w Koszalinie. Właściciel escape roomu godzi się na dłuższy areszt
- Na wyraźne żądanie klienta nie złożyliśmy skargi na postanowienie sądu o przedłużeniu jego tymczasowego aresztowania o kolejne trzy miesiące - oświadczył w sobotę mec. Wiesław Breliński, jeden z obrońców Miłosza S. Mężczyzna jest podejrzany o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-latek.
28-latek został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące 7 stycznia tego roku. 3 kwietnia Sąd Okręgowy w Koszalinie uwzględnił wniosek prokuratury i postanowił o przedłużeniu jego aresztu o kolejne trzy miesiące. Swoją decyzję argumentował ryzykiem matactwa procesowego.
Obrońcy, chociaż nie widzą przesłanek, by przedłużać areszt ich klienta oświadczyli, że przychylili się do jego prośby, by nie zaskarżać decyzji sądu. - To sytuacja dla niego bardzo ciężka i on w swoim przeświadczeniu ma konieczność jeszcze takiego odosobnienia. To nie jest kwestia tego, czy on się na to godzi czy nie. Jemu pod opieką psychologiczną i księdza, który do niego przychodzi, jest psychicznie lepiej - powiedział mec. Breliński. Po wyjściu z niejawnego posiedzenia 3 kwietnia adwokaci S. podkreślali, że ich klient "w dalszym ciągu jest zrozpaczony, pozostaje pod ciągłą opieką psychologów, duszpasterza".
Śledczy wciąż czekają na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa. Prokuratura poszukuje też świadków, którzy w okresie od lutego 2018 r. do 4 stycznia 2019 r. korzystali z usług należącego do Miłosza S. escape roomu.
Przypomnijmy, do tragnicznego pożaru doszło 4 stycznia tego roku w escape roomie "To Nie Pokój" w Koszalinie. W pokoju zagadek znajdowało się pięć 15-letnich dziewcząt. Wszystkie zginęły. Prawdopodobną przyczyną pożaru była nieszczelna butla gazowa, która eksplodowała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl